Malcharczykowie wiedzą jak gospodarować bezpiecznie
Kilka pokoleń przyczyniło się do świetności gospodarstwa państwa Malcharczyków, natomiast dziś prowadzący je państwo Regina i Józef dodatkowo uczynili z niego czwarte w regionie śląskim najbezpieczniejsze miejsce rolniczej pracy, zajmując prestiżową pozycję w 13. Ogólnokrajowym Konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”.
– Dom i ziemia należała do mojej mamy, ojciec mieszkający pięć domów dalej wżenił się, rozpoczynając gospodarowanie na powierzchni 8,5 ha – mówi o początkach rodzinnego agrobiznesu pan Józef, który od zawsze związany był z Pawłowem. Państwo Malcharczykowie, taki areał przejęli po rodzicach pana Józefa, powiększając go obecnie aż do 300 ha.
Swoje miejsce w rolniczej rzeczywistości odnajduje też syn Martin, absolwent Technikum Rolniczego w Głubczycach i student III roku Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, który zdobywaną wiedzę może wykorzystać już na własnych 45 ha ziemi.
Do 1988 r. państwo Malcharczykowie prowadzili gospodarstwo w sposób tradycyjny, łącząc produkcję roślinną z hodowlą zwierząt. W Austrii, gdzie pan Józef pojechał na sześciomiesięczną praktykę, zobaczył nieco inny styl gospodarowania. – Po powrocie postanowiłem zrezygnować z hodowli i wyspecjalizować się wyłącznie w produkcji roślinnej. Był to jednak, jak na owe lata, pionierski pomysł, nie zawsze akceptowany przez innych rolników, patrzących na nas krytycznym okiem – mówi o niełatwym przełamywaniu stereotypów myślowych na wsi.
Państwo Malcharczykowie przekształcili więc swoje gospodarstwo, koncentrując się głównie na uprawach: pszenicy, rzepaku, kukurydzy, ziemniaków, buraków oraz cebuli. – Byłem pierwszym rolnikiem w Pawłowie, który w 1989 r. zdecydował się na cebulę. W austriackim gospodarstwie, w którym miałem praktykę, uprawiano jej bardzo dużo. Potem zrezygnowaliśmy z niej na rzecz ziemniaków, a w tym roku znów do jej uprawy wróciliśmy – wyjaśnia pan Józef.
Przedsiębiorczy rolnik z apetytem na ziemię
Od najmłodszych lat pan Józef wiedział, że chce być rolnikiem. – Zawsze dobrze pracowało mi się na gospodarstwie. Rodzice nigdy nie musieli mnie mocno przekonywać, stworzyli takie warunki, że nie było najtrudniej, choć pracy nigdy nie brakowało – przyznaje.
Dziś miejsce, w którym znajduje się dom państwa Malcharczyków, nie odzwierciedla posiadanego przez nich dużego areału. Przed 14 laty kupili magazyny po Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Pawłowie oraz ponad półtora hektara ziemi, gdzie przeniesiona została cała produkcja łącznie z parkiem maszynowym.
Udaje się im również pozyskiwać środki unijne na rozwój swojego gospodarstwa. W rozdaniu PROW 2004-2006 i PROW 2007-2013 skorzystali z dofinansowania przeznaczając je na rozwój parku maszynowego.
Poprzeczkę w rozwoju gospodarstwa podniosła panu Józefowi żona. Ceni sobie, że pani Regina dużo wie na temat rolniczej profesji. Państwo Malcharczykowie mają troje dzieci, córkę Magdalenę oraz synów Tobiasza i Martina, którzy zawodowo idą w ślady rodziców. Doczekali się też dwóch wnuków, trzyletniego Kubusia i czteromiesięcznego Adasia.
– Chciałbym, a wiem że syn będzie mnie w tym wspierał, jeszcze powiększyć swoje gospodarstwo, bo w branży rolnej – podobnie zresztą jak w innych – nieustannie trzeba się rozwijać. Do produkcji takiej jak nasza, mocno usprzętowionej, potrzebny jest odpowiednio duży areał, po to, aby móc utrzymać maszyny, ale też pozyskać środki na bieżący rozwój gospodarstwa. My w tym kierunku podążamy nastawiając się na kupowanie lub dzierżawę pola – wyjaśnia pan Józef.
Pawłów – najlepsze miejsce do życia
Pan Józef jest ciekawy świata, lubi podróżować i to nie tylko po Europie, był m.in. na Expo w Szanghaju. Zimą jeździ na nartach, latem każdego ranka dba o swoja kondycję na basenie. W ślady ojca podąża też syn, który uprawia sporty zimowe, w wolnych chwilach jeździ konno, a także podróżuje.
Stojące w pokoju pianino wskazuje na muzyczne zainteresowania rodziny Malcharczyków. Talent muzyczny przejawia przede wszystkim pani Regina, która nie tylko gra, ale też ładnie śpiewa, a nawet przewodniczy Chórowi Cantate w Pawłowie.
Pan Józef przez osiem lat był radnym w powiecie raciborskim, a następnie radnym w gminie Pietrowice Wielkie. Obecnie pałeczkę przejął syn Martin, który zasiada w lokalnym samorządzie.
Malcharczykowie są szczęśliwi, że mieszkają w gminie Pietrowice Wielkie. –To prężna gmina, rolniczo mocna, a tam gdzie jest konkurencja, zawsze jest też postęp – tłumaczy pan Józef, który nigdzie indziej nie widzi lepszego miejsca do życia.
Bezpieczeństwo to nasze życie i zdrowie
Do udziału w konkursie na bezpieczne gospodarstwo, pana Józefa namówiła kierownik raciborskiego KRUS Krystyna Nowak. Oceniającej rolniczą zapobiegliwość komisji konkursowej, wyjaśnił że tak jak w dniu jej wizyty, w jego gospodarstwie jest na co dzień. – Dbamy o bezpieczeństwo, każdego roku wprowadzamy nowe zabezpieczenia. Bardzo nam na tym zależy, bo wiąże się to z naszym zdrowiem i życiem. Zawsze chciałem mieć czyste i zadbane gospodarstwo. Ciągle jeszcze jest coś do zrobienia, ale obecny standard będziemy wraz z młodymi poprawiać. Wiele już pracy nie trzeba, bo jeśli porządek utrzymuje się systematycznie, to łatwiej o niego zadbać – mówi pan Józef. Pokazuje też na wjazd do domu, pozbawiony bramy. – Zrezygnowaliśmy z ogrodzenia, aby wjeżdżające na podwórze pojazdy nie musiały zatrzymywać się na ruchliwej w tym miejscu drodze – tłumaczy przewidujący zagrożenia pawłowski gospodarz.
(ewa)