Noworodki
Cześć! Mam na imię Paulina. Jestem córeczką Kornelii i Dawida Gawlików. 25 marca, o godz. 20.48, szpitalną ciszę przerwał mój donośny głos. Musiałam przecież jakoś zaznaczyć swoją obecność na tym świecie! Panie pielęgniarki szybko mnie zważyły i zmierzyły, co dało wynik 3600 g i 55 cm. Po paru dniach pożegnałam się z nimi i razem z rodzicami pojechałam do domu w Raciborzu. Mam dwie babcie i dwóch dziadków, którzy bardzo mnie kochają.
Teraz jest nas pięcioro - mama Łucja, tata Henryk, 5-letni brat Dawid, 3-letni brat Grzegorz i ja. Mieszkamy w Polskiej Cerkwi i nosimy nazwisko Dzimiera. Ja oczywiście jestem najmłodszy, bo urodziłem się zupełnie niedawno - 1 kwietnia. Zegar wskazywał kwadrans przed osiemnastą. W chwili narodzin ważyłem 3550 g
i mierzyłem 56 cm.
Nareszcie moi rodzice - Anna i Rafał Lizak doczekali się syna, a Emilka - młodszego braciszka. Stało się to 5 kwietnia dokładnie pięć minut przed godziną trzecią po południu. Ważyłem wówczas 3750 g i mierzyłem 57 cm. Teraz, w naszym domu w Raciborzu, cała rodzina chętnie pokazuje mi wszystko to, co mnie otacza.
To ja - Dawid. Dokładnie 2 kwietnia o godz.13.20, postanowiłem zobaczyć ten świat na własne oczy. Narobiłem trochę krzyku na porodówce w raciborskim szpitalu. Ale to nic. Przecież narodziny dziecka Joanny i Marcina Porwoł nie mogą przejść bez echa. Mama i tata postanowili zabrać mnie domu do Łęgu najszybciej jak było to możliwe. Zdążono mnie zaledwie zważyć (3400 g) i zmierzyć (55 cm) i od razu z rodziną pognałem, by poznać mojego starszego o trzy lata brata Mariusza.
Witam! Od 3 kwietnia, a dokładnie od godz. 8.35 mogę spoglądać na świat i przyglądać się moim rodzicom - Małgorzacie i Krzysztofowi Dziewit. Jako noworodek miałam na razie niewiele doświadczeń z otaczającymi mnie przedmiotami. Doskonale pamiętam wagę, na której znalazłam się tuż po urodzeniu. Wiem, że ważyłam 3250 g i mierzyłam 57 cm. Teraz z zainteresowaniem oglądam Racibórz wraz z moją siostrzyczką Julią z okna mojego domu.
Cześć! Nazywam się Szymon. Jestem pierwszym dzieckiem Gabrieli i Rafała Bednorz. Zrobiłem im niespodziankę 3 kwietnia - dziesięć minut przed godziną szesnastą. Ważyłem wtedy 3700 g i mierzyłem 59 cm. Niedawno pożegnałem się z miłymi paniami pielęgniarkami z raciborskiego szpitala i przeniosłem się już do domu w Turzy Śląskiej.
Cześć. Mam na imię Tomek. Jestem synem Katarzyny i Romana Grela. Przyszedłem na świat 31 marca w raciborskim szpitalu. Kiedy się urodziłem, zbliżała się północ. Zegar wybił wówczas godzinę 23.35. Jakiś czas później panie pielęgniarki zważyły mnie i zmierzyły. Miałem całe 57 cm długości i ważyłem ponad 3650 g. Potem rodzice zabrali mnie do domu - do Tłustomostów, gdzie czekała na mnie pięcioletnia Marysia.
Cześć. Nie pytając nikogo, postanowiłam, że nareszcie nadszedł czas, by wydostać się na ten świat. Było to 2 kwietnia, o godz. 16.30. Moja decyzja była nieodwołalna, ponieważ chciałam wreszcie ujrzeć moich rodziców - Bogumiłę i Wiesława Mąka, oraz starsze siostry: Patrycję i Aleksandrę. W szpitalu zważono mnie (4250 g) i zmierzono (60 cm), a potem udałam się z rodziną do domu w Raciborzu.
To ja - Julia! Ujrzałam świat dokładnie o godz. wpół do dziesiątej wieczorem. Na kalendarzu była data 3 kwietnia. Tego dnia moi rodzice - Barbara i Mariusz Cichoń nigdy nie zapomną. Bowiem wtedy na świat przyszło ich pierwsze dziecko, które w dniu urodzin ważyło 2800 g i mierzyło 53 cm.