Miotłą w motyla
Gdyby gminy miały tylko więcej pieniędzy to już dziś można byłoby odtrąbić sukces w walce ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem. A tak pozostaje dokładnie zgarniać liście. To wciąż najtańszy i najskuteczniejszy sposób walki z tym żarłocznym motylem.
Naukowcy od kilku już lata głowią się, co zrobić z inwazją szrotówka, po raz pierwszy zauważonego w Macedonii, w Polsce od 1998 r., a od 1999 r. masowo atakującego kasztanowce w południowej Polsce, w tym w Raciborzu. Widok drzew już w lipcu jest żałosny. Zgięte, przeżarte liście sprawiają ponure wrażenie. W tym roku dodatkowo doszła susza. Gorące lato sprzyjało namnażaniu się szkodnika, brak deszczu odwodnił drzewa. Szrotówek hulał więc w najlepsze.Od kilku lat naukowcy głowią się, co zrobić, by zwalczyć motyla. W przyrodzie prędzej czy później pojawiłby się jego wróg (dla innych owadów szrotówek to po prostu mięso), ale czy do tego czasu wytrzymają kasztanowce? - myślano. Uznano, że nie ma na co czekać.
W tym roku potwierdziło się, że skuteczną bronią jest preparat podawany kasztanowcom metodą mikroiniekcji. Środek, będący trucizną dla motyla, drzewo samo transportuje do liści. Taka „strawa” niszczy układ pokarmowy szrotówka, przez co nie może się dalej rozmnażać i ginie. Eksperymentalnie metodę zastosowano w Raciborzu w kilku miejscach. Przy ul. Jana Pawła II (dawniej Magdaleny) kilka drzew dało „zaszczepić” miasto. Efekty są widoczne, ale spodziewano się lepszych. Najprawdopodobniej des-trukcyjny wpływ na kasztanowce mają tu spaliny samochodów. Znacznie lepsze efekty zauważyliśmy na kasztanowcu przy siedzibie naszej redakcji przy ul. Zborowej. Tu motyl zaatakował jedynie kilkanaście procent liści. Większość nadal jest zielona.
Metoda mikroiniekcji, choć skuteczna, jest niestety droga. Jej zastosowanie kosztuje od 60 do 100 zł w przypadku jednego tylko drzewa. Jest oczywiste, że miast nie stać na takie zabiegi. Ponadto mają największy sens jeśli wykona się je na jak największej populacji. Inaczej drzewa wyleczone w jednym roku, padną łupem szrotówka w roku kolejnym.
Cóż więc robić? Najprostszą metodą, ograniczającą występowanie szkodnika jest zbieranie opadłych liści i natychmiastowe ich niszczenie, aby nie dopuścić do wylotu motyli. Liście wraz z larwami szkodnika można niszczyć przez spalenie lub w dłuższym czasie przez ich kompostowanie w pryzmie przykrytej ziemią lub folią, gdzie temperatura musi osiągnąć ponad 40°C.
Właściciele prywatnych posesji, którzy starają się pomóc swoim kasztanowcom donoszą, że w wyniku dokładnego usunięcia wszystkich zalegających od lat liści oraz wywieszenie własnej konstrukcji pułapki z dostępnym na rynku austriackim feromonem camerariawit pozwala zniszczyć pewien procent samców. Dobrze też zawiesić na drzewie budkę dla ptaków owadożernych.
Opracowano również metodę zwalczania samców szrotówka dzięki wykorzystaniu feromonu płciowego samicy. Tak zwalcza się większość szkodników lasów, m.in. wokół Rud Raciborskich. Działanie jest proste. Samiec zwabiony swoistym zapachem samicy wciągany jest do pułapki. Te ostatnie nie mają możliwości kopulacji i cykl rozwojowy zostanie przerwany. Zgromadzona w pułapkach trucizna ostatecznie uśmierca samce.
Na razie godna rozpropagowania jest akcja uczniów Szkoły Podstawowej nr 18, którzy opiekują się kasztanowcami rosnącymi niedaleko ich placówki. Chcą, by ich koledzy z innych szkół wzięli w opiekę pozostałe drzewa. W ten sposób uda się oczyścić z opadłych liści jak największy obszar Raciborza.
(waw)