"Nowe nogi" Mariusza - zamienił wózek inwalidzki na rower
Mariusz Urbanek z Jankowic zebrał pieniądze na nowy, specjalistyczny rower, potrzebny do rehabilitacji. 39-letni dziś mężczyzna urodził się z porażeniem mózgowym. Taki trójkołowy rower pozwala mu na odrobinę niezależności i samodzielności. I jest doskonałym prezentem na urodziny i święta.
Na trzech kołach do Częstochowy
Mieszkaniec Jankowic od zawsze – z racji choroby – był zmuszony do korzystania z wózka inwalidzkiego. Gdy miał 10 lat, otrzymał od cioci pierwszy rowerek trójkołowy, który jak się później okazało był idealny, do poruszania się po okolicy. Wraz z dorastaniem, trasy pokonywane przez Mariusza, stawały się coraz dłuższe. Aby tak się działo, należało co jakiś czas wymienić rower na nowy, dostosowany do aktualnych predyspozycji fizycznych jego użytkownika, który z czasem mógł zacząć poznawać okoliczne miasta, takie jak: Rybnik, Żory czy Wodzisław.
– Na trzech kołach pielgrzymowałem też do Częstochowy. Dzięki takiej konstrukcji miałem, mam możliwość poznawania Beskidu Śląskiego, Żywieckiego – mówi Mariusz Urbanek.
Aby mógł żyć i funkcjonować na obecnym poziomie, od dzieciństwa towarzyszy mu rehabilitacja.
M.in. dlatego prowadzi akcję „1% – Jestem Wasz Jedyny”. – Dzięki niej mogę sobie pozwolić na jeden, dwa wyjazdy w roku na turnusy. Bywa na nich tak, że to, co rano wyćwiczę, porozciągam na zabiegach, często „zastyga”, kiedy siedzę na wózku podczas popołudniowych spacerów. Chcę podkreślić, że rehabilitacja fizyczna to nie wszystko. Dla mnie również ważna jest rehabilitacja społeczna. Siedząc na wózku, czuję się niejako ubezwłasnowolniony – twierdzi Mariusz, który od wielu lat zastanawiał się, jak pogodzić turnusy rehabilitacyjne z jazdą na rowerze. Ten „stary” mierzy ponad dwa metry długości i metr szerokości, czyli transport pociągiem, autobusem, samochodem jest niemożliwy, a już na pewno bardzo trudny. – Dwa lata temu, w poszukiwaniu nowych rozwiązań konstrukcyjnych, natrafiłem w internecie na trójkowy, składany rower. Początkowo do tego projektu nie podchodziłem ze zbytnim zaangażowaniem. Momentami byłem wręcz nastawiony, że to i tak się nie uda. Dlatego też były tygodnie, miesiące, w których to pomysł o „nowych nogach”, bo tak nazywam mój rower, odkładałem do szuflady – wspomina Mariusz Urbanek.
Tak było do listopada 2013 roku, kiedy trafił na spotkanie grupy wsparcia rodziców dzieci niepełnosprawnych stowarzyszenia OLIGOS. – Na tym spotkaniu, moja partnerka Marysia, przeczytała artykuł, w którym opisała czym jest dla mnie rower. Tematem tym bardzo zainteresowała się pani Elżbieta Piotrowska, prezes OLIGOS-u, która m.in. poprzez profil na facebooku nagłośniła całą sprawę – opowiada Mariusz.
Lawina dobrych ludzi
Od tamtej pory ruszyła ogromna lawina dobrych ludzi. – Do dziś nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób ten temat dotarł do lokalnych mediów, które nagłośniły całą sprawę. Bez tego nie byłoby dzisiejszego finału – mówi mieszkaniec Jankowic.
Już w grudniu 2013 roku zgłosiła się młoda para, która postanowiła pomóc poprzez zbiórkę wśród swych znajomych. Odbyła się ona w ramach akcji 1 proc. Nie próżnował też Mariusz. – Pomagali mi rodzina, znajomi, przyjaciele, znajomi tych znajomych i bardzo wiele innych osób, których nie jestem w stanie wymienić, bo ich po prostu nie znam – mówi.
Przez kilka miesięcy pojawiło się osiem artykułów w internetowych mediach oraz w lokalnej prasie. – W czerwcu anonimowa, starsza kobieta zgłosiła się do redakcji „Nowin”, przekazując 1000 zł darowizny na ten cel, wyobrażacie to sobie? Druga taka, równie pozytywnie zaskakująca sytuacja miała miejsce w lipcu, dostałem wtedy maila od pana młodego. Razem z narzeczoną, w ramach „weselnych kwiatów”, postanowili zorganizować zbiórkę i przekazać zabrane środki na mój cel. Zebraną kwotę zaokrąglili do 2 tys. zł – mówi Mariusz Urbanek.
Wiedząc jakie były wpływy z 1% w poprzednich latach, był pełen obaw, czy uda się zebrać kilkanaście tysięcy złotych na składany rower trójkołowy. Dlatego też złożył wniosek o dofinansowanie w PCPR-rze. Pod koniec września otrzymał pozytywną odpowiedz i podpisał umowę o dofinansowanie w wysokości 9058 zł (w tym 1812 zł własnego wkładu).
Rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem, gdyż musiał dopracować techniczne szczegóły oferty i doprecyzować procedurę zakupu. – A ja znam ze dwa słowa po czesku i trzy po angielsku. Wtedy przypomniałem sobie o koledze Robercie, z którym zaczynałem jeździć na dłuższych trasach. Pomagał mi, kupując części rowerowe właśnie w Czechach. Dziś jest konstruktorem maszyn, w swej pracy wykorzystuje języki czeski i angielski, zna też bardzo dobrze moje ograniczenia fizyczne, dlatego też był właściwą osobą na właściwym miejscu – mówi Mariusz.
Pomagać innym
Ostatnim, lecz najważniejszym etapem było „pogodzenia” względów formalnych, dwóch źródeł finansowania oraz zapłaty za zagraniczny produkt. Tutaj dużą pomoc okazało stowarzyszenie OLIGOS. Z powodów proceduralnych, przy zakupie skorzystał z pomocy firmy BIKE-SYSTEM, której również dziękuje za wieloletnią współpracę.
Całkowity koszt roweru wyniósł 17.598 zł. – Jeden procent oraz darowizny są gromadzone na koncie Stowarzyszenia Centrum Społecznego Rozwoju w Łaziskach Górnych, bez którego nie byłaby możliwa moja aktywna rehabilitacja – podkreśla Mariusz Urbanek, na rehabilitację którego pieniądze będą potrzebne już zawsze. Dlatego, cały czas trwają akcje charytatywne. – Ze swojej strony na pewno zaskoczę was jeszcze ciekawymi pomysłami – obiecuje jankowiczanin. – Przy okazji akcji, udało mi się poznać bardzo wielu dobrych i mądrych ludzi z wiedzą, która zaowocowała poprowadzeniem tej akcji właściwym torem. Dziś też wiem, że ta wiedza będzie owocować jeszcze przez wiele lat. Teraz chcę pomagać innym, wykorzystując swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności – dodaje na zakończenie Mariusz Urbanek.
Więcej informacji na temat Mariusza znajduje się na stronie www.mariusz.pol-media.com.
(opr. pm)