Rzeka była szybka
Prąd Odry znosił je szybko, ale wszystkie płynęły raźno i bez większych przygód docierały do miejsc postojów. „Pływadła” roku 2003 i ich załogi zdążały ku Kędzierzynowi, zachęcając do Unii Europejskiej.
Kilkadziesiąt kilometrów miały do przepłynięcia najdziwniejsze jednostki, jakie dotąd zwodowano na Odrze. Sklecone z beczek, plastikowych pojemników, desek i belek w tratwy, trzymały się jednak dziarsko. A prąd rzeki, wezbranej po kilkudniowych deszczach, był całkiem spory. Jednak dzięki temu wszystkie nietypowe jednostki, asekurowane przez łodzie ratownicze, docierały bez opóźnień na kolejne przystanie. Raciborskie „pływadło” zbudowali kilka dni wcześniej pod Ligotą Tworkowską członkowie Rejonowego Sztabu Ratowniczego. Jedną z łodzi płynęła grupa Radia Białystok - w czasie powodzi 97 roku zbierała u siebie pomoc dla Raciborza i teraz bierze udział w odrzańskiej imprezie. Tegoroczny spływ rozpoczął się w Raciborzu, w sobotnie południe. Przy akompaniamencie syren i gwizdów łodzie rozpoczęły rejs w dół Odry spod mostu zamkowego. Licznie zgromadzeni przy balustradach mieszkańcy miasta pokazywali sobie palcami zabawną tratwę z trabancikiem, zastępującym sterówkę, pływającą piramidę, miniżaglówkę i łódki wiosłowe - i uśmiechali na widok pląsów ich załóg, barwnie przebranych i rozśpiewanych. Wszystkie łodzie przystrojone były we flagi narodowe oraz unijne gwiazdki - bo też spływ miał być częścią kampanii przed czerwcowym referendum. Oficjalnego otwarcia „Pływadła” dokonali na brzegu starostowie powiatów raciborskiego i kędzierzyńskiego raz prezydenci miast i wójtowie gmin, przez które płynie Odra.
Początkowo wszystkie łodzie trzymały się szyku liniowego, bo rzeka na wysokości miasta jest wąska. Dopiero potem szyk się rozluźnił - jedni wyprzedzali drugich. Po dwóch godzinach czekający na „marynarzy” tłumek przy stanowisku grzegorzowickiego promu był świadkiem cumowania. Upalna aura zachęciła wielu mieszkańców okolicznych wiosek do przybycia na festyn przy rzece. Po powitaniu starostów przez wójtów sąsiadujących ze sobą gmin Nędzy i Rudnika ci ostatni wręczyli im petycję dotyczącą odbudowy mostu łączącego do 1945 roku Grzegorzowice i Ciechowice - bo też jego brak zmusza miejscowych albo do objazdów, albo do korzystania z promu. Na festynie zaś występowały dzieci z okolicznych podstawówek i zespół taneczny „Łężczok”, potem pokazy zapaśnicze dali zawodnicy brzeźnickiego Dębu i swój sprzęt prezentowali miejscowi strażacy.
Około trzeciej po południu kawalkada łodzi i tratw, na pokładach których było coraz bardziej wesoło, zakotwiczyła przy wałach w Turzy. Tutaj też trwał festyn, na którym oficjelom znów wręczono petycje z prośbą o zapewnienie lepszej ochrony przeciwpowodziowej. Łodzie przy brzegu oblegały ciekawskie dzieciaki, a członkowie załóg na pol-derze pod wałami gasili pragnienie i raczyli się grochówką z polowej kuchni, przygotowaną przez panie z miejscowego Związku Emerytów. „Ko zje kaszę w Turzy, ten się nie wkurzy!” - śmiał się jeden z uczestników „pływadła”. Ostatni etap pierwszego dnia rejsu po raciborskim odcinku Odry zakończył się wieczorem w Przewozie.
(sem)