W sprawie Ocic
Od ośmiu lat jestem mieszkańcem Ocic i chciałbym podzielić się refleksjami, jakie wywołał we mnie artykuł p. Andrzeja Markowiaka pt. „Trujmy się dalej”.
Trochę dziwi mnie nagła troska o zdrowie naszej dzielnicy. Patrząc bowiem na poczynania władz naszego miasta można zaobserwować zupełny brak zainteresowania ta częścią Raciborza (no może poza ulicą Szczecińską).Skoro odwołujemy się do świadomości mieszkańców w aspekcie spalania szkodliwych materiałów, to może świadomość ta byłaby znacznie wyższa, gdyby mieszkańcy wiedzieli, iż nie są tak zaniedbywani. Wystarczy spojrzeć na jakość dróg w naszej dzielnicy. Są ulice, które nie posiadają już wierzchniej warstwy asfaltowej, a kolejna łata jast łatana. Dlaczego dobry stan ulicy Ocickiej jest utrzymywany tylko do ul. Szczecińskiej? Czy w dalszej części Ocic mieszkają obywatele gorszej kategorii?
Kolejną sprawą, na którą powinno się zwrócić uwagę to sprawa kanalizacji. Skoro mówimy o ekologii, to dlaczego w XXI wieku są jeszcze w naszym mieście (w dużej części w dzielnicy Ocice) ulice pozbawione tak podstawowych instalacji?
A wracając do szkodliwości dla środowiska spalania w piecach różnego rodzajów opału, to co stoi na przeszkodzie, by wykorzystać istniejący komin zakładów przetwórczych warzyw i owoców i urządzić ekologiczną kotłownię dla całej dzielnicy? Z pewnością można by wykorzystać fundusze z Unii Europejskiej, bo ze wszech miar byłaby to inwestycja ekologiczna eliminująca w całości poruszony w artukule problem. Dodatkowo utworzono by nowe miejsca pracy, co przy tak dużym bezrobociu nie jest sprawą bez znaczenia. Myślę, że leżałoby to w interesie całego miasta, gdyż najdrobniejsze cząstki zanieczyszczeń są znacznie bardziej szkodliwe od tych widocznych, a te przenoszone przez wiatr szkodzą całemu miastu.
Myślę, iż w trosce o zdrowie naszej dzielnicy to najpilniejsze sprawy, które są ciagle do załatwienia, a mieszkańcy widząc troskę o swoje zdrowie ze strony desydentów szybko zrozumieliby, iż w ich interesie nie leży zatruwanie samych siebie.
Waldemar Senftleben