Dożynki dożynkami... ale kto posprząta to łajno?
W regionie trwają uroczystości dożynkowe, którym towarzyszą przejazdy barwnych korowodów. W niektórych udział biorą konie, którym po drodze zdarzy się... wypróżnić. Wesoły korowód jedzie dalej, a łajno zostaje na drodze.
I co dalej? A no nic, leży sobie, a rozjeżdżane coraz bardziej przez samochody wkrótce zniknie samo.
Nie trzeba sprzątać? Nic bardziej mylnego
Jadący konno powinien po swoim koniu posprzątać, tak samo jak właściciel psa po tym, jak jego czworonożny przyjaciel załatwi swoją potrzebę. Wszyscy jednak wiemy, jak ma się sytuacja w rzeczywistości (jedni po swoich zwierzakach sprzątają, inni nie). Za pozostawienie końskiego łajna na drodze grozi wysoki mandat.
Art. 91. Kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.
Co ciekawe, końskie łajno na drodze stanowi niebezpieczeństwo dla kierowców, którzy mogą wpaść w poślizg.
Korowody dożynkowe są naprawdę piękne i przyciągają spore zainteresowanie mieszkańców. Ale to kto i na czym w nim pojedzie wiadomo dużo wcześniej. Dlaczego zatem na końcu korowodu, w którym udział biorą konie nie jedzie ekipa sprzątająca?
Zawsze wszytko źle. Przecież to nie przeszakadza!
No i komu to przeszkadza, tępym gorolom
Akurat w niedzielę jechałem przez Świerklany i ten cały syf był na drodze. Do tego konie i dorożki blokujące przejazd główna drogą od autostrady. Kpina. Mszana po 16 też zablokowana, korek od ronda na mszanej do świateł zjazd autostrady.
Dlaczego mądralo nie posprzątałeś w takim razie jak widziałeś?
W tym mieście nikt ulic nie sprząta.
W Niemczech czy Holandii to zupełnie normalne, że jeśli w jakikolwiek sposób zabrudziło się drogę czy chodnik, to się go samemu od razu sprząta. Niestety w tym zsomalizowanym bambustanie panuje mentalna dzicz, której nie zmieni nawet kolejne sto lat.