Żarty się skończyły
Poprzednie działania naprawcze w szpitalu można nazwać niewinną zabawą. Obecna ekipa szykuje prawdziwą rewolucję. Przeciwko jej planom ostro protestują związki zawodowe lekarzy i pielęgniarek.Rosnące zadłużenie, niższe nakłady na świadczenia zdrowotne i istnienie dwóch niezwykle kosztochłonnych budynków szpitalnych - to najważniejsze przyczyny, które sprawiły, że obecna ekipa rządząca w powiecie chce wdrożyć opracowany przez dyrekcję Szpitala Rejonowego program naprawczy. Podobne kroki czyniono już w minionej kadencji, ale nie przyniosły one pożądanych efektów. Teraz efekty mają być, bo i zapisy programu przekonują, że żarty już się skończyły. Szpital czeka prawdziwa rewolucja.
Przeprowadzka
Najważniejsze to przeniesienie pozostałych oddziałów z ul. Bema na ul. Gamowską. Powiat chce przeznaczyć na niezbędne prace adaptacyjne 15 mln zł, które ma przekazać województwo śląskie w ramach tzw. kontraktu regionalnego. W Starostwie nie wierzą, że w kolejnych latach państwo zechce dopłacać do budowy nowego szpitala, więc nie ma sensu kontynuować tej inwestycji z pierwotnym rozmachem, bo tak dużego szpitala nikt w Raciborzu nie utrzyma, a obecny niski poziom finansowania sprawi, że roboty będą się ciągnąć latami.
Zmieni się plan strukturalno-funkcjonalny. W praktyce oznacza to zmniejszenie liczby łóżek z 445 do 335 przy utrzymaniu oddziału zakaźnego i dermatologii oraz 293 tych dwóch oddziałów i przy zmniejszonej liczbie miejsc na okulistyce. Czy pogorszy się przez to dostępność do usług lecznicy? Dyrekcja zapewnia, że nie, bo większość istniejących dziś łóżek i tak była niepotrzebna, tak samo jak niepotrzebnie generowała koszty poprzez konieczność zatrudniania zbyt wielu osób.
Kto straci pracę?
Najbardziej drażliwa sprawa to redukcje etatów. Ich liczba - w ciągu trzech lat - ma się zmniejszyć z blisko 668 do 488. Pracę straci więc ponad 180 osób. Dyrekcja zakłada, że nastąpi to „płynnie”. 65 osób z uprawnieniami emerytalnymi, w tym 15 lekarzy, ma odejść na garnuszek ZUS-u. W nowym szpitalu nie będzie oddziałów dermatologicznego i zakaźno-obserwacyjnego. Znikną przez to 32 etaty. Niektóre osobą znajdą zatrudnienie w projektowanym niezależnym od Szpitala zakładzie opiekuńczo-pielęgnacyjnym. Personel niższy z kuchni i sprzątaczki mają przejść do firm zewnętrznych, które będą świadczyć te usługi na zlecenie. Co roku, jak czytamy w materiale, lecznica „naturalnie” zwalania około 10 osób, co przez trzy lata daje razem 30.
Inne zamierzenia, to redukcja kosztów gdzie tylko się da, m.in. poprzez wynajmowanie wolnych powierzchni, poprawa jakości poprzez wprowadzenie: standardów postępowania lekarskiego, likwidacja źródeł zakażeń wewnątrzszpitalnych, poprawa zarządzania personelem i starania o zwiększenie kontraktów z kasą a potem Narodowym Funduszem Zdrowia, m.in. poprzez zawarcie umów na świadczenia medyczne tomografii komputerowej, mammografii, szpitalnego oddziału ratunkowego, oddziału anestozjologii i intensywnej opieki medycznej oraz oddziału intensywnego nadzoru kardiologicznego.
Nietykalni
Obecna ekipa rządząca w powiecie - Razem dla Ziemi Raciborskiej jest zdeterminowana wprowadzić wszystkie zakładane zmiany. Analizowano również przejęcie przez Szpital dochodowych działek z Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego. W Starostwie powtarzają, że bez programu naprawczego egzystencja szpitala jest w przyszłości zagrożona. Raciborzowi grozi przejęcie niektórych świadczeń przez sąsiednie ośrodki. Zresztą już dziś, jak czytamy w materiale, powiat raciborski, który dla Szpitala jest organem założycielskim, mimo „aspiracji różnych grup nacisku” musi się pozbyć wizji „posiadania wielospecjalistycznego szpitala z utrzymaniem nawet nierentownych usług medycznych”.
Nietrudno się domyśleć, że wszystkie zamierzenia wzbudzą ogromne kontrowersje, przede wszystkim wśród lekarzy starszego pokolenia, z których wszyscy mający już uprawnienia emerytalne będą musieli odejść. Takie plany, to uderzenie w nietykalną dotychczas grupę zawodową, nieraz byłych lub obecnych ordynatorów, którzy mieli często więcej do powiedzenia niż kolejni dyrektorzy Szpitala. Rolę miotły wziął na siebie dr Stanisław Płonka, nie lubiany w tym środowisku, postrzegany jako osoba bezkompromisowa.
Utworzenie zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego może się udać, ale nie musi, co oznacza, że spora grupa personelu pielęgniarskiego pozostanie bez pracy. Nie wiadomo także, czy firmy chcące świadczyć usługi dla Szpitala np. w zakresie sprzątania, prania czy dostarczania posiłków zechcą przejąć obecny personel. Bardziej prawdopodobne, że będą to robić mniejszym kosztem, przy mniejszym zatrudnieniu.
Znaczne ograniczenie rozmachu prac przy ul. Gamowskiej, to działanie wbrew interesom Raciborskiego Przedsiębiorstwa Inwestycji, które, jak podkreśla się w kuluarach, miało znacznie lepsze kontakty z poprzednią ekipą w powiecie z ramienia Forum Samorządowego niż z obecną. Naciski polityczne i społeczne, aby ograniczyć działania naprawcze będą więc ogromne.
Zdeterminowani
Radni rządzącej ekipy podkreślają w rozmowie z nami, że bez tak radykalnych ruchów, i to jeszcze w tym roku, końcówka kadencji upłynie pod znakiem rozpaczliwych działań na rzecz utrzymania szpitala w Raciborzu w ogóle. Powodzenie programu sprawi zaś, że za trzy lata, przed kolejnymi wyborami, finanse lecznicy zostaną wyprowadzone na prostą i polepszy się standard leczenia w nowych pomieszczeniach przy ul. Gamowskiej.
Nie można jednak zapominać, że powodzenie całego planu uzależnione jest od przekazania przez województwo obiecanych 15 mln zł oraz dokonanie wszelkich niezbędnych uzgodnień, głównie z Sanepidem, potrzebnych do przeprowadzki z ul. Bema.
Grzegorz Wawoczny