Jak się nie strzela...
Dla obu ekip był to arcyważny bój. Start, w razie wygranej, mógłby powiększyć swą przewagę nad konkurentami, a Sparta zrównać się z nim punktami. Gościom w pełni się udało, za sprawą doskonałej organizacji gry w środku pola. Babickim futbolistom sprzyjało też nieco szczęście, bo miejscowi zmarnowali w pierwszej połowie kilka dogodnych sytuacji. A jak się nie strzela, to się dostaje... - głosi futbolowe abecadło. Pierwsze minuty obie ekipy spędziły na wzajemnym wypatrywaniu dziur w ustawieniu. Przewagę mieli gospodarze, tyle że długo nie potrafili poradzić sobie z wysoko ustawioną defensywą rywali. Dopiero w 20 minucie szansę miał Kołodziej - po rajdzie Kosiby i jego krótkim podaniu w „uliczkę” znalazł się sam na sam z Koniecznym. Jakim cudem soczyście uderzona przezeń piłka minęła lewy słupek bramki, zastanawiali się nie tylko rozczarowani kibice Startu. Kilka minut później ten sam gracz sfinalizował kolejną akcję swego zespołu strzałem z 18 m. Konieczny odbił piłkę... wprost pod nogi Poznańskiego. I po raz kolejny gościom sprzyjało szczęście, bo pomocnik Startu po prostu się z nią minął... choć miał przed sobą pustą bramkę.
Sparta nie kwapiła się długo do groźniejszych wypadów, dopiero po wspomnianych wyżej akcjach jej gracze pojęli, iż bezpieczniej będzie trzymać rywali na dystans. Sygnał do ataków dał strzałem z dystansu Pytlarz. Końcówka pierwszej odsłony należała do gości - kilka akcji prowadzonych skrzydłami było groźnych, ale zabrakło wykończenia ich strzałami z dystansu. Oczekującym na drugą odsłonę kibicom wydawało się, że w grze niewiele się zmieni. Tymczasem mecz ustawiła już pierwsza akcja po przerwie. Obrońcy Startu chyba byli jeszcze myślami w szatni, gdy Pytlarz niespodziewanie znalazł się za ich plecami i przelobował próbującego ratować sytuację Frańczyka. To sparaliżowało miejscowych. W końcu nieporadnością partnerów w ataku zdenerwował się stoper Olender. Pobiegł do przodu... i od razu strzelił w poprzeczkę. Ale to było wszystko, na co było stać Start. Obrona Sparty grała bezbłędnie, w czym spora zasługa Behrendta. Kapitan zespołu gości dwoił się i troił, ustawiał partnerów, asekurował ich w krytycznych chwilach. Głównie dzięki niemu Konieczny nie miał w tej części gry specjalnie dużo okazji do interwencji. W końcówce graczy Startu, w miarę jak kolejne akcje kończyły się niczym, ogarniała frustracja. Ostatecznie dobił ich Jacek Cyran. W 79 min. po kapitalnej wymianie piłek z partnerami w polu karnym napastnik Sparty nie zmarnował sytuacji sam na sam z Frańczykiem. W 84 min. wykorzystał błąd golkipera Startu, który niepewnie wyszedł do kornera i uprzedził go celną główką. Miejscowi mieli szczęście, że nie przegrali wyżej, ale kolejne strzały rozluźnionych rywali nie były już tak celne. Pietrowice Wlk. - Babice 0:3 (0:0). Br. 46. Pytlarz, 79. i 84. J. Cyran. Start: Franczyk - Olender, Hadamiec, J. Kosiba (46. Harmata), G. Kosiba, Zapotoczny (35. Łabinowicz), Poznański, Sylwester, Kołodziej, Gorczowski, Górszczyk. Sparta: Konieczny - Krzyszkowski, Behrendt, Mruczyński, Tkocz. Pytlarz, Kwapik (46. Biskup), J. Cyran, M. Cyran (80. Chluba), Czepczor (85. Achtelik), K. Cyran.
(sem)