Prognoza na lato: Bezrobocie spadnie, pracownicy będą dyktować warunki
O perspektywie spadku bezrobocia nienotowanego blisko od dekady, potrzebie kształcenia „zawodowców” i... braku chęci do pracy rozmawiamy z Mirosławem Ruszkiewiczem, dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu.
Wojtek Żołneczko: Wiosna to tradycyjnie pora spadku bezrobocia. Na koniec marca bezrobotnych nieznacznie ubyło. Jak będzie w najbliższych miesiącach?
Mirosław Ruszkiewicz, dyrektor PUP w Raciborzu: Pod koniec roku mieliśmy w Raciborzu niewiele ponad 7% bezrobocia. Oczywiście, grudzień, styczeń i luty to czas, kiedy w urzędzie rejestruje się wiele osób, w szczególności tych, które wracają z zagranicy, którym kończą się okresowe umowy z pracodawcami, które wykonywały pracę sezonową. Ale w marcu i kwietniu tendencja się odwraca i trwa w maju, czerwcu i lipcu. Jeżeli nic złego nie zdarzy się w gospodarce krajowej i europejskiej, to przewiduję, że w powiecie raciborskim w maju i czerwcu stopa bezrobocia może spaść do poziomu 6 – 6,5%, co może z kolei przysporzyć problemów pracodawcom.
– Bezrobocie na tym poziomie oznacza, że pracodawcom trudno będzie znaleźć pracowników?
– Tak. Właściwie ten problem występuje już teraz. Pomimo tego, że w urzędzie pracy mamy zarejestrowanych 2700 osób, to pracodawcom trudno znaleźć jest osoby posiadające niezbędne kwalifikacje, a będzie jeszcze trudniej. Realny jest więc powrót do sytuacji z lat 2006 – 2007, kiedy na rynku pracy warunki dyktowali pracownicy, a nie pracodawcy. Potem był kryzys i to pracodawcy stawiali warunki, ale obecnie tendencja się odwraca.
– Mówi pan, że pracodawcy mają problem ze znalezieniem ludzi do pracy, tymczasem obiegowa opinia jest zupełnie inna...
– W naszym powiecie na szczęście nie mamy tego problemu, z którym borykają się w innych częściach województwa śląskiego, tzn. kryzysu w branży górniczej. Co więcej, mamy tutaj skupisko firm z ogromnym – jak na tak mały powiat – potencjałem. Problem dotyczy kształcenia młodzieży. Te duże zakłady pracy nie będą w stanie się rozwijać, jeśli nie będą miały swojego narybku, młodych osób kształcących się w konkretnym, potrzebnym w danym zakładzie pracy zawodzie, które będą wiedzieć, że po ukończeniu szkoły zawodowej i technikum będą miały gwarancję zatrudnienia. Ale tym młodym ludziom „z fachem w ręku” pracodawcy muszą też wyznaczyć jasną i klarowną ścieżkę rozwoju, nie można im cały czas płacić 1700 zł brutto, bo to nie są kwoty, które dzisiaj satysfakcjonują pracowników.
– Jest więc dużo pracy, ale za marne pieniądze...
– To nie do końca tak jest. Koszty utrzymania pracownika są bardzo wysokie. Poza tym społeczeństwo zmienia się, jest inne niż 10 lat temu. Młodzież korzysta teraz ze smartfonów, żyje w otoczeniu wirtualnej rzeczywistości... Młodzi ludzie mają wymagania wobec pracodawców, ale te wymagania nie idą w parze z ich kompetencjami i chęciami do pracy. Chciałbym powiedzieć, że mamy bardzo zdolną młodzież i pewnie w dużej części tak jest, ale mamy też młodzież, która nie chce pracować, nie ma ambicji, żyje na garnuszku rodziców przez wiele lat twierdząc, że dla nich pracy nie ma, a przecież czasami trzeba zacząć od podstaw i pomału się rozwijać. Umiejętności idą w parze z zarobkami – o tym muszą pamiętać zarówno pracodawcy, jak i osoby młode. Tymczasem bardzo często zdarza się, że wysyłamy osobę do pracodawcy na staż, żeby mogła zdobyć niezbędne kwalifikacje i w perspektywie pracę, ale taka osoba nie przychodzi do pracy, rezygnuje.
– Jakie są realne scenariusze wyjścia z tej sytuacji?
– Można to zrobić na trzy sposoby. Z jednej strony wychowanie młodzieży, która musi nabrać elementarnego szacunku do pracy jako wartości. Wielu pracodawców gotowych jest przyjąć do pracy nawet ludzi bez umiejętności w danym zawodzie, byle byli chętni do pracy. Z drugiej strony sami pracodawcy muszą też porządnie pracownikowi zapłacić. To jest oczywiste. Jeśli zdarzy się jednak, że pracodawcom i pracownikom nie uda się „dotrzeć” – mieszkańcy powiatu nie będą chcieli pracować w tutejszych zakładach pracy – to ich pracę podejmą przybysze zza wschodniej granicy, za pieniądze oferowane przez pracodawców.
– Dużo zależy więc od wychowania i wykształcenia młodzieży, co bezpośrednio wiąże się z planowaną reformą szkolnictwa ponadgimnazjalnego. Jak ocenia Pan tę reformę?
– Jestem tutaj dyrektorem od 2012 roku i przez cały ten czas konsekwentnie nawoływałem do tego aby dostosować szkolnictwo do potrzeb rynku pracy. Zdaję sobie sprawę z tego, z jakimi problemami się to wiąże – jak trudno jest tworzyć nowe klasy, nowe programy nauczania, że to jest kwestia przebudowania pewnych rzeczy, ale wiem, że niż demograficzny jest nieubłagany, a potrzeby tutejszych pracodawców są jednoznaczne. Dlatego należy wrócić do mody na szkolnictwo zawodowe, które – to trzeba podkreślić – w żaden sposób nie ogranicza możliwości dalszego rozwoju danej osoby. Już teraz na rynku pracy brakuje elektryków czy mechaników. Te zawody mają potencjał i to powinni też brać pod uwagę rodzice dzieci przy wyborze szkoły ponadgimnazjalnej. Kiedyś popularne były klasy wielozawodowe, gdzie był kowal, kuśnierz, elektryk. Wszyscy ci młodzi ludzie odbywali praktyki u mistrzów, po czym wchodzili na rynek pracy doskonale przygotowani. To idealny system kształcenia, który kiedyś funkcjonował w Polsce, nadal świetnie funkcjonuje w Niemczech, gdzie dzięki temu jest najniższy odsetek osób bezrobotnych do 25 roku, a w ogóle nie działa w takich krajach jak Hiszpania, Grecja, czy Portugalia, gdzie bezrobocie wśród ludzi młodych wynosi 50 – 60%. U nas na szczęście nie wszystko zostało zaprzepaszczone, bezrobocie wśród ludzi młodych wynosi 20 – 25%, ale może być lepiej. Dobrze, że reforma konsultowana jest też z pracodawcami, bo zdarza się, że wysyłamy na staże osoby, które zdobyły zawód w technikum czy zawodówce, ale akurat taki, na który nie ma u nas zapotrzebowania. I taką osobę wysyłamy na staż, żeby się przekwalifikowała, czyli państwo po raz kolejny płaci za jej edukację....
– Jakie zawody można więc uznać za perspektywiczne?
– Patrząc na dwa – trzy poprzednie lata widać, że cały czas rozwija się nam branża transportowa, a więc problemów ze znalezieniem pracy nie mają kierowcy i mechanicy. Poza tym perspektywiczną branżą pozostaje budowlanka i wszystkie zawody z nią związane. Cały czas napływa do nas wiele ofert pracy dla sprzedawców i handlowców, choć z drugiej strony wciąż wiele osób z takim doświadczeniem zawodowym się u nas rejestruje, panuje tu duża rotacja. Poza tym zawody związane z obsługą skomplikowanych urządzeń takich jak obrabiarki, wykwalifikowani monterzy, mechatronicy, inżynierowie... Ja w urzędzie pracy nie mam zarejestrowanego ani jednego inżyniera. Eko-Okna, Rafamet, Odlewnia – tam też potrzebują techników i inżynierów.
– Mówi pan o szkolnictwie zawodowym i technicznym, a co z humanistami? Jest dla nich praca w powiecie raciborskim?
– Trzeba na to patrzeć realnie. Rynek pracy w kontekście perspektyw związanych z obszarem przedmiotów humanistycznych jest zawężony. Jeżeli mamy na terenie Raciborza pięć – sześć flagowych zakładów pracy i wszystkie te zakłady wiążą się z pracą typowo techniczną, to nie sposób zachęcać do kształcenia w tym kierunku. Oczywiście, jeśli ktoś ma zdolności humanistyczne, chce iść do liceum, a potem kontynuować naukę na studiach prawniczych czy medycznych, to jest to dla niego odpowiednia ścieżka, ale ja muszę na to patrzeć przez pryzmat rynku pracy.... A doskonale wiem jak kończy się wypuszczanie kolejnych osób po socjologii, marketingu, resocjalizacji czy psychologii. Choć trzeba też pamiętać, że w tych osobach drzemie duży potencjał, dlatego zaledwie 10% osób zarejestrowanych w urzędzie pracy to osoby z wyższym wykształceniem, 20 – 30% bezrobotnych to osoby z wykształceniem średnim, a 60% to osoby z wykształceniem gimnazjalnym i niższym.
– Oprócz spodziewanych owoców reformy szkolnictwa technicznego i zawodowego w powiecie, jakie perspektywy otwierają się w najbliższych latach dla rynku pracy?
– Trzeba pamiętać, że przed nami ostatni dobry okres programowania UE na lata 2014 – 2020, a właściwie na lata 2015 – 2022, bo wtedy będzie można korzystać z tych środków. Te pieniądze trzeba będzie wykorzystać na każdym polu. Gdy tylko zostaną ogłoszone pierwsze konkursy zorganizujemy dla pracodawców porządną konferencję, tak żeby wiedzieli z jakich środków mogą skorzystać i gdzie mogą to zrobić.
Środki finansowe przeznaczone na aktywizację osób bezrobotnych w powiecie raciborskim w 2015 roku
- środki funduszu pracy - 2,386 mln zł,
- projekty współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego - 2,477 mln zł.
Profilowanie bezrobotnych w PUP Racibórz:
- profil I pomocy (dla osób aktywnie poszukujących pracy) - 103 osoby,
- profil II pomocy (dla osób wymagających wsparcia w podjęciu pracy) - 1827 osób,
- profil III pomocy (dla osób oddalonych od rynku pracy) - 1000 osób.
W marcu w raciborskim PUP zgłoszono i pozyskano 289 ofert pracy (dla porównania w lutym było ich 284). Najczęściej oferty pracy zgłaszane były na następujące stanowiska:
- doradca finansowy,
- specjalista do spraw sprzedaży,
- przedstawiciel handlowy,
- technik prac biurowych,
- pomocniczy robotnik budowlany,
- robotnik gospodarczy,
- sprzedawca,
- doradca klienta,
- pracownik ochrony fizycznej,
- murarz-tynkarz,
- monter/składacz okien,
- monter konstrukcji stalowych,
- stolarz,
- kierowca samochodu ciężarowego,
- sprzątacza biurowa.
Stopa bezrobocia w powiecie raciborskim na koniec lutego wyniosła 8,1% (wzrost o 0,1% w stosunku do stycznia).
Aktualna sytuacja na rynku pracy w powiecie raciborskim
Według danych szacunkowych z końcem marca liczba osób bezrobotnych zarejestrowanych w raciborskim urzędzie pracy wyniosła 2968 (w tym 1761 kobiet - o 7 mniej niż w lutym). W porównaniu do lutego rejestr osób bezrobotnych skurczył się o 9 osób. Z ogólnej liczby bezrobotnych, 513 to osoby do 25 roku, 1451 to osoby długotrwale bezrobotne, 825 to osoby powyżej 50 roku życia, a 236 to osoby niepełnosprawne.
Bezrobocie w powiecie raciborskim na tle wybranych powiatów województwa śląskiego (stan na 31.01.2015)
1. Katowice 4,8%
2. Powiat Bieruńsko-lędziński 4,9%
3. Bielsko-Biała 5,4%
8. Rybnik 7,9%
9. Powiat Raciborski 8%
21. Powiat Wodzisławski 11,2%
23. Powiat Rybnicki 12,2%
36. Bytom 19,7%
Średnia dla województwa śląskiego 10%, średnia krajowa 12%.
Ludzie
Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu.
A ci co pozostaną pewnie będą robić na zielono ?........lato się zbliża,to i kolor pracy odpowiedni !!!!!
A co wszyscy wyjechali juz za granice