Wypalanie traw głupie i niebezpieczne
OSP Jankowice do pożarów nieużytków w tym roku wyjeżdżała już sześć razy. Podobne interwencje zaliczyły już w tym roku prawie wszystkie jednostki. Każdy z pożarów wynikał z działalności człowieka.
Tegoroczne pożary traw zdążyły się już znudzić strażakom, szczególnie gdy kilka dni pod rząd musieli wyjeżdżać do tak bezsensownych interwencji. Podczas gdy pomoc niesiona w wyniku wypadków i pożarów zabudowań jest jak najbardziej sensowna, bo wynika z przypadków losowych, interwencje związane z pożarami nieużytków wynikają tylko i wyłącznie z ludzkiej głupoty. Strażacy usuwają później efekty takich działań, co bywa często irytujące. Podpalacze nie myślą o tym, że strażacy narażają swoje życie, by ugasić pożar, a przecież pożary nieużytków bywają bardzo niebezpieczne – szczególnie w sytuacjach, gdy płoną wysokie trawy lub gdy pożar z łąk przenosi się w teren leśny. Takich pożarów również nie brakuje. W Gaszowicach druhowie już dwukrotnie gasili pożar nasypu kolejowego, co stwarzało niebezpieczeństwo dla ruchu pociągów. Także kilkakrotnie byli wzywani do pożarów traw, szczególnie w Czernicy. Tam nieużytki przy Biskupa płoną co roku, ale niestety podpalacz jest bezkarny.
Ogień zabija
O tym, że wypalanie traw to wybitna głupota i grzech, zaczęli nawet z ambon mówić księża. To dobry krok, jednak czy przełoży się na zaprzestanie podpalania? Skoro do tej pory niewiele dały spore kampanie społeczne, jak ta na Mazowszu pod hasłem „Trawa to nie zabawa”, nie należy oczekiwać cudu. Wypalanie traw pozostaje w świadomości starszych osób, szczególnie rolników, jako element użyźniający glebę. Taki pogląd pokutował jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Oczywiście ma to niewiele wspólnego z prawdą, bo ogień wyjaławia glebę i zahamowany zostaje rozkład cząstek roślinnych – dzięki któremu właśnie gleba by się naturalnie użyźniła. Dodatkowo, przez pożary, zaburzone zostaje pobieranie azotu z powietrza, do którego dostają się trucizny. O tym, że pożary traw są bardzo niebezpieczne dla ludzi mówią statystyki. Rocznie w tego typu zdarzeniach w całej Polsce ginie kilka osób.
Możesz iść za kraty
– Najgorsze w wypalaniu traw jest niszczenie życia biologicznego, bo w każdym pożarze giną różne stworzenia – mówi Janusz Fidyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Rybnik. – Na szczęście ten rok jest dość spokojny w kwestii pożarów w lasach. Oby to się utrzymało – dodaje nadleśniczy. W każdym pożarze traw giną liczne małe zwierzęta. Chodząc po pogorzelisku znaleźć można zwęglone jeże, zaskrońce, kuropatwy, a także małe sarny i ptaki, które prowadzą lęgi w zaroślach. Zwierzęta nie mają szans na ucieczkę, kiedy zaskoczy je ogień. Szczególnie bezbronne w takich sytuacjach są mrówki, których giną całe kolonie (o to one głównie niszczą szkodliwe owady), a także pszczoły i trzmiele, które zapylają rośliny.
Wypalanie traw jest niedozwolone i zgodnie z zapisami ustawy o ochronie przyrody, grozi za nie areszt lub kara grzywny. To nie wszystko. Jeśli ogień przeniesie się na teren leśny, w zależności od wielkości strat, podpalacz może otrzymać grzywnę w wysokości od 20 do 5 tys. złotych lub karę pozbawienia wolności od roku do nawet 10 lat! Dodatkowo w przypadku rolników, udowodnione wypalanie traw może skończyć się odebraniem dopłat bezpośrednich za dany rok.
Szymon Kamczyk