Polityk wyżywi się sam
Jednym z najważniejszych tematów omawianych w ostatnich tygodniach w Raciborzu była budowa hipermarketu, która zdaniem znawców od handlu prędzej czy później w naszej okolicy nastąpi. O względy zachodniej sieci konkurują Krzanowice, które przygotowały odpowiedni teren w Wojnowicach oraz, co na razie pozostaje w sferze domysłów, Racibórz. Na ostatniej sesji Rady Miasta, której głównym tematem były problemy aktywizacji gospodarczej i zwalczania bezrobocia, o korzyściach i stratach z powstania hipermarketu w stolicy powiatu mówiono bardzo dużo, ale nie sformułowano wniosku końcowego, na który czekał zarząd. Generalnie dużo mówiono, ale nic z tego nie wynikło; ani dla zarządu miasta, który nie wie, czy przygotowywać teren pod hipermarket, ani dla handlowców, którzy do tak poważnej konkurencji muszą się przecież przygotować.
Sesja dała jednak obraz tego, co obecna Rada ma do powiedzenia w sprawie aktywizacji gospodarczej i zwalczania bezrobocia. Okazało się, że radni, poza mało odkrywczym wyliczaniem „za” i „przeciw” hipermarketom, nie mają do powiedzenia w zasadzie nic. Ojcowie grodu uznali jedynie zgodnie, że ten ważny społecznie temat nie może być wykorzystywany w kampanii przed tegorocznymi wyborami samorządowymi. Zarówno koalicja rządząca, jak i opozycja, doszły do wniosku, że skoro nie są w stanie nic wymyślić, to lepiej nie czynić sobie z tego faktu zarzutu w trakcie konkurowania o wyborcze głosy. „Wszyscy na tym stracimy” - dało się słyszeć.
Wyżywimy się sami - ujawnili, zdaje się, miejscowi politycy. Oby tylko odpowiednia liczba wyborców zaklaskała bez wnikania w szczegóły wyborczych programów, które hasłami „aktywizacja gospodarcza” zostaną gęsto usiane. A może jednak to właśnie poglądy na sprawy gospodarcze tą kampanię powinny zdominować? Może dajmy powiedzieć innym, jakie mają pomysły na rozwój miasta, bo niby co ma zdecydować przy oddawaniu głosu? Czy tylko liczba zaliczonych kadencji, dobre chęci i powszechny szacunek? A może wiedza, sukcesy zawodowe i konkretne propozycje? Pytania to ważkie. Rada kosztuje nas podatników 350 tys. zł rocznie. W Powiatowym Urzędzie Pracy piano by z zachwytu, gdyby pieniądze te przeznaczono na aktywne formy zwalczania bezrobocia, czyli prace interwencyjne, staże absolwenckie i roboty publiczne.
Skoro więc na diety dajemy tyle, ile na zwalczanie bezrobocia, to potraktujmy te pieniądze jak pensje dobrych menedżerów, których w tej Radzie Miasta, od prawa do lewa, niestety brakuje. Tylko w ten sposób Racibórz i jego mieszkańcy zyskają. W innym razie samorządność nadal sprowadzać się będzie do obsadzania stołków i wypłacania diet dużo wyższych od zasiłków dla bezrobotnych.
Grzegorz Wawoczny