Ratujcie swoje dzieci
W latach 1999-2002 sąd rodzinny w Raciborzu odebrał rodzicom 67 dzieci. W tym roku już 76. To straszne - podsumowuje krótko Stefania Wolska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Raciborzu. Statystyki sądowe pokazują rozkład rodzin i rosnącą przestępczość nieletnich.
Swoim dzieciom najbardziej dziś zagrażają rodzice, ci nieporadni życiowo, często uzależnieni od alkoholu. Bezrobocie, brak środków do życia, bezczynność i brak perspektyw, to przyczyny, które wiele rodzin zawiodły na skraj przepaści. Statystyki sądowe bezlitośnie pokazują, jak tragiczne skutki powoduje ta sytuacja. Do końca roku pozostały jeszcze dwa miesiące, a już teraz liczba dzieci przekazanych do rodzin zastępczych i macierzystych (babcia, dziadek) jest większa niż w czterech poprzednich latach. Brakuje rodzin zastępczych. Jedna, uznawana za wzorcową, mieszka w mieszkaniu 89 m2 z jedenastką dzieci. Trzeba im koniecznie pomóc w adaptacji strychu - apelowała do radnych na ostatniej sesji sędzia Wolska. Z roku na rok rośnie liczba spraw karnych dotyczących nieletnich. W 2000 r. było 432, w 2001 r. 579, rok temu 585, w tym roku będzie około 700. Dlaczego tak się dzieje? Patologie w rodzinach są zielonym światłem dla młodych przestępców. Ale nie zawsze. Przypadków deprawacji nie brakuje również w tzw. dobrych domach. Goniący za pracą rodzice coraz mniej czasu mają dla swoich dzieci, zaś szkoły obarczone nadmiernie programem niewiele uwagi mogą poświęcić wychowaniu. W połowie spraw demoralizacji lub czynowi karalnemu nieletniego towarzyszył alkohol. Rośnie ciężar gatunkowy czynów. Są to przypadki, o których kiedyś by mi się nawet nie śniło - przekonywała sędzia Wolska, na co dzień orzekająca również w sprawach nieletnich. Jej zdaniem problem jest bardzo widoczny w śródmieściu Raciborza, mniej na obrzeżach i w wioskach ościennych.
Sędziowie nie widzą trudności w docieraniu dzieci i młodzieży do narkotyków. Zdaniem sędzi Wolskiej szkoły powinny być pod obserwacją, nie tylko policji i straży miejskiej, ale służb cywilnych, które stworzyłyby pas ochronny wokół szkół, wyłapując handlarzy narkotyków. Zdaniem radnego Leszka Wyrzykowskiego problem jest głębszy, tkwi w samej szkole, w mentalności młodzieży, jej środowisku. Zgodni byli co do jednego; w szkołach nie ma problemu ze zdobyciem narkotyków. Na wywiadówkę w szkole moich dzieci przyszła matka i z płaczem powiedziała: - mój syn bierze. Sprawdzajcie i pilnujcie swoje - ostrzegała - relacjonował radny Ryszard Frączek.
Przestępczość nieletnich, tragedie wielu dzieci w ich rodzinach (wide głośny niedawno przykład małoletniego Sebastiana katowanego przez matkę i ojczyma), alkoholizm i narkomania, to tematy tabu. Raz w roku dyskutują o nich radni. Raz w roku poznają statystyki, które coraz bardziej biją na alarm. Co zrobić? Drodzy Czytelnicy, czekamy na Wasze opinie. Najciekawsze zamieścimy na łamach Nowin Raciborskich.
Grzegorz Wawoczny