Powolni i nieskuteczni
Choć po kolejnym wygranym 5:1 meczu ligowym z LKS Bieńkowice pił-karze Rafako utrzymali pozycję w czołówce tabeli klasy B, formą nie zachwycili. Goście z kolei powoli przyjmują w tym sezonie rolę outsidera ligi, co zapewne zaczyna niepokoić ich kibiców.
Gospodarze wygrali wprawdzie wysoko, ale wynik wcale nie odzwierciedlał faktycznego przebiegu wydarzeń na boisku - bo też rafakowcy dopiero w ostatnim kwadransie przestali niemiłosiernie pudłować, a poza tym goście po stracie drugiej bramki i tak przestali się wysilać na lepszą grę. Przez długi czas na boisku nie działo się nic szczególnego, piłkarze obu drużyn denerwowali nielicznych kibiców mnóstwem niecelnych podań, kiksów i garstką anemicznych strzałów. Nadspodziewanie mocny popołudniowy upał dodatkowo odebrał im ochotę do żwawszego biegania - tylko na początku co niektórzy gracze sprintowali do piłki, potem poruszali się po spalonej suszą płycie boiska niemalże spacerowym tempem. Gospodarzom mecz lepiej się ułożył, bo już praktycznie pierwszą groźniejszą akcję zakończył celną główką do siatki Handziuk. Potem jednak rozpoczęli festiwal nieudanych zagrań - nawet atakując w trójkę jednego obrońcę zdarzało im się przekombinować i z dobrych okazji wychodziły nici. Bieńkowiczanie zdegustowani szybką utratą gola skupili się na obronie i z rzadka kontrowali. Gdyby bardziej wyrachowanie rozgrywali klepki pomiędzy obrońcami rywali, Herok znalazłby się niejeden raz w większych opałach. Znacznie częściej zatrudniany był po drugiej stronie Kubiczek, którego próbowali zaskakiwać strzałami z dystansu M. Węgrzyn i Przybyła, ale bez efektów. Napastnicy Rafako zmarnowali idealną okazję w 40 min. gdy nie trafili kolejno w piłkę z 5 metrów. Przyjezdni najlepszą szansę mieli zaś kilka minut przed przerwą, gdy niemalże sam na sam z Herokiem znalazł się Gawron - naciskany jednak przez obrońców nieczysto trafił w piłkę i ta przeleciała wprawdzie obok golkipera, ale też daleko od bramki.
Po zmianie stron goście żwawiej zaatakowali i już w 48 min. po składnej akcji partnerów Tatara wykorzystał niezdecydowanie stopera rywali i strzelił soczyście z woleja - ale zaliczył tylko słupek. Niewiele brakowało, a kolejna wpadka defensorów Rafako skończyłaby się podyktowaniem karnego - szarżujący z prawej strony Żurawiec zderzył się z wybiegającym Herokiem - piłka przeleciała obok słupka, zaś arbiter uznał, iż bramkarz nie atakował nóg rywala. Chwilę wcześniej tak samo potraktował podobne starcie obrońcy gości z Przybyłą po drugiej stronie boiska.
Groźne wypady rywali na tyle obudziły gospodarzy, że wzięli się do roboty i znów zaczęli zatrudniać Kubiczka. Próbował strzału z dystansu Marcinkowski - chybił tuż nad poprzeczką - szarżował najbardziej aktywny w całym meczu M. Węgrzyn - powstrzymywano go zwykle faulami przed polem karnym. Ale którąś kolejną akcję zdołał wykończyć podaniem na pole karne, po którym Przybyła strzelił drugą bramkę. Kolejne były już efektem zniechęcenia gości - najpierw Przybyła wykorzystał kornera i główkował nie do obrony, potem „rozklepał” z Handziukiem środkowych defensorów i pomógł koledze posłać futbolówkę obok bramkarza. Ostatni cios zadał Napora, celnie trafiając z 20 m w długi róg. Bieńkowiczan stać było mimo takich „batów” na honorowe trafienie - po wznowieniu gry Tatara przebiegł nieatakowany zupełnie pół boiska, mijając rywali jak tyczki i trącił piłkę nad Piszczkiem, próbującym uprzedzić go bezskutecznie w polu karnym.
KS Rafako R-rz - LKS Bieńkowice 5:1 (1:0). Br.: 10. i 85. Handziuk, 75. i 81. Przybyła, 87. Napora - 88. Tatara. Rafako: Herok (81. Piszczek) - Koliński (70. Urbański), Wiciński, Wejerowski, Jawor, M. Węgrzyn (80. Jasita), Marcinkowski, Rachwalski (75. Masarczyk), Napora, Handziuk, Przybyła. LKS Bieńkowice: Kubiczek - A. Ćwik, P. Żurawiec, Libowski, Kroczek, Utrata, Gawron (70. Grzibek), Slany, Tatara (89. Kroczek), P. Ćwik, Skowyra.
(sem)