Ostróg wraca
Wydawałoby się, że ta inwestycja została ostatecznie spisana na straty. Obecny prezydent chce dokończyć budowę ośrodka rekreacyjnego na żwirowniach na Ostrogu, budowę, którą kilkanaście lat temu zaczynał.
Na wieloletnią inwestycję, jak obliczył magistrat, potrzeba 6,5 mln zł, w roku przyszłym już milion. Z budżetu miasta ma jednak pochodzić tylko co czwarta złotówka. 75 proc. potrzebnych pieniędzy ratusz chce bowiem zdobyć z puli funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Prezydent przedłożył radnym odpowiedni projekt uchwały, który został przyjęty na sesji 19 listopada. Zgoda racjów na wpisanie do przyszłorocznego budżetu tego zadania oznacza, że urzędnicy mogą już przystąpić do dalszych działań. Te nie będą wcale łatwe, bo chodzi o duże pieniądze. 25 proc. wkładu własnego, jak sygnalizuje prezydent w swoim projekcie uchwały, można sfinansować z pożyczek oraz preferencyjnych kredytów. Miasto nie ma zbyt wielu wolnych środków i niewykluczone, że będzie się musiało ratować pożyczką.Skąd pomysł dalszego inwestowania na Ostrogu? W poprzednich latach władze uznały, że miasta nie stać na samodzielną budowę ośrodka, możliwości pozyskania pieniędzy z UE nie było, tak samo jak chętnych do wydzierżawienia terenu i urządzenia tu kąpielisk. Jedna firma, która wzięła się za to, mocno przeszacowała swoje możliwości i żwirownie oddała. Dostał je Polski Związek Wędkarski, ale ten z kolei jedyne na co mógł sobie pozwolić, to oczyszczenie terenu i urządzenie komercyjnych łowisk. Wędkarze zrobili też projekt docelowego zagospodarowania żwirowni, który teraz, już przy unijnym wsparciu, magistrat chce realizować, uzasadniając to tym, że basen pod Oborą jest niewystarczający, a taki ośrodek zwiększy atrakcyjność turystyczną miasta.
(waw)