Piłkarski weekend na gorąco
Niezwykle gorący weekend mieli kibice piłkarscy regionu. Najpierw w piątkowy wieczór wodzisławska Odra potykała się z krakowską Wisłą na stadionie przy ul. Bogumińskiej (opis na stronie 12), w sobotę zaś w Kietrzu miejscowy Włókniarz podejmował lidera III ligi z Sosnowca. A w niedzielę z liderem, Górnikiem Jastrzębie - tyle że IV ligi - grała u siebie Unia Racibórz. Niestety, tego ostatniego meczu nie obserwowało zbyt wielu kibiców.
Pognębione ZagłębiePonad półtora tysiąca kibiców zasiadło w sobotnie popołudnie na trybunach kietrzańskiego stadionu - nie zważając na ziąb. Warto było przyjść, bo nie tylko stawka meczu była wysoka, ale też prestiż. Włókniarz spotykał się z sosnowieckim Zagłębiem, nadal niewygodnym dla wszystkich w lidze przeciwnikiem Lider miał prawo się obawiać tego spotkania, bo jak dotąd grał tu pięciokrotnie - i jeszcze nie wygrał. A podopieczni Franciszka Krótkiego po niezbyt imponującym początku sezonu rozkręcili się na dobre i są wciąż poważnym kandydatem do mistrzowskiego tronu. Dla gospodarzy przyjazd nieobliczalnych kibiców z Sosnowca był dodatkowym obciążeniem, dlatego na rogatkach miasteczka i przed stadionem widniało mnóstwo uzbrojonych tęgo policjantów. Ich obecność okazała się wystarczającym „straszakiem”.
Oba zespoły zagrały ofensywnie, strzałów i dobrych okazji miały sporo. Skuteczniejsi okazali się jednak tylko kietrzanie. Artur Rozmus będzie pewnie mile wspominał ten wieczór, bo trafił do siatki Tomasza Kurdziela dwa razy. Ale zanim to nastąpiło, na murawie trwała zacięta walka. Gospodarze strzelali często, choć niecelnie. Sosnowiczanie próbowali rozerwać obronne szyki rywali systemem szybkich podań, ale nie wychodziło to już najlepiej pod bramką. Cios, który zaważył na taktyce gości, zadał Tomasz Sosna tuż przed przerwą. Bardzo dobrze wystawił piłkę koledze Rozmus, urwawszy się obrońcom i idealnie dośrodkowując na pole karne - goście źle zastawili ofsajd i Sosna nie miał kłopotów z wpakowaniem piłki do siatki.
Po przerwie Zagłębie zmuszone zostało do ataku pozycyjnego - i choć golkiper Kietrza miał okazje się wykazać, długo na tablicy wyników widniała jedynka przy talbicy jego drużyny. Ale w końcu wyrównanie padło - Stolpa wykorzystał zamieszanie podbramkowe i celnie dobił odbity przez Hołdę strzał Lachowskiego. Wbrew pozorom, strata nie załamała gospodarzy - nadal grali swoje i po 10 minutach ponownie trybuny wrzasnęły z radości. Rozmus wykorzystał kiks jednego z defensorów i zanim bramkarz rywali zdołał zapobiec niebezpieczeństwu, już musiał sięgać do siatki po piłkę. Goście wznowili grę, stracili w głupi sposób piłkę - i kolejną bramkę. Tym razem „prezent” wykorzystał Kowalczyk, zagrał w tempo do Rozmusa i było po meczu. Grupka kibiców gości w tylnym sektorze zaczęła się denerwować, ale po apelu spikera i wyjściu policjantów uspokoiła się. I nawet stracona tuż przed końcem bramka, którą zdobył po ładnym podaniu Kowalczyka i chytrym strzale po ziemi w róg Rafała Drożdża, nie podgrzała im już krwi. Sprawiedliwości stało się zadość - skuteczniejsza jedenastka mogła świętować kolejne zwycięstwo. Tym cenniejsze, że dało awans na trzecią pozycję w tabeli i dogodną pozycję wyjściową przed rundą wiosenną rozgrywek - o ile kietrzanie równie pewnie zagarną punkty w pozostałych jeszcze pojedynkach ligowych.
Bez kibiców...
Mecz podwyższonego ryzyka mieli także w niedzielę działacze raciborskiej Unii. Do miasta mieli zjechać bowiem nie tylko piłkarze lidera IV ligi - Górnika Jastrzębie - ale także kibice. A ci niestety nie są mile widziani na żadnym obiekcie czwartoligowym od wielu lat. Cierpią na tym zwykli widzowie, którzy muszą kombinować, jak by tu jednak mecz obejrzeć. Kibiców jastrzębskich „łapano” już przed Oborą, na sam stadion nie zostali wpuszczeni - poprzestali na okrzykach i przyśpiewkach. Smętnie wyglądało z tego powodu samo widowisko - choć wbrew pozorom gospodarze wcale nie stali na straconej pozycji. Tradycyjnie już zawalili skuteczność. W drużynie gości zagrał „stary znajomy” Robert Żbikowski - jednak to nie on dobił miejscowych, a Taraszkiewicz po kwadransie gry w II połowie. Lider nie zachwycił, ale doświadczenie wielu jego graczy pozwoliło utrzymać mu skromne prowadzenie.
RTP Unia Racibórz - Górnik Jastrzębie 0:1 (0:0). Br. 58. Taraszkiewicz. RTP: Zając - Kowalczyk, Krótki, Praszelik (75. Świerczek), Śiwitała, Binek, Pawłowski (80. Ufoh), Behrendt (68. Janowicz), Podolak (46. Tomasiak), Frydryk, Bulandra.
(sem)