Bezrobocie na papierze
Rządowy program pierwsza praca wzbudził wielkie nadzieje. Nadzieja jednak bywa matką głupich. Stworzono zachęty, ale zbyt małe, by skusili się na nie pracodawcy. Nadal więc brakuje skutecznego leku, mogącego zaktywizować rynek pracy.
Pomysł na zmniejszenie bezrobocia w powiecie raciborskim polega na przekazaniu zasiłku przysługującego bezrobotnemu na składki ZUS-owskie, tak by zatrudniający go pracodawca poniósł jedynie koszt tzw. gołego wynagrodzenia brutto. Jest to pilotażowy program w skali kraju. Początkowo myślano, że bez problemu znajdzie się setka chętnych do pracy na tych zasadach spośród ponad czterystu bezrobotnych w powiecie mających prawo do zasiłku. Na tyle właśnie miejsc pracy rząd dał pieniądze, w sumie około 100 tys. zł.Rzeczywistość okazała się inna. Do września skierowano jedynie dziewięć osób. Nie zgłosiło się wystarczająco dużo chętnych pracodawców - objaśnia Edumnd Stefaniak, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Raciborzu. Dodaje, że kiedy składano do ministerstwa pracy wniosek o przekazanie pieniędzy na realizację programu, pracodawcy wyrażali wolę zatrudnienia ponad stu osób. Na deklaracjach, jak widać, się skończyło. Potwierdza to tezę, że rynek pracy nadal znajduje się w głębokim kryzysie, same ulgi nie wystarczą, potrzeba silnego impulsu dla gospodarki.
Jak zapowiedział na ostatniej sesji Rady Powiatu etatowy członek zarządu Jerzy Wziontek, Starostwo i PUP będą się starały, by w przyszłym roku programem objąć również bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Tych osób jest w powiecie ponad 5 tys. Władze mają nadzieję, że tym razem znajdą się chętni do zatrudniania pracodawcy.
(waw)