Policjant w gruchocie
Trzon policyjnego taboru w Raciborzu to 10 i 12-letnie polonezy. Sytuacja stała się dramatyczna. Lepsze wozy ściąga się dziś za kilkaset euro z Niemiec.
„Całkowicie sprawne są jedynie cztery samochody zakupione ze środków wspólnych policji i samorządów Krzanowic, Pietrowic Wielkich, Rudnika i Rud” - napisał komendant powiatowy podinsp. Edward Mazur w materiałach na ostatnią sesję Rady Powiatu. Po okolicznych wioskach, gdzie zagrożenie przestępczością nie jest tak duże, jak w Raciborzu, policjanci poruszają się nowymi oplami astrami. W stolicy powiatu jeżdżą stare polonezy. Zdaniem komendanta Mazura komentarz do tej sytuacji jest zbędny. Na ostatniej sesji Rady Miasta zapowiedziano, że w przyszłorocznym budżecie mają się znaleźć pieniądze na zakup dwóch nowych radiowozów. Gmina wesprze także 500 tys. zł adaptację Prodrynu przy ul. Bosackiej na nową siedzibę komendy.
Na razie jednak policjanci pracują w starym budynku niemieckiego Frontu Pracy przy pl. Wolności, jeżdżą zdezelowanymi produktami żerańskiej FSO i piszą protokoły przesłuchań na maszynach do pisania. Komputerów pojawia się co prawda coraz więcej, ale o sprzęcie, jaki mają do dyspozycji uczniowie w szkołach, nie licząc dostępu do internetu, stróże prawa mogą tylko pomarzyć. Jedyne co tak naprawdę dobrze działa, to nowoczesna cyfrowa centrala telefoniczna.
(waw)