U Świętej Rodziny
Mała, bo licząca (jak podają diecezjalne roczniki) 555 mieszkańców wiejska parafia niedaleko czeskiej granicy. Świeżo odnowiony kościółek, wokół niego cmentarz z grobami pokoleń samborowiczan, z mogiłą byłego, zasłużonego dla parafii proboszcza ks. Franciszka Wali. To ostatnie, zmieniające chyba wszystko wydarzenie. Młody ks. Zbigniew dzieli swoje życie pomiędzy parafią, a Zakładem Karnym w Raciborzu. Kapelanem więźniów jest od lat.
Święta Rodzina patronuje wszystkim samborowickim rodzinom od początku, czyli od 1933 r. Parafia istniała już 13 lat wcześniej. Początkowo jednak wierni chodzili do kapliczki, w której pierwszy proboszcz ks. Paweł Widlak sprawował nabożeństwa. Jak mówią najstarsi mieszkańcy, za ławkę płaciło się 30 marek. Budowę świątyni rozpoczęto w 1931 r. Konsekracji dokonał bp Schinzel. Budowlę zniszczono w czasie działań wojennych i tak jak w wielu innych wsiach poważnemu uszkodzeniu uległa wieża kościelna.
Losy parafii kreowane przez kolejnych duszpasterzy: ks. Jordana, ks. Wolnego, ks. Nabielka i ks. Marka dobiegły aż do dzisiaj. Niewątpliwie jak żywy tkwi jeszcze w pamięci parafian ks. Franciszek - teolog i prawnik w jednej osobie. Uporządkowane zbiory intencji mszalnych i ogłoszeń niedzielnych są wymownym świadectwem jego osobowości, zainteresowań i 15 lat duszpasterzowania. Opasłe segregatory, do których zawsze można sięgnąć są drugą kroniką, od której nie można się oderwać. Ks. Wala w parafialnych ogłoszeniach, które zazwyczaj nudzą, przemycał zwiastuny wydarzeń z diecezji, kraju i w końcu świata. Co więcej, swoje miejsce miały w nich informacje ogólne. Jedna z nich, z dnia 3 stycznia 1993 r. brzmiała: „Dla ptaków i zwierzyny łownej nastały ciężkie dni. Pomóżmy im przezimować!” Ktoś zapyta czy nie było ważniejszych spraw? Były. Na uwagę zasługiwały papieskie pielgrzymki, spotkania stanowe na Górze św. Anny, wydarzenia parafii jak kolęda, sprzątanie kościoła, przeżywanie rekolekcji adwentowych i wielkopostnych czy spotkania grup religijnych.
Przez lata całe pod obrazem Świętej Rodziny, który namalowała prawdopodobnie pani Żodeczko, służyli ministranci, spotykała się młodzież, modlili się członkowie Żywego Różańca i Trzeciego Zakonu św. Franciszka. Prawa ręka proboszcza - Dorota Hergesell prowadziła chór, a do dzisiaj uczy katechezy i gra na organach. Wielka jest hojność parafian i wielka była uczciwość proboszcza, o czym również świadczą zapisy kolekt zbieranych przez ks. Walę i ich przeznaczenie. Prenumeratorzy religijnych czasopism czytają L’Osservatore Romano, Tygodnik Powszechny, Małego Gościa Niedzielnego, Gościa Niedzielnego. Co ważne ks. Zbigniew prowadzi duszpasterstwo dzieci i młodzieży, których w wieku szkolnym jest wcale niemało, bo około setki.
Problemem parafii jest tak zwane wystawanie ludzi w czasie mszy św. przed kościołem. Nawet rekolekcje pod koniec ubiegłego roku nie były wystarczająca zachętą, aby zająć miejsce w ławce. Adwentowy czas refleksji ciekawie starał się zapełnić o. Waldemar Janecki ze Zgromadzenia Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej. Głownym tematem rozważań było papieskie wezwanie Duc in altum! (Wypłyń na głębię!). Na co dzień o. Waldemar mieszka w klasztorze w Bodzanowie koło Nysy. Prawie zawodowo zajmuje się głoszeniem rekolekcji i misji głównie w kraju, choć jak powiedział, był już z taką posługą w Kijowie na Ukrainie oraz w Kanadzie. Jego droga zeszła się w pewnym momencie z drogą kapłańską ks. Zbigniewa, stąd jego dość częsta obecność w Samborowicach. To on wygłosił także kazanie odpustowe.
Dzieje parafii, która należała kiedyś do diecezji Ołomuniec, a na zastępstwa przybywali kapłani z Czech i Moraw, są przebogate. Kiedy jednak udało się ją wyodrębnić, bodaj na zawsze, z parafii Krzanowice i spod własności joannitów, jej przyszłość zawierzona Świętej Rodzinie i na czas dłuższy oddana w ręce młodego proboszcza maluje się obiecująco.
A. Zimoń