Bez pomysłu na grę
Chłodne, niedzielne popołudnie sprawiło, że piłkarzom obu zespołów wyraźnie gorzej się nie tylko biegało, ale i myślało. Mecz był bardzo nerwowy i chaotyczny. Sporo gry na pamięć i niecelnych podań denerwowało nielicznych kibiców. Nagwizdał się też arbiter, bo fauli i pretensji zawodnicy mieli na swym koncie od groma. Początek należał do gości, którzy nie tylko że lepiej poczynali sobie w środku pola, ale i lepiej wykańczali akcje ofensywne strzałami. Szczególnie groźny był dla Kyrcza lewoskrzydłowy Kalisz. Gospodarze nie potrafili powstrzymywać szarż skrzydłami i w końcu się to zemściło. W 15 min. po długim crossowym podaniu Porwoła tylko interwencja Niewiery zapobiegła wyjściu Wincierza na czystą pozycję. Napastnik gości został jednak przezeń sfaulowany. A wolnego idealnie wykonał Lankocz - posłał piłkę nad murem i golkiper miejscowych nie zdążył sięgnąć jej przy słupku.
Strata zdenerwowała gospodarzy i choć to oni zaczęli nadawać w końcu ton grze, w ich poczynaniach widać było brak pomysłu na obronę Odry. Monotonne, łatwe do rozszyfrowania wrzutki na napastników defensorzy gości szybko przecinali. W środkowej strefie starali się wprawdzie Karasiewicz i Tatara, ale niesporo im coś tego dnia szło wypracowywanie okazji kolegom. Brakowało szczególnie strzałów z dystansu.
Kluczowe dla dalszego przebiegu spotkania okazały się ostatnie minuty pierwszej odsłony. Najpierw gospodarzom wreszcie udało się wyrównać - po kornerze zagapili się obrońcy Odry i Kretek wyprzedził bramkarza. A po chwili pod bramką gospodarzy zupełnie niepotrzebnie Krajczy kopnął jednego z rywali bez piłki i arbiter bez wahania odesłał go za linię boczną.
Drugie 45 minut również nie zachwyciło. Działacze obu ekip tylko się wzajemnie denerwowali nieporadnością swoich zawodników. Większe pretensje mogli mieć miejscowi, gdy pogubiła się ich obrona i grający w osłabieniu przyjezdni zdobyli następnego gola. Bardzo ładną akcję zainicjował Starok, podał idealnie do niepilnowanego na lewej stronie Kalisza i Kyrcz musiał po plasowanym strzale tego ostatniego w światło bramki po raz wtóry tego dnia sięgać do siatki.
Im bliżej końca, tym bardziej desperacko nacierali miejscowi. Osłabiona Odra skupiła się na pilnowaniu wyniku i długo taktyka ta przynosiła efekty. Samborowiczanie chaotycznie rozgrywali i mieli do siebie pretensje. Cieżar gry próbował wziąć na siebie Karwowski, lecz dopiero w 85 min. po akcji Koryciaka udało mu się precyzyjniej dośrodkować na pole karne. Główkę Karasiewicza Antończyk jeszcze sparował na poprzeczkę, najszybciej z dobitką do piłki zdołał zaś doskoczyć... stoper gospodarzy. Remis miejscowym się należał - jeśli nie za skuteczność, to przynajmniej za upór.
LKS Samborowice - Odra Nieboczowy 2:2 (1:1). Br. 40. Kretek, 85. Niewiera - 15. Lankocz, 50. Kalisz.
LKS Samborowice: Kyrcz - Gromotka, Niewiera, Świderek (75. Nieborowski), Karasiewicz, Tatara, Badowski, Młot (65. Śliwiński), Karwowski, Kretek, Koryciak. Odra: Antończyk - R. Ochwat, Cz. Ochwat, Kurocik, Porwoł, Kalisz, Lankocz, Janoszek, Krajczy, Starok, Wincierz (85. M. Ochwat).
(sem)