Potrzebny kardiolog
1 stycznia poradnia kardiologiczna w Przychodni przy ul. Ocickiej została zamknięta. Powodem tego jest brak specjalisty, który mógłby przyjmować tu pacjentów.
Prowadzący do tej pory poradnię lekarz internista z II st. specjalizacji nie był kardiologiem. Zrezygnował ze względu na wiek. Nie mam osoby, którą mógłbym zatrudnić, bo nie ma chętnych specjalistów z tej dziedziny, chcących pracować tu za pieniądze, oferowane przez NFZ - twierdzi Stefan Maślanka, prezes NZOZ „Centrum Zdrowia”. Wskazuje, że w Raciborzu w ogóle nie ma kardiologów, a jeżeli już są, to dojeżdżają z Zabrza czy Gliwic. Zdaniem S. Maślanki brak specjalistów na etatach w prowincjonalnych ośrodkach jest tendencją ogólnopolską. Związane jest to również z emigracją lekarzy do krajów Europy Zachodniej, gdzie po prostu są lepiej opłacani. Zamknięcie poradni przy ul. Ocickiej nie oznacza jednak, że pacjenci z terenu Raciborza zostali cał-kowicie pozbawieni opieki kardiologicznej. W dalszym ciągu funkcjonuje poradnia przy ul. Gamowskiej, gdzie przyjmuje dwóch lekarzy internistów z II st. specjalizacji, będących w trakcie robienia podspecjalizacji z kardiologii. Zgodnie z obowiązującymi przepisami już są traktowani w tej dziedzinie jako specjaliści.
Jednak liczba świadczonych przez raciborski szpital usług ograniczona jest limitem, zawartym w kontrakcie, przyznanym przez NFZ. W praktyce oznacza to, że poradnia przy ul. Gamowskiej nie będzie w stanie przejąć wszystkich pacjentów z przychodni przy ul. Ocickiej.
O tym, że przychodnia zamyka poradnię kardiologiczną dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Nikt nie zwrócił się do nas o przejęcie kontraktu, dzięki czemu bylibyśmy w stanie zapewnić odpowiednią liczbę świadczeń - powiedział nam Zbigniew Wierciński, zastępca dyr. ds. medycznych Szpitala Rejonowego w Raciborzu. Jednocześnie zapewnia, że pacjenci będą tu przyjmowani w miarę możliwości poradni.
Ci, którzy nie zmieszczą się w przyznanym przez NFZ limicie, na wizyty u kardiologa będą musieli dojeżdżać do innych miast. Tu z kolei na długo mogą utknąć w kolejce oczekujących na przyjęcie do specjalisty. Znacznie szybciej do szpitala trafią chorzy z ostrymi dolegliwościami sercowymi. Ale to chyba marna pociecha.
(Adk)