Zdaniem wolontariuszy
Zapytaliśmy wolontariuszki biorące udział w kweście na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, co sądzą o tegorocznej akcji.
Alicja Gurazda z Gimnazjum nr 3Pierwszy raz biorę udział w tej akcji. Wcześniej nie wiedziałam, gdzie można się zgłosić i nareszcie udało mi się otrzymać identyfikator. Chętnie pomagam w zbiórce pieniędzy. Ile zbiorę? Jeszcze nie wiem. Liczą się chęci ludzi, a nie wynik. Wydaje mi się, że ludzie popierają tę akcję i chętnie wrzucą nawet ostatni grosz.
Justyna Jaszczyszyn z Gimnazjum nr 3
Zawsze chciałam zostać wolontariuszką i mieć jakiś wkład w Wielkiej Orkiestrze. Zazwyczaj byłam po tej stronie, z której dawano pieniądze. Teraz mam okazję włączyć się w nią osobiście. Wydaje mi się, że ludzie raczej chętnie dają pieniądze na ten szczytny cel. Najczęściej jednak pieniądze wrzucają starsze panie i dzieci wraz z rodzicami.
Adriana Urbańczyk z Gimnazjum nr 3
To moja pierwsza akcja. Zimno mnie nie przeraża. Jestem optymistycznie nastawiona i chętnie pomagam innym. Nieważne czy jest to większa zbiórka taka jak ta, czy inna. Ważne żeby pomagać i mieć świadomość, że pieniądze są przeznaczone na określony cel.
Danuta Jarosławska z Gimnazjum nr 3
Cieszę się, że dowiedziałam się o orkiestrze i mogłam wpisać się na listę wolontariuszy. Udało mi się przejść losowanie, bo chętnych było więcej niż identyfikatorów. W ogóle nie żałuję wyboru. Na początku bałam się, że w dzisiejszych czasach nie będzie to łatwe, by uzbierać dużo pieniędzy. Jednak moje obawy szybko minęły.
Anna Tapper z Gimnazjum nr 2
Fajnie jest być wolontariuszem i pomagać innym. Nie można powiedzieć, że ludzie niechętnie wrzucali do naszych puszek pieniądze. Choć przyznam, że niektórzy dawali mi zaledwie grosiki, inni natomiast banknoty 50 zł. Za rok na pewno wezmę udział w kolejnej edycji Wielkiej Orkiestry.
Justyna Muszalik i Anna Dawidów z Gimnazjum nr 4
W Orkiestrze jako wolontariuszki uczestniczymy po raz pierwszy
i jest tak, jak ją sobie wyobrażałyśmy. Nie zdawałyśmy sobie sprawy, że ludzie tak interesują się tą akcją. Choć niektórzy byli względem nas niemili i rzucali obelgi w stronę Jurka Owsiaka.
Do naszych puszek wrzucono najmniej jeden grosz a najwięcej 100 zł. Miałyśmy też dużo zagranicznych monet.
Anna Niklewicz
Cieszy mnie, że ludzie tak chętnie wrzucali nam pieniądze. Jeden pan wołał nas nawet z balkonu żebyśmy podeszły po pieniądze, bo jest chory i nie może wyjść z domu. Podobał mi się jego gest. Szkoda tylko, że na raciborskim rynku, tak jak w innych miastach, nic się nie działo.