Las wyjęty spod pił
Blisko 160 ha odnowionego lasu na pożarzysku z 1992 r. najprawdopodobniej nie pójdzie pod piły. Kopalnia Piasku „Kotlarnia” chciała tu wydobywać żwir, bo potrzeba go przy budowie autostrad, a co dla niej najważniejsze, schodzi na pniu.
Wszystko na to wskazuje, że z planów kopalni nic nie wyjdzie. Pracę może w niej stracić około trzysta osób, bo eksploatowane złoża w tych okolicach już się kończą. Kopalnia upatrzyła sobie 156 ha na pograniczu województw śląskiego i opolskiego niedaleko Solarni, gdzie zalega około 50 mln ton poszukiwanego na rynku żwiru. Wojewoda śląski udzielił jej koncesji na rozpoznanie złoża (134 ha tego terenu leży w województwie śląskim), ale od niej jednak daleko do eksploracji. Nadchodzące zaś z różnych stron głosy sprzeciwu odniosą najprawdopodobniej ten skutek, że na tej koncesji się zakończy.Wydobywanie żwiru byłoby możliwe, gdyby Minister Środowiska zgodził się na zmianę przeznaczenia gruntów rolnych i leśnych, a Rada Gminy w Kuźni Raciborskiej ujęła kopalnię w planie zagospodarowania przestrzennego. Na razie burmistrz Kuźni i wójt sąsiedniej Bierawy złożyli wniosek o przekwalifikowanie gruntów, zaś kuźniańscy radni przyjęli uchwałę w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i aktualizacji studium jego uwarunkowań i kierunków.
Przeciwko kopalni zaprotestowały ostro Lasy Państwowe. Okręgowa Dyrekcja w Katowicach przygotowała negatywnę opinię do wojewody, który ją podzielił i również sprzeciwił się w wystąpieniu do ministra. Od dawna mówi się, że w czaszy przyszłego zbiornika „Racibórz” powinna być prowadzona intensywna eksplotacja żwiru, który tam zalega. Nie można więc tworzyć kopalni na miejscu lasu odbudowanego kosztem 90 mln zł, w tym ze środków pomocowych, na pożarzysku z 1992 r. - mówi nadleśniczy Zenon Pietras z Rud Raciborskich. Ten las, składający się głównie z sosny, modrzewia i brzozy, spełnia już swoje funkcje. Chroni glebę, produkuje tlen, poprawia warunki wodne. Zregenerowało się w nim runo leśne. Za kilkadziesiąt lat zostanie uzupełniony drzewostanem liściastym, głównie dębem i bukiem.
Inne argumenty Lasów Państwowych to transport. Przewiezienie 50 mln ton żwiru do Kotlarni, to - jak obliczyli leśnicy - 700 tys. kursów po 5 km. Nietrudno domyślić się, co to oznacza dla lasu. Wyliczę tylko najważniejsze kwestie: wzrost zagrożenia pożarowego, pogorszenie warunków do wegetacji pozostałych drzewostanów, przepłoszenie zwierzyny i szkodliwe emisje. Sama kopalnia, która podczas wydobycia utworzy ogromny lej depresyjny, zaburzy stosunki wodne dla całego okolicznego lasu - dodaje nadleśniczy. W sąsiednim województwie opolskim kopalnia miała zrekultywować 950-hektarowe wyrobisko. Do dziś tego nie zrobiła.
Gmina, której działania formalnie umożliwiły kopalni rozpoczęcie starań o eksploatację żwiru, postawiła jeden warunek. Nie może się to negatywnie odbić na środowisku, a teren musi być zrekultywowany. Gdyby tak się stało, zapełnione wodą wyrobisko można by przeznaczyć na ośrodek rekreacyjny. Dla samorządu ważne byłyby również wpływy z opłaty eksploatacyjnej. (waw)