Specjalista informuje: Suszy nie ma?
W raporcie dotyczącym bilansu wodnego dla wszystkich gmin w kraju, sporządzonym za okres od 1 czerwca do 31 lipca br. przez Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa – Państwowy Instytut Badawczy w Puławach, nie stwierdzono zagrożenia wystąpienia suszy rolniczej w Polsce.
Rolnicy uprawiający więc zboża ozime i jare, kukurydzę na ziarno i kiszonkę, rzepak i rzepik, ziemniaki, buraki cukrowe, chmiel, tytoń, warzywa gruntowe, krzewy i drzewa, truskawki oraz rośliny strączkowe nie powinni borykać się z problem suszy. Tym samym przedstawiciele agencji rządowych oraz samorządów nie mają możliwości udzielania pomocy gospodarstwom, które ucierpiały na zmniejszeniu bilansu wodnego, bo – w myśl prawa – o suszy mówić nie możemy.
Opracowanie przygotowano na podstawie definicji suszy, którą stwierdza się w oparciu o ilości opadów występujących od 1 kwietnia do 30 września, poniżej określonej wartości dla danego gatunku rośliny uprawnej i rodzaju gleby.
Fakty są jednak inne. Brak śniegu zimą i sucha wiosna oraz obecne warunki pogodowe spowodowały suszę agrotechniczną, co ma oczywiście przełożenie na plony. Nie możemy powiedzieć, że obecna sytuacja dotyka wszystkich w sposób jednakowy. Opady występują miejscowo, na określonych obszarach. Ma to przełożenie na plony podstawowych płodów rolnych, w przypadku zbóż, w tym roku sięgają od 5 do 9 t z ha. Tam gdzie plon, na gorszych glebach wynosi 4 t lub 5 t z ha, rolnicy narzekają, bo oprócz niekorzystnego bilansu wodnego, dodatkowo wpływ miały inne czynniki wynikające z agrotechniki.
Jeśli chodzi o zboża ozime to plony są porównywalne do roku poprzedniego, natomiast plony zbóż jarych odbiegają od tych ubiegłorocznych nawet o 20 – 30 proc., głównie z powodu niekorzystnych warunków wilgotnościowych. Katastrofalnie plonował rzepak, przyzwyczajeni do plonów ok. 5 t z ha, w tym roku osiągnęliśmy 2,5 – 3 t z ha. Powodem były złe warunki pogodowe jesienią, a także masowe naloty pchełki oraz ślimaki.
Najbardziej zagrożone są ziemniaki i buraki cukrowe. Należy więc liczyć się z mocnym obniżeniem plonów. Dziś plantacje buraka powoli usychają, a wysokie temperatury mają niekorzystny wpływ na bulwy ziemniaczane. Problem jest też na pastwiskach i łąkach, gdzie trawa wyschła i należy spodziewać się, że bilans paszowy będzie niekorzystny. Dotyczy to również kukurydzy.
Raciborszczyzna to jednak przede wszystkim zagłębie warzywnicze i w tej branży straty zapowiadają się największe. Już dziś ceny za zieleninę są wysokie, a mogą jeszcze pójść w górę. W obecnych warunkach pogodowych i glebowych brak możliwości zasadzenia roślin w terminie, może dodatkowo spowodować, że jesienią nie będzie warzyw.
Dla rolników obecnie rysuje się inny poważny problem dotyczący uprawy pożniwnej. Część rolników, którzy składali wnioski o dopłaty obszarowe, miała obowiązek uwzględnienia w nich tzw. elementu zazielenienia. Rolnikom, którzy zadeklarowali, że do 20 sierpnia zasieją poplony ścierniskowe – jako warunek uzyskania dodatkowych dopłat – w sytuacji suszy trudno wywiązać się z tego zadania.
Nasze zalecenia są takie, aby spełnić ten wymóg i zasiać ze wszystkimi konsekwencjami. Sytuacja na polach stwarza możliwość powołania komisji, która na wniosek rolnika, będzie szacowała straty i przygotuje raport. W przypadku ogłoszenia przez wojewodę klęski suszy, rolnik może ubiegać się np. o zawieszenie rat spłaty KRUS, o ulgę podatkową w urzędzie gminy czy też o kredyt przewidziany na wypadek klęsk żywiołowych. Należy jednak pamiętać, że poniesione straty muszą być wyszacowane powyżej 30 proc. w całym gospodarstwie. W Unii Europejskiej oblicza się je w zależności od tego czy dotyczą produkcji roślinnej czy produkcji zwierzęcej, natomiast u nas muszą być spowodowane w obu produkcjach jednocześnie. Jeśli więc ktoś ma produkcję zwierzęcą nie łatwo będzie mu wykazać tak duże szkody.
Jeśli rolnicy stwierdzą straty w swoich uprawach, na wszelki wypadek powinni zgłaszać je do gmin, które powołają komisje do ich oszacowania. Jeśli zmieniłyby się przepisy, wtedy rolnicy będą mieli już udokumentowane straty.