Zbiornik pełen obaw
„Bardziej dbają o żaby i wrony niż o ludzi" - słychać było głosy rozżalonych rolników, którzy z powodu budowy zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny stracą swoje gospodarstwa.
W raciborskiej „Strzesze", 1 lipca, odbyła się publiczna dyskusja na temat oceny oddziaływania na środowisko Projektu Ochrony Przeciwpowodziowej Doliny Odry.
Organizatorem spotkania był Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Obok przedstawicieli samorządów wzięli w niej udział także mieszkańcy miejscowości, które znajdą się w obrębie czaszy zbiornika.
Pozyskanie terenów pod realizację projektu wiąże się z koniecznością przesiedlenia ok. 700 osób. Do tej pory RZGW wykupiło 30 gospodarstw. Drugie tyle złożyło oferty i chce rozpocząć negocjacje. Jednak problemem są kwestie finansowe. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył w tym roku na wykup części gospodarstw 10 mln zł. Jeżeli rząd podejmie decyzję w sprawie realizacji tego projektu, wynegocjuje warunki kredytu, to wtedy wykup będzie natychmiastowy - tłumaczy prof. Andrzej Tiukało, jeden z konsultantów projektu.
Celem przedsięwzięcia jest ochrona ludności w dolinie Odry przed skutkami powodzi. Raciborski zbiornik ma mieć wpływ na 2,5 mln osób, zamieszkujących tereny od Chałupek po Brzeg Dolny. Zbiornik ma zająć 26 km kwadratowych powierzchni i pomieścić 185 mln litrów sześciennych wody powodziowej. Projekt składa się z czterech komponentów. To budowa suchego zbiornika w Raciborzu, modernizacja węzła wodnego we Wrocławiu, opracowanie procedur ochrony przeciwpowodziowej, w tym zarządzania raciborskim zbiornikiem i planów relokacji mieszkańców oraz wdrażanie projektu, doradztwo techniczne i szkolenia. Omawiana podczas spotkania ocena oddziaływania to procedura szacowania przewidzianego wpływu inwestycji na środowisko. W czaszy zbiornika ma znaleźć się m.in. tworkowski las czy ostoja czy Wielikąt, stanowiący ostoję dla wielu gatunków ptaków. Konsultanci zaproponowali stworzenie monitorningu, dzięki któremu zminimalizuje się negatywny wpływ prac na środowisko oraz oddziaływania na nie przedsięwzięcia już w trakcie jego eksploatacji. Zaproponowali również powołanie jednostki zarządzającej środowiskiem, działającej przy biurze koordynacyjnym Banku Światowego.
#nowastrona#
Prelegenci, tłumaczący zebranym konieczność budowy zbiornika, odwoływali się do skutków pamiętnej powodzi z 1997 r. Jednak obecni na spotkaniu mieszkańcy i właściciele terenów przeznaczonych pod zbiornik byli co do tego nastawieni sceptycznie. Zadawali pytania o sens tej inwestycji, wskazując, że tragedia, na jaką się powoływali wykładowcy, była w dużej mierze skutkiem ludzkich zaniedbań. W takim razie, dowodzili, ich poświęcenie może okazać się bezcelowe.
#nowastrona#
Prelegenci, tłumaczący zebranym konieczność budowy zbiornika, odwoływali się do skutków pamiętnej powodzi z 1997 r. Jednak obecni na spotkaniu mieszkańcy i właściciele terenów przeznaczonych pod zbiornik byli co do tego nastawieni sceptycznie. Zadawali pytania o sens tej inwestycji, wskazując, że tragedia, na jaką się powoływali wykładowcy, była w dużej mierze skutkiem ludzkich zaniedbań. W takim razie, dowodzili, ich poświęcenie może okazać się bezcelowe.
Rolnicy wskazywali ponadto, że do tej pory nikt z nimi konkretnie nie rozmawiał. Obawiają się tego, że warunki, na jakich dojdzie do zamiany gruntów będą dla nich niekorzystne. W dużej mierze są właścicielami przeznaczonych pod zbiornik terenów. Na razie nikt nie udzielił im gwarancji, że to co dostaną w zamian, przejdzie na ich własność. Chcą nam zapłacić jak za pole, a jest to teren pod inwestycję, powinien więc być inaczej wyceniony - wskazuje Norbert Herber, rolnik, posiadający grunty w Bieńkowicach.
(Adk)