Pies jak pistolet...
...raz może ugryźć. Prowadzenie czworonogów w miejscach publicznych bez kagańca i smyczy jest wykroczeniem. Przepisy nakładają też na ich właścicieli obowiązek sprzątania odchodów. O tym, że paragrafy nie są martwe świadczy kilka mandatów w wysokości nawet do 200 zł, które straż miejska wlepia osobom łamiącym to prawo. Co kilka tygodni dochodzi też do przypadków pogryzienia przechodniów.
Właściciele psów, które zaatakowały tłumaczą, że zawsze były spokojne. Nie wiedzą, skąd się bierze nagle agresja. Zdaniem specjalistów od hodowli psów, niedoświadczone osoby nie potrafią przewidzieć, jak zachowa się ich zwierzę w sytuacji, która może powstać na chodniku lub placu zabaw. Nieraz pies może być rozdrażniony przez dzieci. W innych przypadkach nawet najbardziej przyjacielski czworonóg może przestraszyć bawiące się dziecko, które uciekając upadnie wyrządzając sobie krzywdę.
Puszczanie psów samopas jest więc kwestią wyobraźni, w której należy brać pod uwagę wszystkie możliwe sytuacje oraz zakazu wynikającego z przepisów. Straż miejska podchodzi bardzo rygorystycznie do wszystkich zgłaszanych tego typu przypadków. Ludzie coraz częściej decydują się na zgłoszenie ich do komendy w sytuacji, gdy nie mogą uprosić właściciela o właściwy nadzór.
Ogromny problemem jest też niechlujstwo hodowców. Widok psa na smyczy załatwiającego swoje potrzeby na trawniku lub nawet w piaskownicy, gdzie bawią się dzieci nie należy do rzadkości. Warto pamiętać, że za przyłapanie na czymś takim właścicielowi
grozi do kilkuset złotych mandatu.
(waw)