Pijalnia do likwidacji?
Poseł Andrzej Markowiak zachęca miasto i powiat do działań na rzecz zamku. Przekonuje, że w Warszawie można załatwić pieniądze na dalszy remont.
Z apelem o współdziałanie na rzecz zamku poseł Platformy Obywatelskiej, były prezydent Raciborza, wystąpił na sesji Rady Powiatu a potem Miasta. Jego zdaniem wspólny wysiłek obu samorządów powinien w przyszłości zawocować zdobyciem środków na dalszy remont. Jego zdaniem w Warszawie, a dokładnie w resorcie kultury i dziedzictwa narodowego, można zdobyć pieniądze na dalsze mikropolowanie (wzmocnienie posadowienia) i wykonanie nowego dachu budynku bramnego. Zaoferował także swoją pomoc w kontaktach z władzami ministerialnymi.Poseł nie omieszkał dodać, że obecny sposób zagospodarowania zabytku budzi jego wątpliwości. Szczególnie niedopuszczalne jest jego zdaniem utrzymywanie tu „pijalni piwa”, do której przyrównał organizowane na dziedzińcu imprezy. Wskazał, że klasa obiektu wymaga rozsądniejszego podejścia. Uznał, iż władze powiatu powinny egzekwować - łamane jego zdaniem - zapisy umowy z dzierżawcą.
Zamek od 1945 r., kiedy to został odebrany księciu raciborskiemu, jest własnością Skarbu Państwa. Od tego czasu, mimo iż wyszedł z wojny bez większych zniszczeń, popada w ruinę. Sąsiadujący z nim browar, również do 1945 r. należący do księcia, przejmowały kolejno różne państwowe przedsiębiorstwa piwowarskie. W tym roku udało się go w końcu sprzedać syndykowi upadłych Browarów Górnośląskich. Nabywca nie chce tu jednak uruchomić produkcji. W ogóle dalszy los browaru, nota bene najstarszego na Górnym Śląsku, jest nieznany.
W latach 90. pojawiały się liczne doniesienia o chętnych na kupno zamku. Kilka lat temu miano nawet przystąpić do wyodrębnienia geodezyjnego, rzekomo w związku z bardzo poważną ofertą tajemniczego inwestora. Oferta okazała się ostatecznie dużo mniej poważna i wojewoda zgodził się, by powiat, zarządzający zamkiem w imieniu Skarbu Państwa, poszukał dzierżawcy chcącego tu organizować imprezy.
W 2001 r. powiat współdziałał w tym zakresie z miastem, które w latach 90. wyłożyło kilkaset tysięcy złotych na remont kaplicy zamkowej - obiektu unikalnego w skali Śląska, zwanego perłą śląskiego gotyku. Wybrano dzierżawcę, zorganizowano kilka imprez, w tym turniej rycerski, ale po sezonie dzierżawca ów, jak twierdziło Starostwo, miał problemy z rozliczeniem się z umowy. A. Markowiak, jeszcze jako prezydent miasta, zgłaszał liczne pretensje do wyszynku. Dowodził, iż nieraz spotykał tu zawianych uczestników imprez, w tym młodzież. Za niedopuszczalne uznał trzymanie w kaplicy zamkowej rusztów z grilla oraz beczek z piwem.
W roku następnym Starostwo podpisało umowę z inną raciborską firmą, która przystąpiła do uporządkowania dziedzińca, ustawienia stałej sceny i ogródków piwnych. Od tamtego czasu to ona organizuje tu imprezy, w tym rodzinne weekendowe biesiadowanie.
(waw)