Uśmiech proszę
Komunie, śluby i inne uroczystości rodzinne to dla nas wszystkich ważne chwile. Aby je ocalić od zapomnienia przed upływem nieubłaganego czasu, chętnie wybieramy się do fotografa. Jednak odbierając w zakładzie fotograficznym plik kolorowych lub czarno białych fotek nie znajdziemy wśród nich negatywów. Dlaczego tak jest? Sprawa okazuje się być dość skomplikowana i budząca wiele kontrowersji. Przy dzisiejszym poziomie techniki takie stanowisko fotografów można uznać czysty anachronizm. Ale po kolei...
Klientów odwiedzających zakład fotograficzny interesuje przede wszystkim jedna, zasadnicza kwestia, a mianowicie, co lub raczej kogo przedstawiają odebrane przez nich zdjęcia. Ponieważ na papierze widnieje ich podobizna, zdjęcie wykonane z ich inicjatywy, zostało zapłacone, sprawa może wydawać się prosta. Osoba, która została sfotografowana powinna mieć prawo do posiadania zarówno zdjęć jak i negatywów. A jednak jest inaczej, negatywów nie otrzymuje się wraz ze zdjęciami. Jak się okazało, można je natomiast uzyskać po upływie jakiegoś czasu i za odpowiednią dopłatą. Fotografowie wyjaśniają, że jest to spowodowane ustawą o ochronie praw autorskich, które są zastrzeżone, tak jak w przypadku innych prac artystycznych. Ich zawód wymaga sporej inwencji, pomysłowości i przede wszystkim fachowości, pozbywanie się własnego materiału jest więc postrzegane przez niektórych z nich jak sprzedawanie własnej licencji. Powszechnie dominuje więc zasada niewydawania negatywów. „Negatywy są własnością zakładu, mimo iż jest na nich czyjaś twarz. To jest moja praca artystyczna, moje pomysły, oświetlenie, praktyka itd.” - powiedział nam właściciel jednego z raciborskich zakładów fotograficznych. Ten sam fotograf zapytany o to, czy istnieje jakakolwiek możliwość uzyskania negatywów odpowiada, że owszem, można je wykupić w cenie 50% pozycji studyjnej. „U mnie można wykupić negatywy po jakichś dwóch, trzech latach. Zdarza się tak, że ktoś np. wyjeżdża do Niemiec i boi się, że te negatywy zaginą. Natomiast nie wydaję ich, kiedy ślub był teraz i widzę, że ktoś po prostu kombinuje” - mówi właściciel zakładu FOTO A-R, Andrzej Złoczowski. Tak naprawdę więc to, czy i kiedy dostaniemy negatywy zdjęć zależy wyłącznie od dobrej woli fotografa i nikt nie ma prawa zmusić go, aby postąpił inaczej. Zresztą w każdym zakładzie fotograficznym ta kwestia jest rozwiązywana inaczej. Sami zainteresowani niechętnie udzielają informacji na ten temat. Negatywów albo nie wydaje się wcale, albo odsprzedaje się je po upływie określonego czasu. Może to być po roku, dwóch, trzech lub pięciu latach. W ostatnim czasie zdjęcia umieszcza się też na płycie CD. Taka możliwość istnieje np. w zakładzie fotograficznym CYFRA-foto.Fotografowie zapewniają, że niewydawanie negatywów to także kwestia jakości zdjęć, nad którymi przyszło im pracować. Zwracają uwagę na to, że każdy rzetelny fotograf, szanujący swoją pracę dba o to, aby „jego” negatywy nie dostały się w niepowołane ręce. „Klient może pójść do fotografa i zapłacić 5 zł albo iść do rzeźniczego i mieć zdjęcia za 90 groszy. To jest naprawdę kwestia jakości. Jeżeli ja pracuję nad tymi zdjęciami dbając o każdy szczegół to nie pozwolę, żeby ktoś poszedł z tymi negatywami dalej i zdjęcia wyszły, dajmy na to żółto-zielone” - powiedział kierownik zakładu fotograficznego FOTO-TKACZ.
Takie stanowisko fotografów wydaje się w dzisiejszych czasach anachronizmem. Wszak dziś można po prostu zeskanować zdjęcia i pójść z plikiem do laboratorium. Zamiast więc handryczyć się z fotografami, poszukajmy znajomych z dobrym skanerem.
(e.Ż)