Sprawa II Lo była wina, musi być kara
„Nie ma już sensu dyskutować i ubolewać nad tym, co się stało. Racibórz, tak jak kiedyś Toruń, jest teraz na ustach całej Polski i oczekuję, że się zrehabilituje” - uważa śląski kurator oświaty Jerzy Grad. W miniony czwartek spotkał się w raciborskim Starostwie z dyrektorami miejscowych szkół ponadgimnazjalnych i władzami powiatu oraz na krótkiej konferencji z dziennikarzami.
W opinii kuratora owa rehabilitacji miałaby polegać na wypracowaniu w powiecie raciborskim wzorców postępowania, które zapobiegłyby na przyszłość podobnym wydarzeniom jak „Chrzest 2004” w II LO. Chodzi o działania uświadamiające, skierowane do młodzieży już od czerwca, od momentu rekrutacji i realizowane później konsekwentnie od początku roku szkolnego, a także właściwy nadzór. To mógłby być wzór dla całego województwa, a może i Polski - dodał Jerzy Grad. Ujawnił, że z ankiet przeprowadzonych przez Kuratorium w śląskich gimnazjach wynika, iż około 30 proc. uczniów spotkało się w tych szkołach z przemocą.
To, co stało się w II LO władze oświatowe określają jednoznacznie jako naganne. Wstępny raport powołanej kurator komisji nie skłania jednak - jak wyraźnie oświadczył kurator - do podejmowania natychmiastowych decyzji. Będą na pewno zalecenia - dodał.
Z wyciąganiem ostatecznych wniosków wstrzymuje się organ prowadzący II LO, czyli Starostwo. Starosta Henryk Siedlaczek czeka na ustalenia swojej komisji, ale nie ukrywa, że wolałby się skupić przede wszystkim na programie naprawczym.A skoro trzeba coś naprawiać, to co? Kurator Jerzy Grad nie krył, że jego zdaniem szkoła nie ustrzegła się od błędów, m.in. w prowadzeniu nadzoru podczas przerw. Za „niewłaściwą” uznał także pracę szkolnego pedagoga.
Podczas dwóch ostatnich konferencji rada pedagogiczna II LO zdecydowała o skreśleniu z listy uczniów pięciu organizatorów feralnych otrzęsin a także ukarania upomnieniem lub naganą szesnastu pozostałych uczestników wydarzenia, mniej lub bardziej aktywnych „kibiców” „chrzczenia” pierwszoklasistów.
Czy kary te są słuszne w sytuacji, gdy Kuratorium wytyka błędy radzie pedagogicznej? Jerzy Grad nie ma wątpliwości, że tak. Była wina, musi być kara. To przecież nie nauczyciele zmuszali do wkładania głowy w pisuar. Można ich winić, że czegoś nie dopilnowali, ale winowajcami otrzęsin byli konkretni uczniowie - oświadcza.
Nie wiadomo, czy sami nauczyciele dostrzegają swoje błędy. Dyskusje przeprowadzone na konferencjach rady objęto klauzulą poufności. To moje prywatne odczucie. Jestem przekonany, że rada jest świadoma tego, co się stało. Ma poczucie odpowiedzialności za uczniów i szkołę oraz samych siebie. Nauczyciele są wstrząśnięci i poruszeni. Usłyszałem wypowiedzi bardzo emocjonalne. Uważam, że ta rada jest w stanie podejść do problemu, który teraz przed nią postawiono - mówi starosta Siedlaczek, który uczestniczył w konferencji 12 listopada.
Na forach dyskusyjnych portali można tymczasem znaleźć wiele negatywnych opinii o decyzjach rady. Przeciwko wyrzuceniu kolegów ze szkoły, dostrzegając jednak naganność ich postępowania, opowiedzieli się także uczniowie II LO. Do starosty wysłali petycję podpisaną przez ponad pięciuset uczniów.
Cieszę się z ich reakcji, bo dostrzegają problem. Widzą, że dobre II LO nagle stało się napiętnowane. Po tym wrześniowym falstarcie muszą teraz udowodnić, że szkoła nadal zasługuje na miano dobrej. Będziemy wspierali każde ich inicjatywy - komentuje stanowisko uczniów kurator Grad.
Spotkanie kuratora z dyrektorami placówek oświatowych i władzami powiatu było zamknięte dla mediów. Na konferencji prasowej nie było mediów ogólnopolskich.
16 listopada w II LO odbyło się spotkanie rodziców wszystkich pierwszoklasistów z dyrektorem, wychowawcami i psychologiem. Postawionych zostało wiele pytań, przede wszystkim o to, co zrobić, by do takich zdarzeń więcej nie doszło. Kamery w ubikacji, naloty na toaletę czy wytworzenie atmosfery strachu przed przyłapaniem problemu nie rozwiąże. Musi nastąpić zmiana w świadomości młodych ludzi, a to jest proces bardzo delikatny i długotrwały. Podczas spotkania rodzice przyznawali się, że nie do końca potrafią kontrolować zachowanie swoich dzieci. Szkoła też nie jest w stanie tego zrobić. Ale żadna ze stron nie powinna unikać za to odpowiedzialności. Powinniśmy bardziej ze sobą współpracować, być stale w kontakcie, bo tylko wspólne działania przyniosą efekty. Celem spotkania było też zapewnienie rodziców, że bez względu na to, czy ich dzieci brały w tym udział, czy nie, nie są nam obojętne - powiedział po spotkaniu Leszek Wyrzykowski, dyrektor II LO.
Podczas spotkania silnie podkreślany był negatywny wpływ mediów na kształtowanie świadomości młodych ludzi. Z jednej strony karmią młodzież negatywnymi wzorcami, dewiacjami, papką przemocy i seksu. Później te same media zadają dramatyczne pytanie: dlaczego tak się stało? Naszą i rodziców rolą jest przekazania im takich wzorców, by nie ulegali tego typu przekazom - zapewniał dyrektor.
(waw, Adk)