Sylwestrowe strzelanie jest męczarnią dla zwierząt
Chociaż huczne powitanie Nowego Roku to ważna okazja by odpalić sztuczne ognie, to nadużywanie fajerwerków ma wiele negatywnych skutków: zaśmiecone miasto, wystraszone pupile swoich właścicieli i nierzadko wystraszone dzieci. Czy wszystkim podoba się „wolnoamerykanka” w nocnych strzałach w powietrze i co myślą o zakazie dla takich działań – na terenach miejskich, pytali na ulicach Raciborza Dawid Machecki i Mariusz Weidner.
Beata z Raciborza
Nie jestem tak bardzo „za” takim hucznym świętowaniem, chyba, że odbywa się duża, zorganizowana impreza miejska. Jak nie, to przy zabawie ludzi zwierzęta najbardziej cierpią. Myślę, że kameralny Sylwester też nie jest zły, a przecież wtedy także są przy domu fajerwerki. Gdyby wprowadzić ogólnomiejski zakaz to ludzie przyjęliby to z trudem. Mentalność by przeszkadzała. Bo na początek Nowego Roku trzeba się przecież głośno cieszyć.
Janusz Kopeć z Raciborza
W tę noc jest huk ogólny. Wątpię, by dało się wyznaczyć jakieś strefy, na których można byłoby puszczać fajerwerki. Sam mam psa i kota i boją się bardzo w sylwestra. Chowam je do piwnicy, niestety. Żeby przespały tę noc. A nawet dłużej, bo ten huk jest parę dni, przed i po sylwestrze. Zwierzęta są wtedy zdezorientowane, nie lubią tego. Ja pamiętam, że raz taka raca wleciała komuś do mieszkania. Przecież to grozi pożarem. Nie widzę szans by tę „zabawę” ucywilizować.
Alina Średzińska spod Raciborza
Mieszkam na wsi, u nas też są te hałasy. Dziwię się, bo ludzie też mają zwierzęta i widzą jak się zachowują. Ja mam kotka i pieska. To pudelek, on jest jak dziecko. Co można z tym zrobić? Władze są od tego by zakazać takich postępowań. Czasami zakazy dotyczą rzeczy potrzebnych, a tam gdzie trzeba – brak interwencji. Podpisuję się za surowymi decyzjami władz w tym zakresie. Zwierząt w mieście jest mnóstwo. Nawet człowiek jak słyszy z bliska taki hałas to nie jest dla niego przyjemne.
Tomasz Matysek z Raciborza
Mamy psa i borykamy się z problemem jego panicznego strachu praktycznie każdego roku. Nie podoba nam się taka zmasowana sprzedaż dużo wcześniej niż w samego sylwestra bardzo szerokiego asortymentu fajerwerków. „Walą” tymi petardami jak głupi. Gorzej, że rodzice dostają wtedy małpiego rozumu i zamiast wychowywać dzieci, to sami się wygłupiają. Nie ma przy tym pomyślunku. Dopiero jak się ktoś poparzy to przychodzi spóźniona refleksja. Najgorzej, że ci co puszczają race itp., to prędzej się przejmą alarmem włączonym w aucie niż cierpieniem zwierzęcia. Wolałbym, żeby urząd zorganizował taki jeden duży pokaz, na poziomie, a zakazał tych prywatnych. Na przykład pokaz na stadionie albo nad Odrą.
Adam Jakubowski z Raciborza
Od dzieciństwa pamiętam sylwestry, gdzie fajerwerków zawsze było mnóstwo. Sam mam zwierzaki, znajomi też mają, podobnie rodzina i nigdy nie było z tym problemu. Zwierzaki się boją, ale nie tylko sztucznych ogni. Remont u sąsiadów to też dla nich stres. Nie zgadzam się z obrońcami zwierząt. Sylwester jest świetną okazją żeby sobie postrzelać. Cały świat świętuje w tę noc. Zwierzaki dadzą radę. W Raciborzu przydałaby się miejska, fajna impreza z pokazem fajerwerków. Wielkie miasta robią efektowne noce sylwestrowe. Ludzie wychodzą na miasto, to jest świetne.
Jessica Beck spoza Raciborza
Według mnie te fajerwerki to wyrzucanie pieniędzy w powietrze. Ja bardzo lubię zwierzęta. Tymczasem w sylwestra one się płoszą, uciekają. OSP potem jeździ żeby je złapać. Dzieci też się boją, te najmłodsze. Potem dochodzą kłopoty z poparzeniami. Ja krytykuję zdecydowanie tak huczne witanie Nowego Roku. Chętnie widziałabym ograniczenia dla takich zjawisk. Gdyby miejski pokaz był interesujący to może odciągnąłby od innych mniejszych imprezek. Tymczasem są imprezy sylwestrowe i po północy nietrzeźwe towarzystwo wychodzi puszczać sztuczne ognie i wychodzi im nie za dobrze.