Cena szczęścia
Czuje się coraz bardziej załamana i bezradna. Nie kryje już łez. Boi się, że będzie musiała opuścić czwórkę małych dzieci i wyjechać z Polski. Bez szans na szybki powrót. Resmer Ron Nowakowska z Kambodży stara się o polskie obywatelstwo. Na przeszkodzie stoi brak pieniędzy.
Mąż Tomasz nazywa ją Moniką. Jest Polakiem. Poznali się w Kambodży, gdzie stacjonował z wojskami ONZ. Mają czwórkę dzieci. Najstarszy Adaś ma 10 lat, najmłodszy Adrian 1,5 roku. Jest jeszcze 8-letnia Ania i 3-letnia Sandra. W Polsce mieszkają od 1993 r. Zezwolenie na pobyt stały Resmer otrzymała do 2008 r. Kobieta chce starać się o polskie obywatelstwo. Podstawowym warunkiem jest ważny paszport macierzystego kraju. I tu pojawia się problem. Ważność paszportu skończyła się w 2003 r. Najbliższa placówka dyplomatyczna Kambodży znajduje się w Niemczech. Tam powiedzieli mi, że muszę udać się do Kambodży. Nie wiem już, co mam zrobić - twierdzi Nowakowska. Sześcioosobową rodzinę utrzymuje mąż. Za niewiele ponad 400 zł miesięcznie. Zwróciliśmy się do Wydziału Spraw Obywatelskich i Migracji Śląskiego Urzędu Wojewodzkiego, aby ustalić czy rzeczywiście kobieta musi udać się do Kambodży. Tam usłyszeliśmy, że jest to sprawa indywidualnych dla poszczególnych państw zapisów prawnych, o których polskie instytucje nie posiadają wiedzy.
Raz już próbowała
Nowakowskiej udało się już raz wyjechać do Kambodży w celu wyrobienia nowego paszportu, gdy stary był jeszcze aktualny. Wierzyła, że zdąży załatwić wszelkie związane z tym formalności. Podróż była możliwa tylko dzięki ogromnym wyrzeczeniom, zapożyczeniu się całej rodziny w Kambodży i pomocy ludzi w Raciborzu. Niestety, w Kambodży zachorowała i trafiła do szpitala, gdzie musiała przejść operację. Zebrane pieniądze poszły na pokrycie kosztów leczenia. Na wyrobienie paszportu już nie wystarczyło.
Ostatnia szansa
Po 2008 roku, bez paszportu, w Polsce będzie przebywać nielegalnie. Wtedy grozi jej deportacja i kilkuletni zakaz wjazdu do naszego kraju. W Urzędzie Wojewódzkim uzyskała polski dokument podróży, dzięki któremu może przekraczać granicę. Otrzymuje się go tylko raz i jest ważny jedynie przez dwa lata. Tyle czasu Nowakowscy mają na zebranie pieniędzy i uratowanie swojej rodziny. Cena szczęścia to ok. 4 tys. zł za podróż w dwie strony. Do tego trzeba doliczyć jeszcze kwotę potrzebną na załatwienie formalności.Gwarantujemy za tę rodzinę
Dwójka starszych dzieci uczęszcza do Szkoły Podstawowej nr 13. Są zadbane, grzeczne i bardzo dobrze się uczą - mówi Krystyna Cieniek, szkolny pedagog. Zna problemy i sytuację materialną rodziny. O Nowakowskiej wypowiada się jak najlepiej. Wspaniała kobieta i matka. Jest bardzo uczciwa. O tym, że jest im ciężko, dowiedzieliśmy się przypadkiem. Trzeba ratować tę kobietę dla jej dzieci, czwórki fajnych, małych Polaków, które mogą stracić matkę. Gwarantujemy za tę rodzinę - podkreśla K. Cieniek.
Bardzo kocham swoje dzieci i męża. Nie zostwię ich! - zapewnia kobieta, odpowiadając na pytanie czy wróci do Polski, gdzie musi radzić sobie z trudną sytuacją materialną. Sprawą zainteresowaliśmy raciborskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Cel jest jak najbardziej słuszny, postaramy się pomóc - zapewniła Krystyna Klimaszewska, prezes TPD, która zapoznała się z sytuacją tej rodziny. W tym celu udostępniła numer konta towarzystwa, na który można wpłacać pieniądze, przeznaczone na sfinansowanie podróży Resmer Ron: ING Bank Śląski 40 1050 1328 1000 0004 0003 3221 z dopiskiem „Akcja Paszport”.
Aleksandra Dik