Sensacyjne odkrycie
Po starodrukach skradzionych z Krakowa i księdze praw miejskich Głubczyc, Polska próbuje odzyskać kolejny bezcenny zabytek, tym razem raciborski. Londyński dom aukcyjny Sotheby's wystawił na sprzedaż dwie karty słynnego graduału dominikańskiego z Raciborza, który zaginął w 1945 r. Wystawione karty warte są około 6 tys. funtów. Polskie władze chcą wstrzymać aukcję. MSZ wystąpiło już o to do ambasady Wielkiej Brytanii.
To pierwszy po wojnie przypadek, kiedy odnajduje się dzieło sztuki wywiezione w nieznanych okolicznościach z Raciborza. Na trop przypadkowo wpadł dr Janusz Spyra z Muzeum w Cieszynie, przeglądając ofertę Sotheby’s w internecie (www.sothebys.com). Wystawiono do sprzedaży tylko dwie karty z datowanego na 1500 r. graduału, podpisując je jako pochodzące z klasztoru dominikanów w Oświęcimiu. Dom aukcyjny spodziewa się uzyskać za nie od 4 do 6 tysięcy funtów.Informacja o aukcji trafiła do dr. Bogusława Czechowicza z Uniwersytetu Wrocławskiego i historyka sztuki - dr. Jerzego Gorzelika z Katowic. Obydwaj zaczęli podejrzewać, że to karty ze słynnego graudału raciborskiego. Jego dokładny opis znalazł się w wydanym w 1942 r. opracowaniu Ernsta Klossa, poświęconym śląskiemu malarstwu książkowemu w średniowieczu1 . Sotheby’s umieściło w internecie jedną z paginowanych2 stron. Znajdujące się na niej figury odpowiadają opisowi tej samej strony graduału z Raciborza. Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z bezcennym zabytkiem zaginionym w 1945 r. - mówi dr Gorzelik.
Opracowanie Klossa to dowód, że znajdujący się w Londynie zabytek został wywieziony z Raciborza, a nie zniszczony podczas działań wojennych. Nastąpiło to w 1944 lub 1945 r. Graduał przechowywano w skarbcu kościoła farnego. Oprócz niego zaginęły także oryginały średniowiecznych dokumentów książęcych, starodruki oraz słynna kustodia z 1495 r.
Nie wiadomo, kto wywiózł bezcenne eksponaty; czy uciekający z Raciborza Niemcy, czy też Rosjanie, którzy wysyłali na zajęte tereny specjalne ekipy muzealników i konserwatorów poszukujących dzieł sztuki. Kustodia najprawdopodobniej spoczywa dziś w skarbcu Ermitaża w Sankt Petersburgu.
Sotheby’s twierdzi, że karty oddała na aukcję zaufana osoba, z którą dom współpracuje od szeregu lat. Dotychczas nie było podobnych problemów. Licytacja ma się odbyć 7 grudnia.
Ale czy do niej dojdzie? Polski MSZ i ministerstwo kultury już zainteresowały się tą sprawą. Podobnie w Raciborzu, skąd musi wpłynąć oficjalny wniosek o zwrot graduału. O sprawie wie prezydent Jan Osuchowski i miejski konserwator zabytków. Działania na ministerialnym szczeblu zapowiada poseł Andrzej Markowiak. Na razie jednak za wcześnie, by mówić o szczegółach planowanych kroków. Wiadomo jednak, że polska strona musi przygotować odpowiednie stanowisko do 6 grudnia. MSZ już wystąpił od wstrzymanie aukcji do brytyjskiej ambasady.
Starania poprze Kościół, który do 1945 r. dysponował graduałem. Pierwszy raz w naszej diecezji spotykam się z zabytkiem zaginionym w czasie wojny i odnalezionym na zagranicznej aukcji. Na pewno będziemy wspierać działania na rzecz jego odzyskania - mówi ks. dr Piotr Maniurka, diecezjalny kustosz zabytków z Opola.
Szybko w sprawie zareagowała parafia WNMP w Raciborzu, która formalnie jest właścicielem zabytku. Jak powiedział nam ks. Józef Zura, na prośbę MSZ przesłano już do Warszawy odpowiednie pełnomocnictwa do działania.
G. Wawoczny