W dalekim kraju
Trudno byłoby się domyślić wieku ks. Pisarskiego. Od razu nasuwa się wniosek, że potwierdza się zdanie dietetyków, przekonujących o tym, że kuchnia japońska jest bardzo zdrowa, zapewnia długie życie w doskonałej sprawności fizycznej i intelektualnej. Ks. Nikodem pełen pogody ducha, chętnie zgadza się opowiedzieć historię swego powołania i podzielić wspomnieniami.
Po szkole poszechnej w Kornowacu, wstąpił do pogrzebieńskiego małego seminarium duchownego księży salezjanów. W 1936 r. wyjechał do nowicjatu w Czerwińsku nad Wisłą, a rok później do Japonii. Miał wówczas 19 lat. Seminarium w Tokio ukończył po 9 latach - w 1946 r. Wtedy też otrzymał święcenia kapłańskie. Najtrudniej było przyswoić sobie język, najmniej problemu z tym mieli ludzie młodzi, starszym przychodziło to z niezwykłym trudem. Warto zauważyć, że zawiera on aż 9 tysięcy odrębnych znaków. „Najtrudniejsze było pierwsze 15 lat, później już jakoś to szło” - dowcipkuje ks. Nikodem. Teraz tak włada językiem japońskim, jak rodowity Japończyk.
W seminarium w Tokio uczyli się klerycy z 15 krajów - wielu z Europy i Ameryki. Kierowani byli do różnych placówek w Japonii. Ks. Pisarski najpierw pracował w Tokio, później na wyspie Kiusiu - w Myazaki. Uczył tam w seminarium łaciny i muzyki gregoriańskiej. Wkrótce został zastępcą dyrektora. Przeniesiony do miejscowości Osaka uczył kleryków - Japończyków. W latach 1953-58 pracował w renomowanym liceum, szkole misyjnej, gdzie wykładał język angielski razem z innymi księżmi - jezuitami i werbistami. W 1959 roku wrócił do Tokio. Podjął pracę na Politechnice jako dyrektor, tuż przed odejściem na emeryturę pracował w przedszkolu misyjnym przy kościele, do którego uczęszczało około 500 dzieci.
W Japonii jest zaledwie 0,5 procenta katolików, czyli około 500 tys. Pozostałe wyznania to głównie buddyści i szintoiści. Niechrześcijanie chętnie posyłają swoje dzieci do katolickich szkół, gdyż cieszą się one dużą renomą. Nawet japońska cesarzowa uczęszczała do jednej z nich.
Pamiętam początki życia w Japonii. Poznawałem historię tego kraju, codzienne życie, obyczaje, kulturę, jedzenie. Wszystko było fascynujące. Kiedyś w Polsce nie było zwyczaju codziennych kąpieli - tam to wręcz obowiązek. Nie wypadało inaczej. Jedzenie jest wspaniałe, a składa się na nie głównie ryż, ryby, owoce morza. Bardzo egzotyczne dania to ike dzukuri, czyli żywa ryba przybita do deseczki, krojona i od razu jedzona na surowo oraz szirołło - malutkie żywe białe rybki, pływające w wodzie, które po prostu się wypija. To bardzo ekskluzywna potrawa, podawana w lepszych restauracjach. Z życia w Japonii mam właściwie same dobre doświadczenia. Ludzie są tam bardzo dobrzy. Tolerują katolików. To, prawdę mówiąc, mało powiedziane. Oni ich podziwiają - opowiada ks. Nikodem.
Od momentu wyjazdu do Japonii jako młodzieniec, mógł przyjechać do rodzinnego kraju na odwiedziny dopiero po 21 latach - w 1958 roku. W tym czasie nie miał żadnego kontaktu z Polską. Spowodowane to było prześladowaniem księży w tamtych czasach. O śmierci matki dowiedział się dopiero po pół roku dzięki Czerwonemu Krzyżowi. Przyjechał w końcu jedynie dlatego, że udało się zdobyć paszport konsularny. Za jeden dzień pobytu w Polsce trzeba było płacić 10 dolarów. Poszedł wtedy pokłonić się biskupowi katowickiemu Herbertowi Bednorzowi. Nie mogli rozmawiać w pokoju, gdyż był założony podsłuch. Wyszli zatem na ulicę. W 1966 r. po raz drugi przyjechałem do Polski. I znów pojawiłem się u biskupa Bednorza. „Zaś żeś tu jest?” - zapytał - śmieje się ks. Nikodem. Z okazji 50-lecia kapłaństwa, w 1996 r.) został zaproszony do Rzymu, gdzie w Bazylice św. Piotra razem z innymi księżmi i Ojcem Świętym, który również przyjął w 1946 r. święcenia kapłańskie, obchodził ten wspaniały jubileusz.
Obecnie mieszka w domu zakonnym w miejscowości, która jest znanym kurortem - Beppu na wyspie Kiusiu. Jest tam największa liczba gorących źródeł na całym świecie. Około 15 mln turystów z całej Japonii korzysta co roku z wypoczynku w tym miejscu.
Na początku października ksiądz Pisarski wrócił do kraju Kwitnącej Wiśni, ale zapewnia, że sercem zawsze jest w Polsce - swojej ojczyźnie.
Ewa Halewska