Hola, hola turyści
Wielu naszych ziomków spędzając urlop na południu kraju zapomina, że ruch międzynarodowy odbywa się w określonych miejscach. Niepokoi nas niefrasobliwość ludzi. Pobyt na pograniczu powinien się wiązać z pewną świadomością, że nielegalne przekroczenie to po prostu łamanie prawa - mówi kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej z Raciborza. Przekroczenie granicy na szlaku turystycznym, w miejscu dozwolonym, ale bez paszportu może się skończyć wizytą u prokuratora. Zaliczyło ją niedawno trzech mieszkańców Rybnika przyłapanych na przejściu do czeskiego schroniska w Beskidach. Ze względu na znikomą szkodliwość czynu prokurator może zastosować odstąpienie od ścigania, ale i tak narażamy się na przejście nieprzyjemnej procedury związanej z zatrzymaniem i wyjaśnieniami. Często z uwagi na uwiarygodnienie wyjaśnień czy wdrożenie procedury readmisji osoby zatrzymane za nielegalne przekroczenie granicy muszą przebywać jakiś czas w pomieszczeniach służbowych SG, co może kolidować z wykonywanymi obowiązkami zawodowymi, a przedstawienie „usprawiedliwienia” od Straży może nie być mile widziane przez pracodawcę. Ponadto w przypadku wszczęcia procedury dochodzeniowej, w trakcie jej trwania jesteśmy zobligowani do stawiennictwa na przesłuchania do Straży Granicznej, prokuratury i na końcu, po skierowaniu sprawy do sądu, do udziału w rozprawie sądowej - wyjaśnia obszernie kpt. Klejnowski. W ostatni weekend na granicach panował wzmożony ruch. W przejściach kontrolowanych przez Śląski Oddział Straży Granicznej w Raciborzu odprawiono 500 tys. osób.
(waw)