Porozmawiajmy o Europie...
Wielkimi krokami i w coraz większym tempie zbliża się moment przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Co oznacza to dla naszego najbliższego otoczenia, jak (i czy w ogóle) zmieni to życie społeczności lokalnej, w której żyjemy? Na ile i na co musimy być przygotowani i czy te przygotowania już trwają? Kto jest za nie odpowiedzialny i co należy robić? Z tymi i podobnymi pytaniami zwróciły się do mnie Nowiny Raciborskie z prośbą o odpowiedź z naszej lokalnej perspektywy. Są to niezwykle ważne pytania. Szczególnie cenne jest to, że dotyczą one perspektywy każdemu bliskiej - otoczenia, w jakim żyje, pracuje, gdzie rosną jego dzieci, o których przyszłość drży. O tym nie mówi ogólnopolska kampania przedreferendalna w mediach ani coraz liczniejsze informatory i programy docierające do szkół.
Nawiązując do tytułu tej cyklicznej rubryki chciałabym Wam Drodzy czytelnicy zaproponować formę rozmowy, wymiany poglądów i oglądu sytuacji z Waszego punktu widzenia, który postaram się uzupełnić z perspektywy magistrackiego urzędnika i osoby żywo zainteresowanej „europeizacją” samorządu lokalnego. Umówmy się, że rozmawiać będziemy „ludzkim”, a nie tzw. brukselskim językiem, który wprawdzie na stałe już wszedł do polszczyzny, ale jest chyba powodem, dla którego informacje docierające do nas wydają się obce i zniechęcające. Cała operacja pod nazwą „wchodzenie do Europy” to raczej techniczne przystosowanie, które wiele w naszym życiu zmieni, ale nie uczyni nas przecież lepszymi i mądrzejszymi. W najlepszym razie, w dłuższej perspektywie ułatwi nam życie.
Naszą rozmowę zacznijmy od tego, co może zmienić się w ogólnym funkcjonowaniu władz lokalnych. Zadajmy sobie pytanie: dlaczego osobisty, ba, personalny stosunek do określonych osób i instytucji ma bezpośredni wpływ na wzajemne relacje polityczne i gospodarcze? Dlaczego w naszej rzeczywistości władza jawi się wyłącznie jako przywilej, a nie ciężka praca obarczona ogromną odpowiedzialnością? Dlaczego narzekamy na wielkie sieci handlowe, które swą siłę budują między innymi na kooperacji, a na jednej raciborskiej ulicy nie mogą dogadać się dwa sklepy tej samej branży? Odpowiedź nasuwa się bezwiednie - tacy jesteśmy. Tym niemniej takimi pozostając nie posuniemy się do przodu. Potrzebne jest nam więc to, co procedury europejskie chcąc nie chcąc na nas wymuszą. Jest to podstawowa zasada pierwszeństwa dialogu nad konfliktem. To jest uciążliwe i długotrwałe, ale wymusza rozmawianie o zasadach a nie o osobistych interesach. Unijne przepisy to od nas wyegzekwują , bo zgodnie z nimi na szczeblu lokalnym nie będzie można podjąć żadnej decyzji ważnej z punktu widzenia tej społeczności bez dialogu społecznego. I co ważne dialog ten to nie spontaniczne wiecowanie, gdzie górę biorą emocje, ale poddana ustalonej procedurze wiążąca wymiana opinii na temat istoty sprzecznych interesów. Dopiero wspólne stanowisko i uszanowana przez wszystkich zgoda upoważnia władze (nie tylko publiczne) do rozstrzygnięcia. I jeszcze jedno; społeczności lokalne w Unii Europejskiej nie są posądzane o egoizm, gdy preferując patriotyzm lokalny, utożsamiają się wyłącznie ze swymi „małymi ojczyznami” Mają do tego prawo, tak jak i my musimy je sobie dać, dbając o raciborskie, wodzisławskie, krzanowickie podwórko. Pozwoli to nam spokojnie, bez wyrzutów sumienia, odnajdywać korzyści ze współpracy zachowując swobodę decyzji i świadomość realizowania lokalnego interesu.
Lokalny dialog społeczny w miejsce waśni. Dojrzała, lokalna demokracja w miejsce licznych nepotyzmów. Dobra wiara jako zasada wyjściowa. Te i wiele innych ideałów mają szansę się spełniać. Nie dlatego że Unia jest idealna. Po prostu wymuszone niejako na nas zasady, które przecież podzielamy, mają szanse wyzwolić wiele pozytywnej energii. Że tak się stanie w Raciborzu - jestem przekonana.
Tyle tytułem wstępu. Zachęcam do podzielenia się obserwacjami, zadawania pytań i sugerowania interesującej was tematyki. Czekam na nie pod adresem i telefonem Nowin Raciborskich.
Gabriela Lenartowicz
naczelnik Wydziału Rozwoju
i Współpracy Zagranicznej Urzędu Miasta w Raciborzu, uczestniczka wielu seminariów i szkoleń dotyczących
integracji Polski z UE