Pod wpływem szwagra
Raciborzanin Jarosław Przybysz ukończył organizowany przez Roberta Korzeniowskiego „Cracovia Maraton IV”, pokonując dystans 42 km i 195 m w 5 godzin i 15 minut. Chciałem się sprawdzić.
Mam 41 lat i byłem ciekaw do czego zdolny jest organizm i psychika w tym wieku – mówi Przybysz. Zaczęło się od namowy szwagra, który pobiegł w maratonie już czwarty raz. Kiedy dowiedział się, że Przybysz codziennie rano biega z psem, po parę kilometrów wałami nad Odrą, uznał, że poradzi sobie w krakowskiej imprezie. Było zimno i padał deszcz. Trasa maratonu była żmudna, od Błoni do Nowej Huty i z powrotem do Krakowa na Rynek. W Raciborzu biegam po ziemi, a tu był bez przerwy asfalt. Dobrze, że miałem właściwe obuwie – uważa raciborzanin, prawdopodobnie jedyny reprezentant naszego miasta w imprezie z udziałem 1700 osób. Ponad 600 uczestników zrezygnowało na długo przed metą. J. Przybysz ukończył bieg w okolicy 800 miejsca, a w swojej kategorii był w drugiej setce. Sam Korzeniowski twierdzi, że po 40-tce biega się w maratonach lepiej niż młodszym wieku. Za rok znów chcę wystartować i zrobić wynik o godzinę lepszy – zapowiada pan Jarosław. Pasjonują go również sporty ekstremalne, np. wspinaczka wysokogórska, jeździ też konno i na nartach.(m)