Pan Janusz to niezły oszust
Janusz P. zajmował się nie tylko sportem, ale także szeroko rozumianym biznesem. Najpierw założył firmę CEFPOL (pierwotnie taką nazwę nosiła jego szkółka piłkarska), potem działał w przedsiębiorstwie Lexus. Bardzo często interesy robił wspólnie z żoną Mirosławą i teściową. Przeważnie nie figurował jako szef tych firm. Oficjalnie zajmował się na przykład marketingiem i reklamą. Prezesami były osoby przez niego podstawiane, nie dysponujące znacznym majątkiem. Tak więc wierzyciele do dzisiaj mają poważne problemy z odzyskaniem pieniędzy.
Wyrok
Prokuratorzy prowadzący śledztwa nie mają wątpliwości, że za wszystkim stał Janusz P. W pierwszej zakończonej już sprawie potwierdził to także sąd. Uznał, że „przedsiębiorca” z Gorzyc oszukał jedną z firm, od której odebrał pomidory o wartości przekraczającej 200 tys. zł. Za towar nie zapłacił i 24 czerwca ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Wodzisławiu skazał go na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok uprawomocnił się 18 grudnia 2008 r. Zobowiązano także Janusza P. do oddania pieniędzy. – Sąd, rozpatrujący odwołanie, potwierdził winę skazanego, zmieniając jedynie wysokość kwoty jaką należy zwrócić poszkodowanym z ponad 200 tys. do 150 tys. Uznano, że część pieniędzy została oddana – mówi sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach
Za maszyny nie zapłacił
Trener P. oszukiwał znacznie częściej. Dwie kolejne sprawy toczą się obecnie w wodzisławskim sądzie. Pierwsza dotyczy wyłudzenia maszyn do produkcji okien, druga – nielegalnej likwidacji firmy CEFPOL, w której główne skrzypce grał właśnie „biznesmen” z Gorzyc. Urządzenia do produkcji okien nabył on od firmy VBH Polska z Warszawy. Transakcja opiewała na ok. 1,1 mln zł. Zabezpieczeniem miał być dom państwa P. wyceniony na 1,5 mln zł. W rzeczywistości był wart jedynie 170 tys. Za maszyny mieszkaniec Gorzyc nigdy nie zapłacił. Kiedy komornik zajął całą linię produkcyjną i zaplombował urządzenia, Janusz P. zerwał zabezpieczenia i maszyny sprzedał. Dzięki temu miał uregulować zaległości względem jednej z firm w Rydułtowach.
Papiery zniknęły
Zdaniem prokuratorów Janusz P. działał nielegalnie na każdym kroku. Sprzedał m.in. nieruchomość w rybnickim Kłokocinie, na której ciążyła hipoteka. Aby uciec przed odpowiedzialnością były piłkarz bezprawnie zlikwidował firmę CEFPOL. Udziały trafiły do Jana B., który został automatycznie nowym prezesem przedsiębiorstwa. Dokumentacja firmy zaginęła. Nie ma także potwierdzenia wpłaty pieniędzy przez B. – Naszym zdaniem sprzedaż udziałów była fikcją, transakcja odbyła się bez pokrycia. Chodziło o to, aby uciec z majątkiem – mówi prokurator Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu.
Brał ziemniaki, cebulę, truskawki
Firma CEFPOL zniknęła, pojawiła się firma Lexus. Również i tutaj główne skrzypce grał Janusz P. Szefem przedsiębiorstwa był podstawiony przez niego Krystian O., natomiast wiceprezesem Krzysztof R., przebywający obecnie w areszcie.
W 2006 r. firma Lexus wyłudziła od Holendrów ziemniaki i cebulę na kwotę przekraczającą 40 tys. zł. Sprawę zawieszono. – Musimy skorzystać z pomocy prawnej Ministerstwa Sprawiedliwości. Konieczne jest bowiem przesłuchanie świadków obcej narodowości – tłumaczy prowadzący sprawę prokurator Wojciech Zieliński, z wodzisławskiej prokuratury. Dodaje, że na początku marca zamierza przekazać do sądu akt oskarżenia w innej sprawie przeciwko Januszowi P. i dwóm wspomnianym wyżej mężczyznom. Chodzi o wyłudzenie nawozów od firmy z Jasienicy – koszt transakcji 50 tys. zł oraz o wyłudzenie 22 ton mrożonych truskawek od firmy z Konstantynowa Łódzkiego. Janusz P. jest winien temu przedsiębiorstwu 90 tys. zł.
Kiedy do aresztu?
To, że pan Janusz trafi do aresztu jest niemal pewne. Ciąży na nim prawomocny wyrok, kilka innych spraw jest bliskich ostatecznego rozstrzygnięcia. Pytanie kiedy to nastąpi? Obrońca P., powołując się na sprawy rodzinne swojego klienta, 13 stycznia złożył wniosek o odroczenie kary. Miesiąc później sąd wydał zarządzenie o wstrzymaniu kary, dlatego też wodzisławianin cieszy się jeszcze wolnością. Być może tylko do 19 marca. Wówczas sąd rozpatrzy wspomniany wniosek obrońcy i ostatecznie zdecyduje o losie Janusza P.
Rafał Jabłoński