Opuszczone miasto
Nie wiem czy ten temat nadaje się do opublikowania na łamach Waszej gazety, ale nurtuje mnie pewna kwestia związana z utrzymaniem czystości w mieście.
Otóż kilkakrotnie już byłem świadkiem jak funkcjonariusze Straży Miejskiej upominali właścicieli działek (posesji), aby zadbali o porządek na działce i wokół jej ogrodzenia. Chodziło o uprzątnięcie śmieci i/lub o wykoszenie chwastów. Nadmienię tutaj, że nie chodzi tu o śmieci wyrzucone przez właściciela posesji, ale przez przechodniów! Moje pytanie dotyczy właśnie obowiązku utrzymania czystości nie tylko w mieście ale i na jego obrzeżach. Wyjeżdżając na rowerze za miasto głównymi drogami na Głubczyce, Gliwice, Rybnik czy też na Pietraszyn w kierunku przejścia granicznego mamy „przepiękny” obraz braku działań służb porządkowych. Przypuśćmy, że jesteśmy spoza Raciborza i właśnie tu przyjeżdżamy. Jadąc główną drogą mamy wrażenie, że przyjeżdżamy do jakiegoś opuszczonego miasta. Tablica z napisem „RACIBÓRZ” stoi sobie spokojnie zarośnięta przez pospolicie zwaną „lebiodę”. Jadąc krętą drogą nie wiemy co jest za zakrętem, bo bujna roślinność zasłania widok. W przydrożnych rowach pełno pamiątek po przejeżdżających „turystach”. Żyć nie umierać - takie widoki. Czy służby porządkowe są aż tak biedne, że nie stać ich na wykoszenie i uprzątnięcie przynajmniej raz a może dwa razy do roku dróg dojazdowych do Raciborza? Nie chodzi mi bynajmniej o wykoszenie traw na szerokość 0,5 metra, bo to można jeszcze zauważyć, ale całego rowu. Chyba, że niekoszenie przeciwbrzegów rowów przydrożnych ma za zadanie stworzenie naturalnych płotków przeciwśniegowych, które kiedyś stawiano na polach, a ostatnimi laty coraz rzadziej. W zimie stoją takie chochoły w postaci wyschniętych chwastów, a jest tego z roku na rok coraz więcej. Ciekawi mnie też to, że właścicielom pól uprawnych nie zależy, żeby skosić miedzę i nie pozwolić na to by chwasty rozsiewały się po całym polu. Wnioskuję, że łatwiej jest zrobić oprysk i ma się pole czyściutkie jak łza - czysta ekologia. Te hektolitry środków chwastobójczych, które są wylewane na pola też przecież kosztują. Ostatnio napotkałem pięknie wykoszony przeciwbrzeg na drodze na Pietraszyn tuż za granicą miasta. Myślałem, że ktoś wreszcie robi z tym porządek, lecz ku mojemu zdziwieniu zrobiono to tylko z powodu reklamy nasion kukurydzy, która rośnie na polu przylegającym do tej drogi. CZAS Z TYM SKOŃCZYĆ, bo nie powinno nam to być obojętne!Liczę na Państwa zrozumienie.Pozdrawiam
raciborzanin