Gorąco na pogotowiu
Nawet o 30 proc. wzrasta liczba interwencji pogotowia ratunkowego podczas nagłych zmian pogody oraz upałów.
Najczęściej karetki wyjeżdżają do omdleń. Zdarzają się także napady padaczki, zaostrzenia przewlekłych chorób serca, a nawet przypadki zaburzeń psychicznych.
Ich powodem są nagłe skoki temperatury oraz zmiany ciśnienia. Wszyscy jesteśmy meteopatami, czy sobie zdajemy z tego sprawę, czy nie - mówi lek. med. Jerzy Kilijan, kierownik Izby Przyjęć i Pogotowia Ratunkowego Szpitala Rejonowego w Raciborzu. Osobom, które nagle źle się poczują radzi, by przede wszystkim odpoczęły w chłodnym miejscu, w miarę możliwości na leżąco, i dużo piły. Zasłabnięcia są bowiem często efektem przegrzania i odwodnienia organizmu. Podczas tegorocznych upałów pogotowie kilkanaście razy interweniowało w przypadkach udarów słonecznych. Najczęściej ich ofiarami były osoby starsze, zbyt długo przebywające na słońcu.
Wysokie temperatury powodują obniżenie koncentracji. Z tego też powodu w lecie na izbę przyjęć trafia więcej niż zwykle osób z urazami. Brak koncentracji, spowodowany upałami sprawia, że w lecie rośnie liczba wypadków samochodowych. Bardzo często lekarze z pogotowia i izby przyjęć mają do czynienia z tzw.: „złamaniami czereśniowymi”, czyli urazami spowodowanymi upadkiem z drzew owocowych. Ich ofiarami najczęściej są dzieci. Niestety w tym roku w przynajmniej trzech przypadkach nie skończyło się tylko na siniakach czy złamaniu ręki. Starszy człowiek zmarł po upadku z czereśni, u jednej osoby doszło do złamania kręgosłupa, inna trafiła na intensywną terapię.
Lato to także problem z kleszczami. Codziennie na izbę przyjęć zgłasza się kilka osób z tym owadem na skórze. Często pacjenci przychodzą już z resztkami kleszcza, których nie potrafili samodzielnie wyciągnąć w domu. Interwencja lekarska jest ważna ze względu na możliwość zarażenia się przenoszonymi przez kleszcze boreliozą czy wirusowym zapaleniem opon mózgowo - rdzeniowych.
(A.P.)