Znowu to samo...
Po raz wtóry piłkarze raciborskiej Unii nie wykorzystali atutu własnego boiska - tym razem „tylko” zremisowali 1:1 w derbach czwartoligowych podokręgu z MKS Krzanowice. Gospodarze mieli, jak zwykle, olbrzymią przewagę i wypracowali sobie kilka wybornych sytuacji strzeleckich. Wystarczył jednak jeden błąd w końcówce meczu, a komplet punktów przepadł...
Bardzo źli byli kibice raciborscy, opuszczając stadion przy ulicy Zamkowej w sobotnie popołudnie. Nie ma się co im dziwić, skoro piłkarze Unii nie potrafili pokonać ostatniego w tabeli MKS-u Krzanowice. Tym bardziej, że mieli sporą przewagę, wypracowali sobie kilka sytuacji podbramkowych, długo prowadzili - ale po raz któryś z rzędu nie potrafili dobić przeciwnika. A krzanowiczanie przetrzymali napór pierwszej połowy i w końcówce meczu niczym rasowi bokserzy punktowali coraz ostrzej, aż do skutku. W pierwszych minutach spotkania goście bardziej myśleli o tym, jak nie stracić za wiele bramek. Ustawieni na własnej połowie z rzadka atakowali, pilnując się w defensywie. Tradycyjnie najgroźniejszy w rozrywaniu ich szyków obronnych był Gerald Ufoh. Przyjmował piłkę, nie dawał sobie jej wydrzeć i jak trzeba było, śmiało szarżował. Ale bramkę zdobył tylko Bulandra, kończąc pierwszą celną główką akcję czarnoskórego napastnika. Potem Kłoda miał sporo szczęścia, że strzały Frydryka i Świerczka minęły o centymetry słupki.
Po zmianie stron początkowo unici nadal przeważali, ale drugiej bramki, która zapewne ustawiłaby mecz na dobre, kibice nie mogli się doczekać. A okazji miejscowym nie brakowało - tyle że Kłoda obronił z wyczuciem silne strzały Ufoha i Kowalczyka. A raz, gdy został w zamieszaniu podbramkowym przelobowany, w desperackiej akcji uratowali mu konto obrońcy.
Frustracja kibiców Unii rosła, nadzieje na przynajmniej remis zaczęli od pewnego momentu mieć goście. Nagle podopieczni Bronisława Matioszka przejęli inicjatywę i w opałach znalazł się Zając. Co chwila do dalekich wykopów Kłody startowali Dudacy i Drzymała - ten pierwszy kilka razy urwał się obrońcom i gdyby zachował więcej zimnej krwi, nie zepsułby dobrze zapowiadających się akcji. Unici słabli, zaczęli się gubić i niewiele brakowało, a już w 75 min. byłby remis. Zając wyskakując do bezpańskiego dośrodkowania zderzył się z własnymi obrońcami i tylko wskutek kiksu Brzoski, próbującego wykorzystać sytuację strzałem do opuszczonej bramki, mógł odetchnąć. Ale w 83 min. znowu blok defensywny Unii zaspał - w niegroźnej sytuacji Dudacy wyskoczył do wrzutki na pole karne i główkował celnie, uprzedzając golkipera. W tym momencie sporo widzów zaczęło opuszczać stadion...
A niewiele brakowało, by padły następne gole. Najpierw bliski zaskoczenia Zająca po raz wtóry był Dudacy - tym razem jego strzał głową w okienko po centrze Pluty wybronił cudem. A podczas kolejnej akcji szarżujący Abrahamczyk padł w polu karnym - arbiter faulu jednak nie dopatrzył się w jego starciu z Kowalczykiem. Unia także mogła zdobyć zwycięską bramkę - w 90 min. po wrzutce z wolengo i gigantycznym zamieszaniu Ufoh przelobował Kłodę, ale próbującego dobić piłkę Kopczyńskiego w porę przyblokowali obrońcy i piłka trafiła jedynie w boczną siatkę...
RTP Unia - MKS 05 Krzanowice 1:1 (1:0). Br. 20. Bulandra - 83. Dudacy. RTP: Zając - Krótki, Praszelik (85. Janowicz), Kowalczyk, Binek, Bulandra, Świtała, Behrendt (82. Kopczyński), Podolak (80. Tomasiak), Świerczek, Ufoh.
MKS 05: Kłoda - Wochnik, Twardzik, Lis, Szymański, Bednarz, Brzoska, Drzymała, Wydryński (75. Piotrowski), Dudacy, Abrahamczyk (70. Pluta).
(sem)