Skarby i demolka
Zejście do korytarza wiodącego w stronę piwnicy średniowiecznej baszty zburzonej w XVII w. odnaleziono już w zeszłym roku. Zarządcy zamku trzymali ten fakt w tajemnicy. Strop korytarza załamał się wiosną 2001 r. pod kołami 15-tonowej ciężarówki. Dziurę zamaskowano blachą, ustawiono na niej ogródki letnie i nikt, ani władze powiatu, ani konserwatorzy i archeolodzy, nie wiedzieli o znalezisku. Gdyby wiedzieli, w tej części zamku organizacja wszelkich imprez zostałaby wstrzymana, tak jak to zrobiono w tym roku. Po prostu zarządca, z którym rozwiązaliśmy już umowę nie chciał sobie robić kłopotu - mówi nam wicestarosta Krzysztof Kowalewski. Jego zdaniem nie jest przypadkiem, że zejście do korytarza znalazło się w momencie zmiany organizatora zamkowych imprez. Po naszej publikacji sprzed kilku tygodni, wicestarosta poszedł na zamek. Tu robotnicy przyznali się, że do piwnicy baszty wchodzili już rok temu.
Bardziej niepokojąca jest jednak inna sprawa. 25 kwietnia wnętrze piwnicy dokładnie lustrował wojewódzki konserwator zabytków dr Jacek Owczarek. Kilkanaście centymetrów nad poziomem posadzki widać krystaliczny osad. To bez wątpienia ślady powodzi, która tu dotarła w 1997 r. Woda stała tu kilkanaście dni, po czym opadła pozostawiając ślad na ścianach, taki sam jak w domowej wannie. Ślady te przykrywa warstwa gruzu powstała po wybiciu w południowej ścianie piwnicy ogromnej dziury. Wniosek: ktoś kuł w ścianach po 1997 r., a skoro wejście odkryto w ubiegłym roku, to na pewno w okresie wiosna 2001-kwiecień 2002. Ślady demolki widoczne są w czterech miejscach. Największy w ścianie południowej, w której znajduje się zamurowane zejście prowadzące w stronę Odry, najprawdopodobniej to, które narysował w połowie XIX w. Robert Schneider uczestniczący w odbudowie zamku po pożarze. Jakiś „poszukiwacz” próbował obejść ścianę z cegieł krusząc średniowieczny mur. Nie wiadomo czemu miały służyć trzy inne wykucia. Jedno, w ścianie pół-nocnej, sięga głęboko w warstwę muru. Czy była tu jakaś skrytka?
Po analizie źródeł można dziś szczegółowiej nakreślić dzieje tego fragmentu zabudowy. Odkryte pomieszczenie o średnicy ponad czterech metrów i wysokości 2,20-2,30 m stanowiło przyziemie średniowiecznej baszty z XIII-XIV w. będącej elementem wschodnich i południowych umocnień zamku. Ze względu na liczne wylewy Odry i zaniedbania jego właścicieli, mury już pod koniec XVI w. były w fatalnym stanie. Są jednak widoczne w tej części na planie Saebischa z 1609 r. Rozebrano je razem z basztą kilkadziesiąt lat później. Południowa zabudowa przetrwała do 1858 r. Wtedy strawił ją wielki pożar zamku. Książę raciborski nakazał ją rozebrać, przez co zamek „otworzył” się w stronę miasta, co zresztą widać do dziś. Przyziemie baszty było najbardziej wysuniętą na południe częścią budynku wschodniego. W 1957 r. do wnętrza piwnicy baszty na pewno wchodzono, bo na ścianie pozostała odręcznie wyryta data. Byli tu Kornecki i Chrzanowski, autorzy „Katalogu zabytków sztuki w Polsce”, którzy nanieśli obiekt na szkic sytuacyjny zamku. Potem, kiedy po 1963 r. rozebrano cały budynek wschodni, nikt już tu nie wchodził aż do czasu ponownego odkrycia w 2001 r.
Badania konserwatorskie będą miały na celu dokładnie określić wiek i konstrukcję budowli. Powstaną też wytyczne co do ewentualnego zagospodarowania, być może na cele turystyczne.
(waw)