Zatrzęsie mocniej?
Po 1997 r. nikt nie ma wątpliwości, że Odra może zalać znaczną część miasta. Po ubiegłotygodniowym trzęsieniu ziemi na Podhalu, które odczuli raciborzanie, trzeba założyć, że ruchy skorupy ziemskiej mogą także wywołać kataklizm. Mówią o tym stare kroniki. Tyle że setki lat temu nie było wieżowców, po których teraz goni fala sejsmiczna, powodując poważne drgania na wyższych kondygnacjach. 30 listopada o godz. 18.19, kiedy przez kilka sekund trzęsły się wieżowce przy ul. Katowickiej oraz na Ostrogu, na trwającej właśnie sesji Rady Powiatu dyskutowano o bezpieczeństwie mieszkańców i zarządzaniu kryzysowym. Temat przewodni: ostatnie wichury, przez które dziesiątki tysięcy ludzi na Śląsku nie miało prądu. Nie jesteśmy przygotowani na takie klęski - grzmieli rajcy. Wyłączono prąd, siadła łączność, zabrakło koordynacji działań - komentowano to, co się wydarzyło 19 listopada. Niski budynek Starostwa przy ul. Klasztornej, starej, dobrej niemieckiej roboty, ani drgnął. O tym, że zatrzęsło 10-piętrowcami w Raciborzu szef powiatowego centrum zarządzania kryzysowego dowiedział się od nas. Kiedy radni przechodzili do następnych tematów sesji, strażacy odbierali telefony zatrwożonych mieszkańców. Konserwatorzy dokonywali przeglądów wind. Strat na szczęście nie było.
Ludzie wypadali z łóżekCo by było, gdyby 30 listopada zatrzęsło tak, jak 5 czerwca 1443 r. w okolicy Wrocławia? Odnotowano wówczas poważne szkody w budynkach murowanych stolicy Śląska, w Brzegu, gdzie spadła część sklepienia kościoła parafialnego oraz w Krakowie. Tam zawaliło się sklepienie kościoła św. Katarzyny. W Roczniku Raciborskim II, czytamy m.in.: w środę przed Zielonymi Świątkami, 5 czerwca 1443 r., było trzęsienie ziemi wszędzie tak wielkie, że liczne kościoły, budynki miejskie i domostwa na Śląsku, w Polsce i na Węgrzech rozpadały się, dachy i wieże spadały, a w stawach rybnych woda wylewała się na pola, natomiast drzewa ruszały się i niektórzy ludzie padali. Dnia 16 czerwca 1443 r. było dwukrotne trzęsienie ziemi.
Na obszarze Polski, od 1000 do 2000 r., doliczono się blisko 80 poważnych trzęsień ziemi. Ostrzeżenia nie wypływają jedynie z ust historyków, ale i geologów. Górny Śląsk należy w Polsce do najbardziej aktywnych sejsmologicznie. To właśnie tu notowano najwięcej trzęsień ziemi. Wiara w możliwość wystąpienia takiego kataklizmu jest jednak nadwyraz słaba, póki ludzie sami nie poczują się zagrożeni. Do lipca 1997 r. mało kto w Raciborzu wierzył w powódź tysiąclecia.
Czy wypada więc wierzyć w możliwość poważnego trzęsienia ziemi w Raciborzu - mieście usytuowanym w Bramie Morawskiej rozdzielającej pasma młodych Karpatów i starych Sudetów? Historia przekonuje, że tak.
Największy kataklizm miał miejsce w Raciborzu w 1774 r. Stare źródła podają, że z tego powodu osunęła się wieża przy kościele farnym. 22 sierpnia 1785 r. i 27 lutego 1786 r. było jeszcze gorzej. „O godzinie 7.00 rano odczuto lekkie trzęsienie ziemi. Niedługo, bo już 27 lutego 1786 r. o godz. 4 rano nastąpiło silniejsze, a miejscami tak silne, iż wiele osób wypadło z łóżek, obrazki pospadały ze ścian, a śpiący na poddaszach pouciekali z mieszkań swych z obawy przed zawaleniem się domu”.
Dla Raciborza groźny jest obszar epicentralny na linii Cieszyn - Opawa. Notowane tu w XVIII i XIX w. wstrząsy powodowały rozpadliny w ziemi, pęknięcia murów, poruszały wieże i dzwony.
Ostatnie największe trzęsienie odczuwalne w Raciborzu zanotowano w 1858 r. Wystąpiło 15 stycznia, pomiędzy godz. 20.20 a 20.30.
Przyszło od górali
„Popękane ściany, okna, kominy w kilku szkołach i budynkach użyteczności publicznej oraz w co najmniej kilkunastu domach to efekt wtorkowego trzęsienia ziemi w powiecie nowotarskim na Podhalu - podał komendant straży pożarnej w Nowym Targu, Józef Galica” - tak zaczynała się relacja zamieszczona w miniony wtorek na portalu onet.pl.
Trzęsienie to odnotowało Śląskie Obserwatorium Geofizyczne w Raciborzu. Było ono u nas lekko odczuwalne. Miało siłę od 4,6 do 4,7 stopni w skali Richtera i dzieliło się na dwie fazy, które dzieliła 20-sekundowa przerwa. Epicentrum znajdowało się w obrębie pienińskiego pasa skałkowego, zaś ognisko wstrząsu było głęboko, około 20 km pod powierzchnią ziemi. Fala sejsmiczna rozeszła się w promieniu około 200 km - relacjonuje kierownik Obserwatorium, Wojciech Wojtak. Wrześ-niowe trzęsienie na Pomorzu, o którym niedawno było głośno, miało około 5 st. w skali Richtera.
Dla sejsmologów trzęsienie na Podhalu to żadna nowość. W tym rejonie występuje średnio co 30 lat. Stacja położona na wzgórzu przy kościele Matki Bożej odnotowała również wielkie trzęsienie w Japonii sprzed kilkunastu dni.
Problem w tym, że trzęsienie na Podhalu odczuły nie tylko sejsmografy, ale i ludzie. Wieżowce są podatne na falę. Pnie się ona w górę, wprawiając wyższe piętra w odczuwalne drgania. To tak jakbyśmy przymocowali jeden koniec pręta do stołu i uderzyli z dużą siłą w drugi. Każdy wie, jaki wywołuje to rezonans - mówi W. Wojtak.
Blokowisko na Katowickiej to idealne miejsce, w którym fala może napędzić ludziom strachu. Na Ostrogu dochodzi grząskie podłoże pod 10-piętrowcami. Pobudowano je na starych bagnach. Już w latach 80. bloki te trzeba było prostować, bo się przechylały. A fala sejsmiczna ma to do siebie, że miękkie nadrzeczne podłoże ją potęguje, a lita skała tłumi. To znane prawo fizyki, że duża masa pochłania dużo energii - objaśnia W. Wojtak.
Kłopotliwa jest dziś odpowiedź na pytanie, co się stanie jeśli epicentrum trzęsienia będzie nie 200 a 50 km od Raciborza? Setki lat temu waliły się tylko kościelne wieże. Niskim domom nic nie groziło, a wysokich nie było.
A teraz są. Kiedy je wznoszono, projektanci nie brali pod uwagę trzęsień. Oblicza się siłę wiatru, nacisk mas śniegu, ale ruchy skorupy ziemskiej? Nie, nigdy tego nie uwzględniano - kończy architekt Wojciech Krzyżek.
Grzegorz Wawoczny
Sonda Aleksandra Dik