Z mapą i aparatem w dłoni
28-letnia Joanna Trybańska jest raciborzanką, choć swoje serce najchętniej oddałaby górskim szczytom i pieszym wędrówkom po ciekawych zakątkach Polski. Każdą wyprawę sumiennie rejestruje na kliszy filmowej. Po kilku latach wojaży z mapą w ręku, ma na swoim koncie niemały dorobek fotograficzny. Jak twierdzi, w góry jeździła od zawsze. Rodzice już w dzieciństwie zabierali mnie na wycieczki w różne strony Polski. To dzięki nim złapałam turystycznego bakcyla - tłumaczy J. Trybańska. Podczas planowania kolejnej trasy, ze szczególnym sentymentem uwzględnia miejsca, na których znajdują się średniowieczne zamki. Już nie pamięta ile razy wędrowała Szlakiem Orlich Gniazd i ile nocy spędziła w pełnym tajemnic Krakowie. Od 15 lat regularnie odwiedza też Gorce. I będę tam jeździć przez najbliższe 400 lat - dodaje raciborzanka. Zakochana jest również w Tatrach i Bieszczadach. Nie omieszka też od czasu do czasu zajrzeć do Warszawy, miasta, w którym spędziła większość swojego studenckiego życia.
Podczas górskich wędrówek szerokim łukiem omija hotele. Zamieszkuje zazwyczaj w chatach góralskich, bowiem chętnie poszerza krąg góralskich przyjaciół. Marzy, by kiedyś udać się w Dolomity, Góry Skaliste, a także zwiedzić Nepal i Tybet.
Aparat fotograficzny z prawdziwego zdarzenia kupiła, kiedy była na czwartym roku studiów. Wcześniej fotografowała starą smieną i zenitem. Od lat fotografuje przyrodę, rośliny i zwierzęta. Rzadziej jej obiektami fotograficznymi są ludzie. Jednak największą pasją jest zapisywanie na kliszy fotograficznej górskich krajobrazów. Trudno zliczyć, ile wykonała ujęć górskich szczytów.
W grudniu ubiegłego roku w Nędzy i Kuźni Raciborskiej wyeksponowała swoje zdjęcia na wystawie zatytułowanej „Impresje z podróży”. Znalazło się na niej kilkadziesiąt fotografii z wędrówek po Tatrach, Beskidach i Łężczoku oraz podróży do Skandynawii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Szwajcarii, na Słowację i Krym.
Joanna Trybańska ma również wiele innych pasji. Interesuje się plastyką, życiem kulturalnym, resocjalizacją, pedagogiką specjalną a nawet psychologią kliniczną. Wywodzi się z rodziny o tradycjach plastycznych. Sztukami plastycznymi zainteresowałam się w leśniczówce w Chełmku podczas wakacji u swojego wujka - opowiada. Lubi rzeźbę i grafikę. Brała też udział w plenerach malarskich w Lipowcach i Sandomierzu. Bardzo lubię sprawdzać się manualnie - czasem robię figurki z masy solnej, maluję butelki, rzeźbię w modelinie - dodaje. Chętnie w wolnych chwilach słucha Mieczysława Szcześniaka i Tracy Chapmana oraz kapel góralskich. Sięga po książki Ericha Segala i Williama Whortona.
Raciborzanka jest absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Ukończyła również podyplomowe studia z zakresu socjoterapii. Od czterech lat pracuje jako pedagog specjalny z trójką dzieci niepełnosprawnych w Szkole Podstawowej w Nędzy. Wcześniej przez cztery lata pracowała w Centrum Wychodzenia z Bezdomności Markot 3 w Warszawie. Udzielała psychologicznych porad bezdomnym, a także w świetlicy socjo-terapeutycznej w warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Dzieci zajmowała się młodzieżą z zaniedbanych środowisk. Po powrocie do Raciborza, przez rok pracowała również w Ośrodku Wychowawczym w Kuźni Raciborskiej. Jak zapewniają jej wychowankowie i przyjaciele, Joanna jest bardzo cierpliwa i optymistycznie nastawiona do życia. Posiada też rzadką umiejętność słuchania. Choć, jak sama twierdzi, lubi poleniuchować i zdarza się jej spóźniać. Uwielbiam też długo rozmawiać przez telefon i spać. Poza tym moim hobby jest kupowanie butów - śmieje się raciborzanka.
E.Wa