Kamienica w ogniu
Niewiele brakowało, a przy ul. Głubczyckiej mogło dojść do tragedii. Pożar wybuchł w jedynym zamieszkałym w całej klatce lokalu. Gdyby nie szybka akcja ratunkowa, ogień mógłby zająć także graniczące ścianami sąsiednie kamienice, w których mieszkają ludzie, pozbawiając ich w najlepszym razie dachu nad głową.
Do zdarzenia doszło 5 lipca w mieszkaniu na pierwszym piętrze. Raciborscy strażacy zgłoszenie o pożarze odebrali ok. godz. 17.40. Kilka minut później powiadomiona została policja. Okazało się, ogień został nieumyślnie zaprószony przez przebywającą w lokalu 29-letnią Grażynę P.
Kobieta od razu została zatrzymana przez policjantów. Była nietrzeźwa. Nie pamięta jak do tego doszło. Kazali mi dmuchać, powiedzieli, że miałam trzy promile - Grażyna P. próbuje sobie przypomnieć wtorkowy przebieg zdarzeń, trzymając w ręce opróżniony chwilę wcześniej kieliszek.
Zapaliłaś papierosa i o nim zapomniałaś - przypuszcza Grzegorz K., który twierdzi, że jest właścicielem mieszkania. Mężczyzna leży w łóżku. Pościel, podobnie jak wszystko w mieszkaniu jest jeszcze mokre od wody, którą strażacy gasili ogień. Pod spalonymi resztkami sprzętów chowają się wystraszone zwierzęta. Dwa psy i kotka. W odwiedziny przychodzi sąsiad Andrzej Z. Grażyna P. przedstawia go jako swojego narzeczonego. Nie wiadomo, kim jest dla niej Grzegorz K. Na ocalałym z pożaru stoliku przygotowali małą ucztę. Trochę słodyczy, porzeczki, kiszone ogórki. Po osmalonym od ognia mieszkaniu fruwa porozrzucane pierze z rozdartej kołdry. Ja to wszystko posprzątam. Najgorsze to te okna - Grażyna P. pokazuje na puste ramy z resztkami popękanych szyb.
Niczego wcześniej nie zauważyłam. Usłyszałam syreny. Wyjrzałam przez okno a tam pełno samochodów na sygnałach. Zobaczyłam biegającą w kółko zapłakaną kobietę - opisuje zdarzenie starsza kobieta z kamienicy obok. Pani, ile ja przez to proszków na uspokojenie wzięłam. Budynek pokryty jest papą. Tak się wystraszyłam, że ogień przejdzie do nas - denerwuje się sąsiadka.
W akcji gaszenia pożaru uczestniczyły trzy zastępy z jednostki ratowniczo-gaśniczej. W mieszkaniu spłonęły meble. Na szczęście nie było ofiar wśród ludzi.
(A.Dik)