Granat dymny i szturm na mieszkania - akcja Żandarmerii Wojskowej w Raciborzu. Zatrzymano co najmniej dwie osoby! [ZDJĘCIA]
AKTUALIZACJA: Po godzinie 18:00 jednostka specjalna Żandarmerii Wojskowej weszła siłą do - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - dwóch mieszkań przy ulicy Katowickiej w Raciborzu, aby zatrzymać między innymi zawodowego żołnierza , uczestnika misji w Afganistanie Na miejscu zjawiło się także pogotowie ratunkowe, kilka oznakowanych i nieoznakowanych policyjnych radiowozów oraz straż pożarna, której zadaniem było między innymi wywietrzenie klatki schodowej i mieszkania z dymu.
Funkcjonariusze ŻW zjawili się przy ulicy Katowckiej w Raciborzu w celu zatrzymania między innymi czynnego żołnierza, uczestnika misji w Afganistanie, na co dzień pracującego w Batalionie Powietrznodesantowym w Gliwicach. Z relacji mieszkańców budynków wynika, że samochody Żandarmerii objeżdżały teren już w południe. Wiemy także, że w czasie trwania akcji przy Katowckiej kilkanaście samochodów ŻW objeżdżało Racibórz, a nasi informatorzy dodają, że już wczesnym rankiem w oczy rzucały się nieoznakowane pojazdy, z dużym prawdopodobieństwem, Żandarmerii Wojskowej, na warszawskich rejestracjach. Od osoby znającej działania służb wiemy, że akcja w Raciborzu była planowana od dawna i - jak nam powiedziano - siły ŻW i Policji w niej uczestniczące proporcjonalne do skali zagrożenia.
Krótko po godzinie 18:00 w jednym z budynków usłyszano huk. Pod blokiem stało już kilka samochodów: straży pożarnej, policji oraz ŻW. Jak nieoficjalnie wiemy, funkcjonariusze Żandarmerii próbowali dostać się do mieszkania, spotkali się z przeciwem lokatora, nie mieli innego wyjścia niż wyważyć drzwi. W klatce schodowej pojawił się tym, świadkowie spekulowali, że żołnierze ŻW użyli granatu dymnego. Wystąpienie dymu potwierdza mł. bryg. mgr inż. Roland Kotula, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. - O godzinie 18:36 jeden zastęp JRG został zadysponowany na ulicę Katowicką w Raciborzu do zneutralizowania dymu obecnego na klatce schodowej jednego z bloków. Miało to związek z działaniem innych służb. Strażacy przewietrzyli klatkę schodową oraz dokonali pomariu mającego wykazać, czy nadal obecne są substancje szkodliwe - poinformował rzecznik.
Podobna sytuacja miała miejsce w następnej klatce, tam jednak nie rozpylono gazu.
Po około godzinie od rozpoczęcia akcji na miejsce dotarli funkcjonariusze z psami wyszkolonymi do wykrywania substancji psychoaktywnych. Ich działania odbywały się w kilku budynkach.
Czynności w obu mieszkaniach trwały do późnych godzin nocnych. Jak relacjonuje nam jedno z naszych źródeł, o godzinie 23:20-23:30 z jednego z budynków funkcjonariusze wyprowadzili w kajdankach mężczyznę, po czym odjechali z nim samochodem Żandarmerii Wojskowej. Koło północy z kolei wyprowadzono kolejnego zatrzymanego - jak nieoficjalnie wiemy - żółnierza zawodowego o inicjałach R.L. (pełne dane do wiadomości redakcji - przyp. MAD). Zabrano go około godziny 1:00. Wcześniej przy pomocy psów przeszukano jego samochód.
Wciąż czekamy na komunikat Żandarmerii Wojskowej. Na razie wiemy tyle, że Żandarmeria Wojskowa działała na zlecenie Prokuratury Krajowej - Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Katowicach.
Ppłk Marcin Wiącek, rzecznik prasowy Żandarmerii Wojskowej ustosunkował się do informacji podanych w naszym artykule. - Informacje tam zawarte dotyczące rzekomego "rozpylania" przez żołnierzy ŻW "dymu" lub "gazu" są nieścisłe i nieprawdziwe. Informuję, że żołnierze Żandarmerii Wojskowej nie używali środków przymusu bezpośredniego w postaci miotaczy gazu - stwierdził, dodając, że dalsze informacje w przedmiotowej sprawie będą podawane za zgodą Prokuratury.
Pozostałej informacji zawartych w tekście nie zdementował.
MAD
Najlepiej podajcie jeszcze pełne numery rejestracyjne wozów! Redakcjo nie ułatwiajcie życia przestępcom! Można informować ludzi co się stało, ale moglibyście pominąć parę szczegółów dotyczących samej planowanej akcji. Potem wszyscy się dziwią że przestępca jest mądrzejszy od samych policjantów jak mają takie dobre źródło informacji. Ludzie na zdjęciach są w kominiarkach ale dla ich dobra powinniście mimo wszystko zakryć oczy! A najlepiej wcale nie umieszczać zdjęć.
Po co sobie robotę ułatwić i zatrzymać go w małospektakularny sposób, skoro można narobić wielkie bum i pobawić się w Rambo, w telewizji powiedzą jakich to Ramboków mają... Mało wpadek mieli, kiedy to wyważali ludziom niewinnym drzwi. Już o magdalence nie wspomnę, wchodzą też ludziom o 6 rano do mieszkań, gdzie są dzieci i niewinna żona,dziewczyna. Wyobraście sobie że idziecie spać do swojej kobiety a ona jest poszukiwana, zamiast ją aresztować jak wychodzi do sklepu, to o 6 rano macie huk, wyważanie drzwi i zamaskowaną bandę w kominiarkach i bronią, najpierw pewnie myślicie że jacyś bandziory z mafii a potem się okazuje że to policja. Zobaczcie jak oni są ubrani, wyglądają jak by chcieli zrobić napad na bank, nawet mundurów nie mają. Jak byście zareagowali, gdyby przyszli do was do sklepu czy banku, gdzie byście pracowali.
A na żorskiej co robili?
Nie używali gazu, czyli jeden z wojskowych płakał ze szczęścia chyba :)
No właśnie, po co taki cyrk.
Nie mogli poczekać aż pójdzie do sklepu czy na piwo i wtedy go skasować?