Kidnaper na granicy?
Kilka godzin niepotrzebnych przesłuchań i sprawdzania tożsamości w związku z podejrzeniem o przemyt dziecka - to musiał przeżyć w pasie przygranicznym po czeskiej stronie pewien 29-letni mieszkaniec Rudyszwałdu w gminie Krzyżanowice, który wraz ze swoją czteroletnią córką wybrał się rowerem do Czech. Mężczyzna posługiwał się nowym dowodem osobistym, w którym nie ma miejsca na wpis o posiadaniu dzieci. Taką rubrykę miały stare dowody. W przypadku nowych trzeba mieć zaświadczenie o zameldowaniu.
Polak, którego rodzinna wioska bezpośrednio graniczy z Czechami, nie miał takiego dokumentu i wjechał na teren Czech. Czesi, którzy postanowili skontrolować dwójkę rowerzystów, wszczęli odpowiednie procedury. Powodem było podejrzenie o przemyt dziecka. Długo trwało zanim wszystko się wyjaśniło, a ojciec z córką mogli wrócić do domu.Niestety nie brakuje też przypadków rzeczywistego przemytu, co ciekawe osób dorosłych, które podawały się za dzieci. Niedawno, jak informuje nas rzecznik Śląskiego Oddziału Straży Granicznej kpt. Grzegorz Klejnowski, zdarzenie takie miało miejsce na przejściu granicznym w Chałupkach. Czterdziestoletnia obywatelka Czech przemyciła osiemnastoletnią Polkę.
Podczas przekraczania granicy z Polski do Czech potwierdziła, że podróżująca z nią 16-letnia dziewczyna jest jej córką.
Strażnicy nie uwierzyli jednak w tę wersję, bo dziewczyna wyglądała na starszą. Jak się później okazało, mieli rację. Czeszce towarzyszyła 18-letnia Polka, która nie miała paszportu, a koniecznie chciała przekroczyć granicę. Teraz w jej sprawie toczy się postępowanie wyjaśniające.
(w)