Turystyczne gafy
Nasilający się w okresie wiosenno-letnim ruch turystyczny w górach przedzielonych polsko-czeską granicą przysparza sporo pracy funkcjonariuszom Śląskiego Oddziału Straży Granicznej z Raciborza. Tylko w miniony weekend zatrzymano 25 osób, które nielegalnie przekroczyły bądź próbowały przekroczyć granicę naszego kraju. Wśród nich było jedenastu obywateli Czech, dziesięciu Polaków oraz po jednym Chińczyku, Ukraińcu, Amerykaninie i Angliku.
Zatrzymany obywatel Chin trafił do Polski nielegalnie ze Słowacji, gdzie wraz z grupą Chińczyków próbował nielegalnie przedostać się do Czech. W trakcie wędrówki grupę zatrzymali pogranicznicy ze Słowacji, a jemu udało się uciec. Samotnie szedł w wyznaczonym wcześniej przez przewodnika kierunku. Nielegalnie trafił do Polski, gdzie został zatrzymany przez naszych funkcjonariuszy. W trakcie wyjaśnień okazało się, że to nie była jego pierwsza nielegalna próba przedostania się do Niemiec. Już przynajmniej dwukrotnie był zatrzymywany na granicy przez służby słowackie i osadzony w ośrodku dla cudzoziemców. Tam też prawdopodobnie trafi i tym razem, gdyż Straż Graniczna przekazała cudzoziemca słowackim pogranicznikom - relacjonuje rzecznik prasowy ŚOSG kpt. Grzegorz Klejnowski.
Pozostałe nielegalne przekroczenia i próby są efektem rosnącego ruchu turystycznego na szlakach wiodących wzdłuż granic. Turyści wybierający się w te tereny przygraniczne zapominają o tym, że nadal należy zwracać uwagę na znaki graniczne. Często wędrując na przykład za jagodami nie zwraca się uwagi na słupy i bardzo szybko, wbrew prawu, można znaleźć się w Polsce lub Czechach.
Wtedy zaczynają się problemy. Prawo mówi jednoznacznie, że nielegalne przekroczenie granicy jest przestępstwem, za które grozi kara grzywny lub kara więzienia do 3 lat. Wielokrotnie za taki czyn, na przykład związany z pomyleniem trasy czy skróceniem drogi do domu, na wniosek Straży Granicznej, prokurator odstępuje od ścigania, ale wstępne czynności związane z zatrzymaniem i tak nie należą do przyjemności. Ponadto głupio jest się tłumaczyć w pracy, że należy się stawić na wyjaśnienia do prokuratora za popełnienie przestępstwa. Daktyloskopia, przesłuchania też nie należą do przyjemności. A te czynności Straż Graniczna musi wykonać. Każdy przypadek nielegalnego przekroczenia granicy musi być wyjaśniony. Funkcjonariusze zatrzymując osobę po nielegalnym przekroczeniu granicy nie wiedzą od razu z kim mają do czynienia. Muszą sprawdzić, czy nie jest to przemytnik, nielegalny imigrant a nawet terrorysta. Stąd płynie jeden wniosek, będąc w rejonie przygranicznym pamiętajmy o tym iż oprócz tego, że uważamy na to by np. nie skręcić sobie nogi, musimy także uważać gdzie się poruszamy - ostrzega kpt. Klejnowski.
Na dłuższy pobyt w dyspozycji Straży naraziła się podczas ostatniego weekendu pewna Amerykanka. Wędrowała po górach wraz ze znajomą Polką i Angielką. Panie pomyliły drogę i wkroczyły na teren Czech. Niestety nie zabrały ze sobą żadnego dokumentu. Po złożeniu wyjaśnień koleżanki obywatelki USA zostały zwolnione do domu, a Amerykanka musiała czekać aż znajomi dostarczą jej paszport. Wycieczki tej na pewno nie zaliczy ona do udanych - komentuje rzecznik.
Straż przypomina, że wędrując w pobliżu granicy musimy być przygotowani na udokumentowanie swojej tożsamości. Należy więc zabrać ze sobą dowód osobisty a najlepiej paszport.
Niefrasobliwych turystów można również spotkać na pograniczu pozbawionych szlaków turystycznych. Mieszkańcy miejscowości przygranicznych udają się na wycieczki rowerowe do Czech. Posiadając paszport przekraczają granicę w przejściach małego ruchu granicznego, ale zapominają, że oprócz niego muszą mieć także potwierdzenie zamieszkania w gminie powiatu przygranicznego, jeżeli nie ma takiej adnotacji w paszporcie. To kolejny powód do zatrzymania przez Straż Graniczną za przekroczenie granicy bez wymaganych dokumentów.
(waw)
Zatrzymany obywatel Chin trafił do Polski nielegalnie ze Słowacji, gdzie wraz z grupą Chińczyków próbował nielegalnie przedostać się do Czech. W trakcie wędrówki grupę zatrzymali pogranicznicy ze Słowacji, a jemu udało się uciec. Samotnie szedł w wyznaczonym wcześniej przez przewodnika kierunku. Nielegalnie trafił do Polski, gdzie został zatrzymany przez naszych funkcjonariuszy. W trakcie wyjaśnień okazało się, że to nie była jego pierwsza nielegalna próba przedostania się do Niemiec. Już przynajmniej dwukrotnie był zatrzymywany na granicy przez służby słowackie i osadzony w ośrodku dla cudzoziemców. Tam też prawdopodobnie trafi i tym razem, gdyż Straż Graniczna przekazała cudzoziemca słowackim pogranicznikom - relacjonuje rzecznik prasowy ŚOSG kpt. Grzegorz Klejnowski.
Pozostałe nielegalne przekroczenia i próby są efektem rosnącego ruchu turystycznego na szlakach wiodących wzdłuż granic. Turyści wybierający się w te tereny przygraniczne zapominają o tym, że nadal należy zwracać uwagę na znaki graniczne. Często wędrując na przykład za jagodami nie zwraca się uwagi na słupy i bardzo szybko, wbrew prawu, można znaleźć się w Polsce lub Czechach.
Wtedy zaczynają się problemy. Prawo mówi jednoznacznie, że nielegalne przekroczenie granicy jest przestępstwem, za które grozi kara grzywny lub kara więzienia do 3 lat. Wielokrotnie za taki czyn, na przykład związany z pomyleniem trasy czy skróceniem drogi do domu, na wniosek Straży Granicznej, prokurator odstępuje od ścigania, ale wstępne czynności związane z zatrzymaniem i tak nie należą do przyjemności. Ponadto głupio jest się tłumaczyć w pracy, że należy się stawić na wyjaśnienia do prokuratora za popełnienie przestępstwa. Daktyloskopia, przesłuchania też nie należą do przyjemności. A te czynności Straż Graniczna musi wykonać. Każdy przypadek nielegalnego przekroczenia granicy musi być wyjaśniony. Funkcjonariusze zatrzymując osobę po nielegalnym przekroczeniu granicy nie wiedzą od razu z kim mają do czynienia. Muszą sprawdzić, czy nie jest to przemytnik, nielegalny imigrant a nawet terrorysta. Stąd płynie jeden wniosek, będąc w rejonie przygranicznym pamiętajmy o tym iż oprócz tego, że uważamy na to by np. nie skręcić sobie nogi, musimy także uważać gdzie się poruszamy - ostrzega kpt. Klejnowski.
Na dłuższy pobyt w dyspozycji Straży naraziła się podczas ostatniego weekendu pewna Amerykanka. Wędrowała po górach wraz ze znajomą Polką i Angielką. Panie pomyliły drogę i wkroczyły na teren Czech. Niestety nie zabrały ze sobą żadnego dokumentu. Po złożeniu wyjaśnień koleżanki obywatelki USA zostały zwolnione do domu, a Amerykanka musiała czekać aż znajomi dostarczą jej paszport. Wycieczki tej na pewno nie zaliczy ona do udanych - komentuje rzecznik.
Straż przypomina, że wędrując w pobliżu granicy musimy być przygotowani na udokumentowanie swojej tożsamości. Należy więc zabrać ze sobą dowód osobisty a najlepiej paszport.
Niefrasobliwych turystów można również spotkać na pograniczu pozbawionych szlaków turystycznych. Mieszkańcy miejscowości przygranicznych udają się na wycieczki rowerowe do Czech. Posiadając paszport przekraczają granicę w przejściach małego ruchu granicznego, ale zapominają, że oprócz niego muszą mieć także potwierdzenie zamieszkania w gminie powiatu przygranicznego, jeżeli nie ma takiej adnotacji w paszporcie. To kolejny powód do zatrzymania przez Straż Graniczną za przekroczenie granicy bez wymaganych dokumentów.
(waw)