Łzy na sesji. Zapłakane radne i rozżalone władze w Pietrowicach Wielkich
Smutna była końcówka grudniowych obrad pietrowickiego samorządu. Z gminy mają zniknąć dwie placówki - "domy dziecka" w Samborowicach i Cyprzanowie. Po ponad czterech latach ich działalności w wioskach, miejscowa ludność zżyła się z ich małymi mieszkańcami, a wśród nich radne Ilona Gawlica i Maria Palisa. Ich wystąpieniom na sesji towarzyszyły silne emocje, jedna z pań musiała wyjść z sali.
Placówki opiekuńczo - terapeutyczne zakończą działalność w gminie, bo stowarzyszenie Otwarte Serca, które je prowadziło przegrało konkurs o dotacje na ten cel. Organizował go Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej z Katowic i ze startujących podmiotów Otwarte Serca uzyskały najniższą punktację. Wskutek tego dzieci zostaną przeniesione do innych placówek na Śląsku - ośrodków w Bielsku Białej, Gliwicach i Częstochowie. Z informacji jakie uzyskaliśmy po sesji w Pietrowicach Wielkich wynika, że opieką nad dziećmi z Samborowic i Cyprzanowa zajmą się teraz siostry zakonne.
Poza zasięgiem
Radni Pietrowic Wielkich nie kryli oburzenia takim obrotem spraw, bo decyzje z Katowic są dla nich "sporym zaskoczeniem" i dowiedzieli się o nich praktycznie post factum. Przewodniczący rady Piotr Bajak skrytykował zabieranie dzieci w okresie świąt Bożego Narodzenia i w środku roku szkolnego. Opowiedział zgromadzonym jak samorządowcy starali się o zmianę decyzji ROPS-u, by dzieci wychowywane w Samborowicach i Cyprzanowie przynajmniej doczekały do czerwca i ukończyły rok szkolny w tutejszych placówkach. Proponowano nowym opiekunom współpracę w oparciu o lokalizacje pietrowickie. - To jest jednak poza naszym zasięgiem. Tłumaczą nam wszyscy: takie są przepisy - oznajmił szef rady. W sprawę angażowali się członek zarządu województwa śląskiego Michał Woś oraz radny powiatowy Adrian Plura (szef komisji oświaty), ale jak dotąd ich starania nie przyniosły skutku. Rozmowy odbyły się m.in. z dyrektorem ROPS. Udało się jedynie uzyskać potwierdzenie, że placówki w gminie były prowadzone wzorowo.
Nowiny pisały wcześniej o tych placówkach
Pracująca z tymi dziećmi w szkole radna Ilona Gawlica z Samborowic próbowała wypowiedzieć się w tej kwestii na forum rady, ale rozpłakała się i musiała na chwilę opuścić obrady. Gdy o sprawie mówiła Maria Palisa z Cyprzanowa, tamtejsza sołtyska, także łamał się jej głos. - Najtrudniejsze będzie pożegnanie. Boję się tego wyjazdu - przyznała. Piotr Bajak dodał, że trudno jest przekazać smutne wieści podopiecznym placówek, gdy te pytają: co z nami będzie?
To co najlepsze
Wójt Andrzej Wawrzynek stwierdził, że najbardziej mu żal kapitału ludzkiego jaki został zbudowany w obu wsiach, mimo początkowych problemów generowanych przez młodzież w tych miejscowościach. Przyznała to później I. Gawlica mówiąc, że zdarzały się trudne sytuacje, padały wyzwiska, ale co złe zostało wyeliminowane i dzięki pracy całej społeczności "dzieciom przekazano wiele dobra". - Wykrzesaliśmy z nich to co najlepsze. Z tym pójdą dalej w życie - mówiła radna. Ilona Gawlica gorzko stwierdziła, że "przestała wierzyć w urzędy i ludzkie serca". Oceniła sytuację jako tragiczną.
- Powstały więzi, te dzieci były z nami zżyte. Włożono w to maksimum i multimum pracy - dodał wójt Wawrzynek. Gmina sfinansowała dokształcanie nauczycieli swoich szkół do pracy z wychowankami placówek. - Kiedy zaczęło się to kręcić to następuje koniec. To dla nas szok - skwitował włodarz gminy. Postępowanie ROPS w tej sprawie szef rady Piotr Bajak nazwał brutalnym. - Dzieci są przerzucane jak towar, niczym w magazynie z półki na półkę - ocenił. Zgodziła się z nim szefowa komisji oświaty Monika Łyczko, mówiąc, że doszły do niej informacje, że nowi opiekunowie już wskazują, że chcą do określonego ośrodka "6 dziewczynek i 6 chłopców".
Piotr Parys z Lekartowa uważa, że medialne nagłośnienie tematu przenosin, budzących kontrowersje wśród samorządowców, jest w tej sytuacji potrzebne. Rozważano nawet akcję protestacyjną, pisano do Rzecznika Praw Dziecka. - Nic już nie zrobimy - stwierdziła M. Palissa, a Piotr Bajak ostatnią nadzieję dostrzegł w nadchodzącej Gwiazdce i modlitwach.
Ludzie
Radna gminy Pietrowice Wielkie
Radna gminy Pietrowice Wielkie, sołtys Cyprzanowa
Radna gminy Pietrowic Wielkie
Były przewodniczący rady gminy Pietrowice Wielkie
woli politycznej nie ma . . . .
no to teraz p. Woś może się wykazać. Katowice jego i pierwszy problem do załatwienia. Tylko nie piszcie, że On od dróg i mostów!!!
a może by tak sie zastanowic co nowa rada gminy pietrowice zrobia by dzieci moły pozostac w dotychczasowych placówkach ...... oczywiscie poza płaczem pani Gawlicy .... modlitwach pana Bajaka i tym pseudo wyjazdem do katowic ....... chcielismy taka rade to mamy
Do pierdla tego starego komucha z Kuźni który żeruje na ludzkiej krzywdze
do dx bardzo ciekawe spostrzeżenia a ciekawe czy szanowny Pan dx był przy tych kontrolach cudownych Państwa z ROPS-u, ktorzy wpadali jak gestapo z minami jak śledczy i ich cudowną pani psycholog... która tylko strach w dzieciach siała. Ciekawe czemu o tym szanowny dx nie pisze.... czemu nie napisze, że dzieci nie chcą opuszczać tych placówek... taki poinformowany...ciekawe... jakby im tam było tak źle to myśli szanowny dx, że oni chcieliby zostać...czemu nie napisze, że inna kontrola nadrzędnej instytucji nie wykazała nieprawidłowości... jedna wielka masakra kosztem dzieci
Dziwi mnie to że "dx" zna wyniki kontroli a sam twierdzi że dostępu do nich nie ma. Jeżeli wyniki kontroli były aż tak rażące to dlaczego placówki tak długo mogły istnieć.
Jasnym dla mnie jest, że w tej sytuacji ROPS nie miał wyboru. To, że zmiana organu zarządzającego wiąże się z przeniesieniem dzieci do innych placówek wynika z chorego systemy, chorych przepisów i stąd, że żyjemy w chorym kraju. Temat nie do uwagi lecz do prokuratury.
Stowarzyszenie OSD prowadzi jeszcze placówki na terenie powiatu raciborskiego więc pytam czy też z naruszeniem prawa?
Dla autora artykułu...skrót ROPS oznacza Regionalny Ośrodek POLITYKI Społecznej.
Muszę powiedzieć, że nie da się spokojnie czytać w większości tych bzdur, które napisano wyżej i pora powiedzieć trochę prawdy. Z pewnością niepodważalne jest to, że dzieci zanlazły tu swój dom, przyjaciół, sympatie a miejscowa ludność zżyła się z ich małymi mieszkańcami i odwrotnie....sam z nimi się związałem i tego mi najbardziej szkoda ale jak to w życiu bywa zawsze "biedny" po d...e dostaje. Bardzo dziwi mnie, że ucieka się od wskazania wprost winnego zaistniałej sytuacji, a to takie proste. Jedynymi winnymi są tutaj prezes stowarzyszenia OSD Pan J. U. razem z dyrektorkami M.S. i M. K, którzy prowadzili placówki jak biznes...przykro tylko że na dzieciach. W czasie szeregu niezapowiedzianych kontroli przeprowadzonych przez ROPS, w obu placówkach ujawniono liczne rażące nieprawidłowości, naruszające prawa dziecka, które wpisano do raportów pokontrolnych...szkoda, że nie ma do nich jawnego dostępu bo to by wiele wyjaśniło. Potwierdza to przetarg w którym stowarzyszenie OSD uzyskało rażąco małą ilość punktów....link do wyników przetargu: https://rops-katowice.pl/2018/11/29/rozstrzygniecie-otwartego-konkursu-ofert-na-realizacje-zadan-publicznych-wojewodztwa-slaskiego-w-zakresie-wspierania-rodziny-i-systemu-pieczy-zastepczej-zapewnienie-instytucjonalnej-pieczy/ Jasnym dla mnie jest, że w tej sytuacji ROPS nie miał wyboru. To, że zmiana organu zarządzającego wiąże się z przeniesieniem dzieci do innych placówek wynika z chorego systemy, chorych przepisów i stąd, że żyjemy w chorym kraju. Temat nie do uwagi lecz do prokuratury.
Stowarzyszenie OSD prowadzi jeszcze placówki na terenie powiatu raciborskiego więc pytam czy też z naruszeniem prawa?
Dla autora artykułu...skrót ROPS oznacza Regionalny Ośrodek POLITYKI Społecznej.
Lepiej na kościoły dać.np ocice
Sprawa nadaje się do TVN..
Życzymy drogiej komisji, która to w tak szczególnym okresie jakim są Święta Bożego Narodzenia zgotowała swym podopiecznym Święta płaczu, smutku i przygnębienia aby w ich domach podobna aura zagościła. Ludzie nie pozwólmy aby te dzieci z naszej gminy zniknęły. Zorganizujmy blokadę tak aby media dowiedziały się o des dezaprobacie społeczeństwa na wybryki osób, które chyba nie mają świadomości o tym, że dzieci wyrwane z rodzin patologicznych mają też serca, a które to z naszych podatków otrzymują swą pensję. Niech wiedzą że jesteśmy przeciwni. Jak staniemy wszyscy murem to będą bezradni.
Urzędnicy ropsu chyba serca nie mają. Gdyby porozmawiali ze społecznością lokalną a szczególnie z dziećmi wiedzieliby jakie decyzje mają podejmować