Spełnione marzenia
Kamil Mika z II Liceum Ogólnokształcącego już od przyszłego roku szkolnego naukę kontynuować będzie w kanadyjskiej Lester B. Pearson Unitetd World College of the Pacyfic.
Tam też zda międzynarodową maturę, która umożliwi mu ubieganie się o indeksy najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie.
Stało się tak dzięki temu, że Kamil zdobył stypendium w konkursie ogłoszonym przez Towarzystwo Szkół Zjednoczonego Świata im. prof. Pawła Czartoryskiego. Zanim otrzymał miejsce w wymarzonej szkole w Kanadzie, musiał przejść trzy etapy, weryfikujące jego umiejętności i wiedzę w wielu dziedzinach. Podstawowym warunkiem były sukcesy w nauce a także działalność pozaszkolna - społeczna i charytatywna. Pierwszy etap zmagań o stypendium polegał na opisaniu w języku polskim i angielskim osiągnięć kandydata, oraz listu motywacyjnego i CV. Kolejne dwa etapy odbyły się w Warszawie, w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu. Tu, oprócz rozmów w języku angielskim z komisją rekrutacyjną, brał też udział w zajęciach z psychologiem. Badał naszą osobowość, czy jesteśmy otwarci na innych ludzi i czy mamy własne zdanie. Sprawdzano naszą inteligencję emocjonalną oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To ważne przy tak długich wyjazdach - wspomina Kamil.
Gdy dowiedział się, że otrzymał stypendium, jego radość była podwójna. Przede wszystkim dlatego, że dostał się do wybranej przez siebie szkoły, co, oprócz niego, udało się jeszcze tylko jednej osobie. Spełniły się moje marzenia. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy. Wybrałem tą szkołę, ponieważ ma bardzo ciekawy program. Uczy się tam 200 osób, reprezentujących 80 różnych narodowości. Będę tam jedynym Polakiem - cieszy się licealista. Szkoła, którą wybrał realizuje też konkretną misję. Uczy pokojowego nastawienia i rozwiązywania konfliktów oraz wykorzystania tej wiedzy dla dobra swojego kraju - tłumaczy Kamil. Równie ważnym dla niego celem jest też szlifowanie znajomości jęz. angielskiego.
W przyszłości chciałby zostać dziennikarzem i pracować jako zagraniczny korespondent. Jak Ryszard Kapuściński - przekonuje.
Dziennikarstwo jest bowiem jedną z jego pasji. Jeszcze w gimnazjum był zastępcą redaktora naczelnego gazetki G 3 „Dyzio Gimnazjalista”. Uwielbiam pisać. Napisałem dużo reportaży, felietonów i opowiadań. Interesuję się też fotografią - mówi Kamil. Brał udział w warsztatach dziennikarskich, sam też prowadził takie zajęcia w gimnazjum.
Szkolne i pozaszkolne sukcesy, które pozwoliły mu ubiegać się o stypendium, można by długo wymieniać. To m.in. udziały w konkursach, zawodach sportowych czy akcjach charytatywnych. Rywalizowałem z uczniami renomowanych polskich szkół. Reprezentowali sobą bardzo wysoki poziom. Czułem się niepewnie - przyznaje Kamil. Jak widać, kompleksy okazały się zbędne a droga z Raciborza do świata prestiżowych międzynarodowych uczelni możliwa do pokonania. Marzenia naprawdę się spełniają.
(Adk)
Stało się tak dzięki temu, że Kamil zdobył stypendium w konkursie ogłoszonym przez Towarzystwo Szkół Zjednoczonego Świata im. prof. Pawła Czartoryskiego. Zanim otrzymał miejsce w wymarzonej szkole w Kanadzie, musiał przejść trzy etapy, weryfikujące jego umiejętności i wiedzę w wielu dziedzinach. Podstawowym warunkiem były sukcesy w nauce a także działalność pozaszkolna - społeczna i charytatywna. Pierwszy etap zmagań o stypendium polegał na opisaniu w języku polskim i angielskim osiągnięć kandydata, oraz listu motywacyjnego i CV. Kolejne dwa etapy odbyły się w Warszawie, w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu. Tu, oprócz rozmów w języku angielskim z komisją rekrutacyjną, brał też udział w zajęciach z psychologiem. Badał naszą osobowość, czy jesteśmy otwarci na innych ludzi i czy mamy własne zdanie. Sprawdzano naszą inteligencję emocjonalną oraz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. To ważne przy tak długich wyjazdach - wspomina Kamil.
Gdy dowiedział się, że otrzymał stypendium, jego radość była podwójna. Przede wszystkim dlatego, że dostał się do wybranej przez siebie szkoły, co, oprócz niego, udało się jeszcze tylko jednej osobie. Spełniły się moje marzenia. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy. Wybrałem tą szkołę, ponieważ ma bardzo ciekawy program. Uczy się tam 200 osób, reprezentujących 80 różnych narodowości. Będę tam jedynym Polakiem - cieszy się licealista. Szkoła, którą wybrał realizuje też konkretną misję. Uczy pokojowego nastawienia i rozwiązywania konfliktów oraz wykorzystania tej wiedzy dla dobra swojego kraju - tłumaczy Kamil. Równie ważnym dla niego celem jest też szlifowanie znajomości jęz. angielskiego.
W przyszłości chciałby zostać dziennikarzem i pracować jako zagraniczny korespondent. Jak Ryszard Kapuściński - przekonuje.
Dziennikarstwo jest bowiem jedną z jego pasji. Jeszcze w gimnazjum był zastępcą redaktora naczelnego gazetki G 3 „Dyzio Gimnazjalista”. Uwielbiam pisać. Napisałem dużo reportaży, felietonów i opowiadań. Interesuję się też fotografią - mówi Kamil. Brał udział w warsztatach dziennikarskich, sam też prowadził takie zajęcia w gimnazjum.
Szkolne i pozaszkolne sukcesy, które pozwoliły mu ubiegać się o stypendium, można by długo wymieniać. To m.in. udziały w konkursach, zawodach sportowych czy akcjach charytatywnych. Rywalizowałem z uczniami renomowanych polskich szkół. Reprezentowali sobą bardzo wysoki poziom. Czułem się niepewnie - przyznaje Kamil. Jak widać, kompleksy okazały się zbędne a droga z Raciborza do świata prestiżowych międzynarodowych uczelni możliwa do pokonania. Marzenia naprawdę się spełniają.
(Adk)