Raciborskie załogi
Rajdy samochodowe. Raciborzanie potrafią jeździć autami. Udowadniają to na trasach rajdów opolskich, plasując się w czołówce. W gronie pasjonatów sportu motorowego mówi się nawet o „raciborskiej szkole fiata”.
Od kilku lat popularnością cieszą się wśród młodych pasjonatów samochodów widowiskowe rajdy regionalne. Raciborzanie biorą udział głównie w imprezach organizowanych na terenie województwa opolskiego. W ostatniej z nich, rajdzie KJS Opel Kędzierzyn Koźle wygrała para Sebastian Butyński - Mariusz Jaroszewicz. Drugie miejsce zajęli Mirosław i Juliusz Jarmuła. Czwarte w końcowej klasyfikacji przypadło duetowi Krzysztof Krzemiński - Maciej Chłosta, a na szóstym sklasyfikowano dwójkę Łukasz Zaborowski - Jeremiasz Patryk. Przed nimi 13 kwietnia następny rajd - Citroena w Opolu. Wszystkie są zaliczane do klasyfikacji konkursu na Kierowcę Roku Opolszczyzny 2003. Są trzy kategorie rajdów w Polsce. Organizowane przez poszczególne automobilkluby konkursowe jazdy samochodowe, rajdy Pucharu Polskiego Związku Motorowego i Generalne Mistrzostwa Polski. My startujemy na najniższym poziomie turniejów wojewódzkich. To od nich zaczyna się karierę - mówi Łukasz Zaborowski, jeden z kierowców. Ten poziom traktowany jest jako przetarcie dla większości chętnych do szybkiej jazdy. Zresztą trzeba odeń w ogóle zacząć, by uzyskać licencję, tzw. „R2”. Po zaliczeniu w 6 rajdach sezonu - i to mieszcząc się w 125 procentach najlepszego czasu z jednego wyścigu - można zdawać egzamin i ubiegać się o licencję „R2”. Uzyskanie przepustki do Pucharu PZM to już wyższa szkoła jazdy, a cóż dopiero prawa do następnej licencji R1. Trzeba mieć lepszy sprzęt i naprawdę sporo pieniędzy, żeby startować w większych zawodach. Dlatego dla większości kierowców, o ile nie znajdą sponsorów, zabawa kończy się zwykle na zdobyciu R2 - twierdzi Łukasz Zaborowski. Jeździć można w jednej z 4 kategorii - zależnie od pojemności skokowej silnika. Klasa pierwsza to auta do 903 cm sześciennych, druga 903 - 1400 cm sześć., trzecia 1400 - 1600 cm sześć., a czwarta zarezerwowana jest dla pojazdów o pojemności skokowej powyżej 1600 cm sześć.
Raciborzanie wolą startować w rajdach opolskich, bo nie dość, że jest tam wyższy poziom rywalizacji, to na dodatek zrzeszeni w opolskim Automobilklubie nie muszą płacić wysokiego „startowego”. Idzie im tam co roku całkiem przyzwoicie - większość załóg plasuje się w czołówce rajdów - Michał Bunio był dwukrotnie kierowcą roku w opolskiem, a Mirosław Jarmuła także dwukrotnie pilotem roku.
Same rajdy nie są wbrew pozorom łatwe. Każda załoga, składająca się z kierowcy i pilota musi przyjechać na start danego odcinka próby sprawnościowej co do wyznaczonej dla niej minuty. Nie tylko powinna utrzymać się w regulaminowych ryzach, ale potem na trasie, wiodącej pomiędzy specjalnymi pachołkami, zmieścić się w ustalonych ramach czasu przejazdu i nie potrącić przy okazji żadnego z nich - bo za to dostaje się karne sekundy. Ten system ułatwia sędziom kierowanie pojazdów do akcji, uczy dyscypliny. Nie ma tłoku, że wszyscy naraz przyjadą i zrobi się kolejka oczekujących. Takie same reguły obowiązują na największych imprezach ogólnopolskich i miedzynarodowych - wyjaśnia Zaborowski. Potem należy udać się do kolejnego punktu kontrolnego - ulokowanego zwykle w innym miejscu miasteczka - i wykonać te same manewry. Każdy rajd składa się z kilkunastu prób sprawnościowych. Startująca załoga otrzymuje od organizatora mapę, po zapoznaniu się z nią rusza w trasę i zalicza kolejne punkty. Pilot jest potrzebny, szczególnie na początku rajdu, bo musi prowadzić kierowcę w terenie. Powinien z wyprzedzeniem przewidywać, jaki manewr trzeba będzie wykonać, jak dojechać na punkt próby. Potem, jak się już wykona pierwszą pętlę, kierowca zaczyna zapamiętywać szczegóły i jedzie prawie na pamięć - tłumaczy zasady Zaborowski. Jazda trwa nierzadko kilka godzin, bez dłuższych przerw. A mimo to najlepsi potrafią tak skutecznie jeździć, że różnice czasowe między nimi bywają niekiedy sekundowe. Na przykład w marcowym, kędzierzyńskim rajdzie Opla duet Butyński - Jaroszewicz wygrał z Jarmułami ledwie o 1,3 sekundy.
Dobre wyniki raciborskich załóg - startujących na maluchach - sprawiły, iż obserwatorzy imprez mówią wręcz o raciborskiej szkole fiata. Poziom rywalizacji w opolskiem jest wysoki, wyższy niż w sąsiednich klubach. Niekiedy kierowcy przenoszą się gdzie indziej, tam wiedzie im się lepiej - bo konkurencja słabsza - wyjaśnił Michał Bunio.
Udział w rajdach może awizować prawie każdy. Warunki uczestnictwa nie są wygórowane. Kierowca musi mieć ważne prawo jazdy, pilot ukończone 17 lat (jeśli ma mniej, musi posiadać zgodę na udział w imprezie od jednego z rodziców). Auto powinno mieć aktualny dowód rejestracyjny, ubezpieczenie OC i należyte wyposażenie w sprzęt, zgodnie z kodeksem drogowym - załoga musi mieć dodatkowo kaski. Start w jednej imprezie jest mimo wszystko dość kosztowny, bo wyjazd na miejsce rajdu i późniejsza jazda na punkty prób zżera paliwo. Trzeba na to liczyć co najmniej 200 złotych - wyjaśniają Zaborowski i Bunio. Poza tym mocno zużywają się opony, szczególnie na ostrych wirażach między pachołkami - jeden komplet wystarcza na kilka zawodów. Przygotowanie auta zawczasu też kosztuje. Teoretycznie można brać udział w imprezach, dysponując zwykłym maluchem czy nawet trabantem - bo takie też są popularne wśród kierowców - ale wtedy szanse na dobre miejsce ma się gorsze. Silnik i zawieszenie auta wypada wcześniej „podrasować”. Niektórzy koledzy po nocach przed rajdem grzebią w maszynie i poprawiają, co się da. Rano ruszają na trasę - opowiada Bunio. Raciborskie załogi potrafią wysupłać ostatni grosz, byleby pojechać na zawody. Kto nie ma żyłki rywalizacji sportowej i nie zaznał smaku najskromniejszego choćby sukcesu - nie pojmie chęci ich i im podobnych pasjonatów szybkich czterech kółek. Rajdy są naprawdę widowiskowe, cieszą się coraz większą popularnością. Wielu młodych ludzi jedzie do miasteczek, gdzie się odbywają, obserwuje walkę na trasie, obstawia faworytów. Cały czas szukamy sponsorów, może uda nam się dzięki temu uzyskiwać jeszcze lepsze wyniki i sprawić, że o raciborskiej szkole jazdy będzie głośniej - mówią kierowcy z Raciborza.
(sem)